Co robi drogówka w dniach takich jak Road Safety Days (dawniej EDWARD – akronim od słów: European Day Without a Road Death – Europejski Dzień bez Zabitych na Drogach)? Wiadomo: wszystkie ręce na pokład, tzn. mierniki prędkości w dłoń i zatrzymujemy bez litości wszystkich tych, którzy łamią przepisy drogowe, a zwłaszcza jadą za szybko.

A co robi drogówka w zwykły dzień? To samo! Niestety, o ile widać, iż polska policja jest o wiele lepiej wyposażona niż choćby 10 lat temu, co przekłada się na większą liczbę załóg w nieoznakowanych radiowozach, to liczba etatów się jednak nie zmienia, a w niektórych jednostkach nawet maleje. W praktyce, jeśli większa liczba policjantów jeździ samochodami, to przekłada się to na mniejszą liczbę patroli „przydrożnych” – nie może być inaczej. A dni „akcji na drogach” niczym w praktyce nie różnią się od... zwykłych dni.

Akcją w pirata!

Road Safety Days to akcja europejska, więc zrozumiałe jest, że polska drogówka się do niej przyłącza. NIestety – ponieważ marketingowo polska drogówka na co dzień działa „od akcji do akcji” – kolejna zapowiedź bezlitosnego ścigania piratów drogowych robi wrażenie na niewielkiej, coraz mniejszej grupie kierowców, a już z pewnością nie na tych najbardziej doświadczonych w łamaniu przepisów piratach drogowych. Raz mamy akcję „trzeźwość”, innym razem „pieszy”, jeszcze innym razem „prędkość” i zapowiedź „kaskadowych” kontroli drogowych – to już wszystkim się nudzi. A jak jest – każdy widzi: można przejechać kilkaset kilometrów i nie natknąć się nie tylko na kaskadową, ale wręcz na żadną kontrolę prędkości.

Zalety i wady nieoznakowanych radiowozów

Niewątpliwie „nieoznakowani” są potrzebni, bo wyłapują tych najszybszych kierowców, którzy posiedli umiejętność zwalniania przed patrolem przydrożnym z „suszarką” w ręku, w czym zresztą nowoczesne technologie okazują się coraz bardziej pomocne. Niestety, ten sposób wyłapywania piratów drogowych ma też istotne wady: po pierwsze, zajmuje stosunkowo dużo czasu – trzeba się włączyć do ruchu, poczekać na „ofiarę”, dogonić, doprowadzić do miejsca, gdzie można się bezpiecznie zatrzymać, zaprosić kierowcę „do kina”, załatwić robotę papierkową... W momencie, gdy „nieoznakowany” stoi na poboczu, staje się widoczny dla wszystkich – i wtedy pełni rolę prewencyjną. Gdy jedzie, prewencję „załatwiają” komunikatory ostrzegające przed zagrożeniem w postaci „szarego BMW na numerach”, ale jednak tylko w odniesieniu do kierowców, którzy ostro jadą i na serio starają się uniknąć wpadki.

Nieoznakowany radiowóz Foto: Onet
Nieoznakowany radiowóz

Patrol przydrożny pełni jednak rolę prewencyjną lepiej: jest widoczny cały czas i stale oznakowany. Zwalnia większa liczba kierowców ostrzeganych światłami przez jadących z przeciwka, a na mandat narażeni są także ci, którzy przekraczają dozwoloną prędkość o „skromne” 20-30 km/h. Co do „nieoznakowanych”, to na wpadkę narażeni są w praktyce tylko ci, którzy wyróżniają się z tłumu – jeśli prawie wszyscy gnają o 20-30 km/h za szybko, to prawie wszyscy są bezpieczni, a na mandat narażeni są głównie ci, którzy mają wyniki rzędu 50+. To dlatego, drodzy kierowcy, którzy jeździcie tylko „trochę” za szybko, macie puste konto punktowe i nie mieliście od lat wątpliwej przyjemności rozmawiać z policjantem. Za takimi, co zasługują najwyżej na 200-złotowy mandat, nie opłaca się ganiać państwową „beemką”. Za to przykłady złapanych „lepszych klientów” nie tylko ratują różne budżety, lecz także służą potem do straszenia innych kierowców za pośrednictwem mediów: zobaczcie, co za to grozi!

Z problemem ogromnej liczby kierowców przekraczających prędkość przegrywa też CANARD – system nie jest w stanie „przerobić” wszystkich zdjęć wykonywanych przez w sumie nie tak dużą liczbę fotoradarów, nawet jeśli te fotoradary reagują tylko na wyższe przekroczenia.

Akcja policji: czy od tego jest bezpieczniej?

