7 nowiutkich Audi Q5 (2 z silnikami benzynowymi, 5 TDI) dotarło tu z Polski na kołach. Pierwszy, najtrudniejszy etap, to przejazd na wschód przez całą Turcję do granicy z Syrią, a potem jeszcze kilkadziesiąt km do historycznego Aleppo. W sumie 1200 km!Żeby sprawnie wydostać się ze Stambułu, przejechać przez most nad Bosforem i dostać na autostradę, trzeba wyruszyć nad ranem. Stambuł tętni życiem od wczesnego rana do 1-2 w nocy. Ulice są wtedy zatłoczone, na chodnikach i bazarach kwitnie handel. Potem 3 godziny przerwy i miasto znów ożywa. Gdy ruszamy o 4.30 rano, ulice są prawie puste, dzięki temu kolumna naszych Q5 w pół godziny dociera na most nad Bosforem łączący część europejską z azjatycką, a po następnej półgodzinie jesteśmy już na autostradzie i mkniemy na południowy wschód, w kierunkuAnkary, a potem ku granicy z Syrią.Pierwsze zaskoczenie to dobry stan tureckich autostrad. Nie mają idealnej nawierzchni, jak niemieckie czy hiszpańskie, ale można nimi podróżować z prędkością 140-150 km/h, są dobrze oznaczone, ruch nie jest gęsty, a kebaby w przydrożnych restauracjach smaczne.Drugie zaskocznie – niestety przykre – to granica turecko-syryjska. Masywne bramy, zasieki, kilkukilometrowy pas ziemi niczyjej, tłumy mundurowych, z których każdy usiłuje pokazać, jak jest ważny, formularze, kwity i... 3 godziny czekania nie bardzo wiadomo na co. A właściwie wiadomo – na bakszysz. Tu wszyscy wyciągają ręce. Auta zostają wpisane do paszportów kierowców (przy wyjeździe z Syrii dokładnie nas sprawdzą, czy ktoś nie „zgubił” swojego pojazdu). Trzecie zaskoczenie to ubikacje i łazienki. Do niektórych smród nie pozwala nawet wejść, nie mówiąc już o skorzystaniu z nich. Po godzinie docieramy do Aleppo (po arabsku Halab) – najstarszego miasta na świecie. Cały następny dzień zajmuje nam podróżowanie autostradą M1 na południe, w kierunku Damaszku.Syryjskie autostrady są znacznie gorsze od tureckich. Nie tylko nawierzchnia może nas niemile zaskoczyć, lecz także to, co stoi (leży) na poboczu. Tu życie toczy się wokół dróg, na poboczu można natknąć się zarówno na wrak samochodu, jak i na pryzmę żwiru lub kupę śmieci. Osobny temat to stacje paliw.Wyglądają tak, jak u nas... 30 lat temu na głębokiej prowincji. Na szczęście paliwo jest tanie, litr ON kosztuje mniej więcej równowartość 2 zł. Ma jednak gorszą jakość – olej napędowy jest zasiarczony. Nasze Q5 dość mocno dymią – na szczęście słabsza jakość paliwa nie powoduje spadku mocy ani innych problemów technicznych.Podróż z Aleppo do Damaszku, ze zwiedzaniem średniowiecznego zamku krzyżowców po drodze, trwa cały dzień. 3-milionowa stolica Syrii zaskakuje nas niesamowitym tłokiem na ulicach. Poruszanie się tu to prawdziwy sprawdzian i dla kierowców, i dla naszych Q5. Zasada poruszania się po ulicy jest taka, że... nie ma żadnych zasad! Kierowca musi mieć oczy dookoła głowy, szybki refleks i sprawny klakson. Używa się go co chwilę: dla ostrzeżenia innych kierowców lub pieszych, jako sygnalizacji skrętu, włączenia się do ruchu, trąbi się też bez żadnego powodu... