To efekt sukcesów rajdowych modelu oraz tego, że jak na „cywilne” auto jest bezkompromisowa – poczynając od mocnego silnika typu bokser poprzez stały napęd 4x4, a na wyglądzie skończywszy. Do tego: przyspieszenie do „setki” w czasie godnym Porsche, czterodrzwiowe nadwozie i całkiem spory bagażnik (jedyny konkurent STi to Mitsubishi Lancer Evo). Samochód ma również słabsze strony – niezbyt precyzyjny układ kierowniczy jak na „sportowca” i oczywiście niepohamowany apetyt na paliwo. Bo przy agresywnej jeździe STi potrafi spalić nawet 25 litrów benzyny na 100 km!Europejskie wersje STi oferowane do drugiego face liftingu (2006 r.) mają pod maską 2-litrowe boksery o mocy 265 lub dużo rzadziej (w limitowanych seriach) 305 KM. Jednostki te cieszą się nieposzlakowaną opinią i jeżeli tylko dbamy o prawidłowy poziom oleju i na czas go zmieniamy (przy normalnej jeździe co 12,5 tys. km), nic złego nie powinno się z nimi dziać. Gdy poziom oleju spadnie poniżej minimum, może zatrzeć się panewka na czwartym cylindrze.
Dużo gorzej oceniany jest silnik 2.5 T (w Europie ma moc 280 KM), który znajdziemy we wszystkich STi z USA (takie auto prezentujemy na zdjęciach) i najnowszych europejskich. Blok tego silnika pochodzi z wersji 2.0 i zdaniem mechaników ma zbyt wąskie ścianki, co prowadzi do relatywnie szybkiego zniszczenia uszczelki pod głowicą. Można temu zaradzić, wystarczy zamontować szpilki ARP zamiast oryginalnych śrub głowicy (koszt poza ASO: 3-3,5 tys. zł plus komplet uszczelek silnika za 2 tys. zł i ewentualnie wymiana rozrządu – ponad 2 tys. zł z robocizną).