Poza oczywistymi akcjami jak np. „Znicz”, gdy policjanci drogówki naprawdę mają pełne ręce roboty i biorą nadgodziny, bo trzeba zabezpieczać pozmienianą w tysiącach miejsc organizację ruchu i zwiększoną liczbę aut na drogach (efektem jest brak policjantów drogówki na ulicach w kolejnych dniach), akcje wydają się czystym, nieco już nudnym i nieskutecznym marketingiem. Korzystając z dziennych statystyk zamieszczanych na stronach Policji porównałem „osiągnięcia” polskich kierowców z ostatniego weekendu (za każdym razem oprócz soboty i niedzieli uwzględniono piątek – w tym dniu kierowcy wyjeżdżają na weekend) kluczowego dla europejskich dni bezpieczeństwa na drogach (ROADPOL Safety Days – 16-22 września 2020) z wynikami z kilku poprzednich weekendów oraz jednego z 2019 roku w porównywalnym okresie. Statystyki podają: liczbę zatrzymanych nietrzeźwych kierowców, liczbę wypadków oraz osób, które w tych wypadkach straciły życie lub odniosły rany. Uwaga: dzienne statystyki mogą być niepełne, bo nie uwzględniają zmarłych w wyniku wypadku w ciągu 30 dni – a tacy ostatecznie powinni trafić do statystyk jako ofiary wypadków.

Okres Nietrzeźwi Wypadki Zabici Ranni
Weekend 18-20.09.2020 pt+sob+nd 151+273+309=733 83+79+74=236 3+8+11=22 94+99+74=267
Weekend 11-13.09.2020 pt+sob+nd 203+310+339=852 96+95+77=268 3+5+14=22 109+103+82=294
Weekend 4-6.09.2020 pt+sob+nd 175+294+322=791 75+83+68=226 10+9+6=25 89+82+83=254
Weekend 28-30.08.2020 pt+sob+nd 191+311+304=806 105+82+61=248 11+4+11=26 117+92+68=277
Weekend 21-23.08.2020 pt+sob+nd 204+305+514=1023 91+84+76=251 11+5+15=31 88+105+111=304
Weekend 14-16.08.2020 pt+sob+nd 185+306+307=798 95+74+95=264 6+6+8=20 113+105+132=350
Weekend 20-22.09.2019 pt+sob+nd 177+260+312=749 80+71+90=241 5+9+11=25 95+77+100=272
Źródło danych: policja.pl

Jaki wniosek? Otóż czy Policja prowadzi jakąś akcję, czy nie prowadzi, liczby są podobne. Wahania są, ale wynikają one z dziesiątek różnych przyczyn: jeśli ludzie wracają z wakacji, to ryzyko wypadków rośnie; jeśli jest ładna pogoda, kierowcy jeżdżą szybciej – i skutek jest podobny. Deszcz i plucha? Mniej wypadków, więcej stłuczek, itd., itd. Co do zatrzymanych nietrzeźwych, to przyjmując, że jednak liczba ludzi pijących jest mniej więcej stała, liczba „złapanych”, sporo może zależeć od liczby kontroli (albo liczby doniesień). W ostatni weekend jednak liczba zatrzymanych nietrzeźwych była przeciętna – tak jakby „akcja” nie miała najmniejszego wpływu na rzeczywiste działania drogówki.

Polska „świeci” na czerwono

Na tle 28 krajów UE liczba zabitych w wypadkach drogowych na milion mieszkańców daje naszemu krajowi wysokie czwarte miejsce. Rośnie liczba kierowców, którzy – w imię wolności – domagają się zwiększenia dozwolonej prędkości na drogach, w tym na autostradach (polski limit 140 km/h należy do najwyższych na świecie). Niepowodzeniem kończą się próby choćby wprowadzenia zasady bezwzględnego pierwszeństwa pieszych na przejściach, a także zasady karnego zatrzymywania na 3 miesiące praw jazdy za przekroczenie prędkości o ponad 50 km/h niezależnie od tego, gdzie to ma miejsce. Tę ostatnią inicjatywę utrącił, jak się wydaje skutecznie, minister Zbigniew Ziobro, który nie chce drażnić swojego elektoratu. Minister, postuluje, aby prawo jazdy zatrzymywać dopiero za „podwojenie” dopuszczalnej prędkości, czyli np. za jazdę 181 km/h zamiast 90 km/h na zwykłej drodze poza obszarem zabudowanym: skoro na obszarze zabudowanym prawko zatrzymuje się dopiero po podwojeniu „wyjściowej” prędkości 50 km/h, to czemu na autostradzie ma być inaczej? To skrajnie demoralizujące podejście, które dodatkowo kłóci się z fizyką: minister nie wie, że droga hamowania przy 180 km/h jest trzy razy dłuższa niż przy 90 km/h...

Zamiast straszyć mandatami, co nie przynosi skutku (każdy wie, że o mandat coraz trudniej), czas, być może, na nowoczesną i ciekawą kampanię promującą bezpieczeństwo – niech każdy dowie się przynajmniej, jak zachowuje się auto przy dużej prędkości i jak niewielki mamy na nie wpływ w takiej sytuacji! A może też przydałoby się więcej policjantów przy drogach – przy drogach, ubranych w odblaskowe kamizelki, a nie panów ubranych na czarno zamkniętych w luksusowych samochodach?