Kto jest skłonny wydać ponad 200 tys. zł (wraz ze stosownym wyposażeniem) na Volkswagena CC? Tylko ktoś, kto ceni kulturę pracy i moc wolnossącej „V6-ki”, ale nie lubi się z tym afiszować. Tajną bronią 300-konnego Volkswagena CC jest umiejętność zaskakiwania. Szkoda tylko, że w środku niespodzianką okazuje się uderzające podobieństwo do tańszego Passata.
Na początku niech każdy chwilę się zastanowi: który z aktualnie oferowanych Volkswagenów jest najszybszy? Golf GTI 35? „R-ka”? Blisko! Auta te odpowiadają za sportową „działkę” i są w czołówce. Ale ten drugi model (pod warunkiem że ma DSG) dzieli tytuł z CC napędzanym 3,6-litrowym silnikiem wolno-ssącym. 5,5-sekundowy sprint do „setki” to tyle samo, co w Chevrolecie Camaro AT i nawet lepiej niż np. w Porsche Boxsterze (5,9 s).Niepozornie zapakowane 300 KM
Prawda, że dziwnie by było, gdyby mowa była o Passacie? Volkswagen też tak uważa i dlatego przy okazji liftingu postanowił pozbawić swoje 4-drzwiowecoupé „plebejskiego” członu w nazwie. Klasowy awans? Lifting dobrze zrobił Volkswagenowi CC. Znane z poprzednika tylne światła, przypominające jaja sadzone, zyskały teraz bardziej elegancki wygląd. Zmiany objęły też przedni pas, gdzie pojawiły się LED-owe „koraliki” wokół seryjnych ksenonów. Harmonijna linia auta pozostała nietknięta.
Od wysmakowanego designu karoserii nieco odbiega wnętrze. Owszem, z racji opcjonalnej tapicerki z alcantary i wstawek drewnopodobnych nie można odmówić mu elegancji, ale jest prawie identyczne jak w... Passacie! Klient premium będzie kręcił nosem. Ergonomii i czytelności trudno jednak coś zarzucić. Wraz z liftingiem pojawił się inny panel obsługi klimatyzacji automatycznej, należącej do wyposażenia seryjnego. Powyżej – dotykowy ekran systemu informacyjno-multimedialnego, który mógłby szybciej reagować. Wyświetlimy na nim filmy DVD, telewizję naziemną, mapę nawigacji i odnajdziemy piosenki zapisane na 30-gigabajtowym dysku twardym. To całkiem dużo, ale „kombajny” Audi czy BMW potrafią jeszcze więcej. W testowym aucie dźwięk płynął z opcjonalnych głośników Dynaudio. My jednak woleliśmy ten, który dochodził spod maski, i dlatego sprzęt audio przeważnie pozostawał wyłączony.Dźwięk wolnossącego V6 odpręża
Przyjemny szmer silnika działa wręcz relaksacyjnie – pedał gazu wystarczy wcisnąć w 1/3, by sprawnie przyspieszać. 300 KM kusi jednak, by docisnąć go do podłogi. Kiedy warunki na to pozwalają, warto zdobyć się na odwagę. Zostaniemy lekko wciśnięci w fotel, ale nie ma mowy o buksowaniu kół. Stały napęd 4x4 sprawnie przenosi moc, a 6-stopniowe DSG błyskawicznie orientuje się w sytuacji. Kto chce, może oczywiście też samodzielnie „dyrygować” skrzynią. Obracające się wraz z kierownicą łopatki do zmiany biegów obudzają w kierowcy dynamicznego ducha.
Ulegając tylko od czasu do czasu pokusie wyprostowania prawej stopy, osiągnęliśmy wynik spalania niespełna 15 l/100 km (w mieście). Zawieszenie ma program sportowy, ale ze względu na dość twarde sprężyny woleliśmy tryb Comfort.Mocny silnik to niejedyna „zabawka” w CC. Do nowego Volkswagena można zamówić całe mnóstwo elektronicznych pomocników. Na nasze polecenie aktywny tempomat zapewni, że CC będzie podążało za autem przed nami, zachowując bezpieczny odstęp. Z kolei system Lane Assist samoczynnie wykona łagodną korektę toru jazdy, gdy zaczniemy z niego zbaczać. Elektronika odczyta za nas też znaki drogowe,a nawet zaparkuje. Układ potrafi wykonać to równolegle, prostopadle, poprawić, a jeśli trzeba – ponownie wymanewrować.