60 lat temu wyobrażano sobie, że samochody przyszłości będą miały atomowy napęd, funkcję autopilota, mikrofalówkę, mnóstwo migających przycisków, i oczywiście oferowały superkomfort i superbezpieczeństwo. Cóż, to na ile się zbliżyliśmy do poszczególnych kwestii narazie pozostawmy.

Faktem jest, że tak samo jak 60 lat temu do baku wlewamy przetworzoną ropę. A zasoby tej nie chcą ani się powiększać, ani tanieć, ani też służyć naturze podczas spalania. Stąd Audi zaczęło prezentację swojej wizji przyszłości od paliw – „domowej roboty!”.

Gaz z wiatru i bakteria w dieslu

Audi zakłada, że jeszcze przez pewien czas będziemy potrzebowali paliwa płynnego lub gazu do napędzania samochodów. Jednym z pomysłów jest zasilanie silników gazem ziemnym – nic nowego, ale innowacyjność Audi polega na zrównoważonej produkcji syntetycznego gazu chemicznie identycznego z metanem, czyli głównym składnikiem CNG (patrz schemat). Pierwszym ogniwem ciągu produkcyjnego jest energia wiatrowa, a do wytworzenia syntetycznego gazu potrzebne jest CO2. Odpowiednie urządzenia przy elektrowni wiatrowej w północnoniemieckim Werlte zostaną uruchomione w 2013 r. Wtedy też do sprzedaży wejdzie seryjne Audi A3 TCNG przystosowane do e-gazu. Emituje tylko 30 g CO2/100 km.

Audi pracuje też nad innymi syntetycznymi paliwami – tzw. e-etanolem i e-dieslem. Opatentowano już proces produkcyjny, w którym wykorzystuje się specjalnie zmodyfikowane bakterie. Do produkcji alkanów (podstawy oleju napędowego) wystarczy im woda (może być też słona), CO2 i słońce – wszystkiego jest pod dostatkiem. Proces ten nieco przypomina fotosyntezę. Koncepcja ma nad biopaliwami tę zaletę, że tu do produkcji nie zużywa się surowców spożywczych (np. kukurydzy), nie zajmuje ziemi uprawnej, a czynnik wydajności na hektar jest znacznie wyższy.

Takie kompleksy produkcyjne z basenami pełnymi bakterii (schemat prezentujemy obok) mogłyby stać np. na pustyni. Koszt budowyĻzakładu to ok. 100 mln. dol. Jeden już stoi w Nowym Meksyku w USA. W 2014 r., kiedy rozpocznie działalność komercyjną, będzie potrafił zaskopoić roczne zapotrzebowanie na paliwo 100 tys. aut.

Prototypy bliskie produkcji

Nie ma na razie drugiego producenta aut, który robiłby podobne rzeczy. Dużą zaletą opisanych koncepcji jest ograniczania emisji CO2 nie tylko lokalnie (poprzez oszczędne silniki) lecz przede wszystkim globalnie, dzieki wykorzystaniu dwutlenku węgla do cyklu produkcji paliwa. Według obliczeń Audi, ok. 70 proc. emisji CO2 samochodu, przypada na jego użytkowanie. Reszta to produkcja i recykling. Największy potencjał tkwi zatem w ograniczniu zużycia paliwa. W ciągu ostatnich 20 lat udało się podwyższyć moc silników TDI o 100 proc., a spalanie obniżyć o 95 proc.

W bliskiej przyszłości doświadczymy rozwój hybryd. Jeździliśmy prototypem A7 3.0 TFSI, w którym komputer na podstawie danych z nawigacji oraz zachowania kierowcy potrafi odłączać silnik podczas jazdy. Pokładowa sieć elektryczna zostaje oczywiście podtrzymana. Motor uruchamia się gdy tylko naciśniemy pedał gazu.Kolejną innowacją jest zastąpienie w silniku 3.0 BiTDI mniejszej turbosprężarki elektrycznie napędzanym kompresorem. Korzyść polega na jeszcze szybszym osiąganiu maksymalnego momentu i rzadszej jazdy na wysokich obrotach silnika. Miły efekt uboczny: moc wciska w fotel!

Duże wrażenie robi też prototyp A1 e-tron. Ma 1,5-litrowe TFSI (jako range extender), 2 silniki elektryczne i baterię, która na jednym ładowaniu pozwala na przejechanie 90 km. Średnie spalanie: 1 l/100 km! Jeśli przyszłość będzie wyglądała tak jak u Audi, to chcemy aby jutro było już dziś.Błażej Buliński