Jakub Przygoński był bezkonkurencyjny podczas etapu, wiodącego z Moreeb do Moreeb. Młody motocyklista na odcinku o długości 391 kilometrów wypracował ponad 5 minutową przewagę nad Markiem Comą, który dzisiaj na mecie zameldował się jako trzeci. Katalończyk pozostaje liderem rajdu.

Przygoński po wczorajszych problemach z motocyklem startował dziś z odległego, 40. miejsca. Od razu rozpoczął pogoń za rywalami. Pozycję lidera zyskał już na pierwszym punkcie pomiaru czasu i nie oddał jej aż do mety. Dzięki szybkiej jeździe zawodnik Orlen Team i Automobilklubu Polski awansował na trzecie miejsce w klasyfikacji do Mistrzostw Świata i jest obecnie na siódmej pozycji w punktacji łącznej rajdu.

Jakub Przygoński: To był najdłuższy etap podczas tego rajdu. Odcinek specjalny miał ponad 330 kilometrów i biegł cały czas po wydmach. Od rana, kiedy tylko wsiadłem na motocykl miałem plan żeby zaatakować i po cichu liczyłem, że zwyciężę. Cały czas musiałem się maksymalnie koncentrować. Nie miałem nawet małego momentu kryzysu, nie zwolniłem nawet na chwilę i cały czas się mobilizowałem, żeby walczyć o wszystko. Bardzo się cieszę z wygranej, tym bardziej, że po raz pierwszy udało mi się wygrać etap na tym rajdzie. Trzydzieści kilometrów przed metą miałem dodatkowo przygodę, gdyż dojechałem do Tima Trenkera, który uległ wypadkowi. Pomogłem mu podnieść motocykl i upewniłem się, że wszystko jest w porządku.

Pętlę po pustyni Liwa również szybko pokonał Jacek Czachor. Kapitan Abu Dhabi Desert Challenge zespołu zajął dziś czwarte miejsce w swojej klasie.

Jacek Czachor: Bardzo wykańczające są panujące tutaj upały. Pomimo tego jadę równym, maratońskim tempem. Dzisiaj nie popełniłem żadnego błędu i trzymałem się ścisłej czołówki. Cieszę się ze swojej pozycji w rajdzie. Będę musiał dać z siebie wszystko żeby ją utrzymać, gdyż konkurencja jest naprawdę wymagająca.

O pechu może mówić Marek Dąbrowski, w którego motocyklu awarii uległa skrzynia biegów. Z jej powodu zawodnik ORLEN Team nie ukończył dziś etapu i został sholowany do mety. Za ominięcie way pointów Dąbrowski otrzyma karę i jutro będzie mógł powrócić do ścigania.<.p>

Marek Dąbrowski: Od siedemdziesiątego kilometra miałem tylko drugi i czwarty bieg. Pomimo tego jechałem szybko. Na 206 kilometrze skrzynia rozleciała się kompletnie i nie byłem w stanie jechać dalej. Ekipa ratunkowa zwiozła mnie z wydm do najbliższego asfaltu. Otrzymam karę i będę mógł dalej startować, nie wiem jednak, czy będę w dalszym ciągu klasyfikowany w Mistrzostwach Świata.

Po trzech etapach liderem jest Marc Coma, który w klasyfikacji Mistrzostw Świata wyprzedza Jamesa Westa o 14.20 minuty i Czachora o 47.47 minuty. Jakub Przygoński awansował na siódme miejsce (1:56.46 min.). Marek Dąbrowski zajmuje 46. miejsce w "generalce" (14:13.31 godz.) i trzynaste w klasie "Open".

W gronie załóg w samochodach niepokonani są Leonid Nowickij i Andy Schulz (BMW X3 CC).