O ile powodzenie pierwszych trzech generacji Transportera jest trudne do wytłumaczenia – auta były mało komfortowe, a zastosowany w nich układ napędowy (zblokowany przy tylnej osi) nadaje się do wszystkiego, byle pozostawał daleko od auta dostawczego – o tyle zachwyt nad popularnym T4 zupełnie nie dziwi. Ten samochód ma tylko jedną wadę – bardzo ciężko kupić go za przyzwoite pieniądze w stanie technicznym dającym jeszcze gwarancję pokonania choćby drogi do domu… Niemcy wcale nie chcą oddawać swoich aut za bezcen, więc większość tych, które do nas przybyły, za granicą po prostu nie nadawała się już do naprawy. Przebiegi rzędu 300 tys. km to nic strasznego, niestety, przy 10-latku o charakterze wycieczkowym trudno liczyć na mniej.
Przyczyna (a właściwie przyczyny) sukcesu są więcej niż proste, składają się nań: bardzo funkcjonalne wnętrze, wyśmienicie zaprojektowane zawieszenie oraz satysfakcjonująca wytrzymałość. Jeśli decydujemy się na wariant syncro, dojdzie do tego jeszcze akceptowalna trakcja – choć warto już na wstępie zaznaczyć, że w porównaniu ze współczesnymi rozwiązaniami układów napędowych ten określimy jako dość przestarzały. Zastosowano najprostsze międzyosiowe sprzęgło wiskotyczne.
Jednym z efektów jest pogorszenie osiągów. O ile w motorze TDI jeszcze da się to przeboleć, o tyle w starszej wolnossącej wersji 2.4 może stać się dokuczliwe. Ale jest na to prosta rada – dłuższa jazda próbna przed zakupem. Jeśli zaakceptujemy rozpędzanie – kłopot z głowy. Parametry terenowe możemy poprawić szukając auta z fabryczną blokadą tylnego dyferencjału. Co ciekawe, mamy tu regulację napędu za pomocą hamulców, ale tylko na przedniej osi.
Kto potrzebuje bardziej profesjonalnych rozwiązań off-roadowych, może zgłosić się do firmy Seikel, specjalizującej się w modyfikacjach tego modelu. Wszystkie Transportery mają niezależne zawieszenie kół. To właśnie ono kryje tajemnicę wysokiego komfortu i stabilności na drodze. Oczywiście w czasie jazdy nie da się zapomnieć, że to wysoki, pełnowymiarowy van, ale wygoda naprawdę jest nadspodziewanie duża. Auto wręcz prowokuje do wyjazdu w daleką trasę. Właściwym uzupełnieniem podwozia są skuteczne hamulce
Bardzo dobrze rozplanowano również wnętrze samochodu. Jest wygodne i funkcjonalne, niestety wiele zależy od wersji z jaką się spotkamy. Podstawowe kombi (nie wspominając o roboczych odmianach) ma prostą tapicerkę i mało efektowne wyposażenie oraz wykończenie. Jeśli natomiast „upolujemy” Multivana z dodatkami, na które klient w salonie nie żałował pieniędzy, będziemy mieli niemal ekskluzywny pojazd z alcantarą, poduszkami itp. Możliwości ustawienia i rodzaju foteli było kilkanaście! Podstawowe rodzaje wnętrza to: kombi (dostawczak dostosowany tylko do przewozu pasażerów), Caravelle (komfortowa wersja nastawiona na transport osób) oraz Multivan mający rodzinny, wycieczkowy charakter (np. większość wersji wyposażona jest w rozkładany stolik oraz kanapę, którą da się przekształcić w duże, całkiem wygodne łóżko).
Cechą wspólną jest niezła jakość montażu i drobne funkcjonalne udogodnienia. Nie sposób pominąć też pojemności. Żaden van nie zaoferuje tyle co T4. Tu wszystkie trzy rzędy siedzeń są pełnoprawne. Jest bardzo szeroko, mamy dużo miejsca nad głowami, o nogach nawet nie wspominając. Przy trzech rzędach w dalszym ciągu nie ma kłopotów z bagażami. Nie zapominajmy, że T4 to również auto dostawcze! Dołożenie napędu tylnych kół nie wiązało się z ograniczeniem przestrzeni na walizki, niestety ze swoją miejscówką pod podłogą musiało pożegnać się koło zapasowe. Zazwyczaj montowane jest na tylnych drzwiach, ale może też znaleźć się w bagażniku.
Niemal wszystkie wersje oferowano z rozstawem osi 292 cm lub wydłużonym o 40 cm. Warto parę słów poświęcić prezentowanej na zdjęciach Panamericanie. To pakiet dokładany do Multivanów, który zawiera m.in. zmodyfikowane zawieszenie, dzięki któremu znacząco rośnie prześwit – z seryjnych 200 do 250 mm. Pod przednią osią mamy bardzo solidną osłonę, która z powrotem zmniejsza prześwit w tej okolicy do 200 mm. Co za tym idzie, rosną zdolności terenowe, ale trzeba się też liczyć z pogorszeniem własności jezdnych na szosie. Poza tym w skład pakietu wchodzą także boczne, eleganckie rury.
Nieporozumieniem jest natomiast ładowność auta. Dobrze wyposażona Panamericana przytyła w stosunku do bazowej odmiany o kilkaset(!) kg, zaś masa całkowita nie uległa zmianie. Efektem jest ładowność na poziomie 435 kg.
Stan techniczny egzemplarza dość mocno zależy od jego wieku i ceny. Trudno wskazać typowe usterki. Po prostu większość aut ma imponujące przebiegi, przy których zdarzyć się może dosłownie wszystko. Szczęście, że wiele podzespołów do odmiany syncro pasuje ze zwykłego auta (silnik, elementy układu napędowego, wyposażenie wnętrza). Dzięki temu można zredukować koszty, używając elementów używanych (ze specjalistycznymi do syncro może być kłopot). Na co się przygotować? Najpoważniejsze może być przeskoczenie paska rozrządu – interwał wymiany trzeba skrócić nawet do 50-60 tys. km. Kosztowna bywa również naprawa pompy wtryskowej (do 4000 zł). Zdarzają się drobne niesprawności instalacji elektrycznej oraz wycieki oleju. Najstarsze egzemplarze miewają już kłopoty z korozją.
Dla kogo może się przydać taki van z napędem 4x4? Ma on szerokie spektrum zastosowań. Jeśli komuś nie przeszkadza manerwowanie kolosem może używać go do codziennej jazdy. Będzie też wymarzonym autem turystycznym – oczywiście nie planujmy od razu zbyt ambitnych wypadów.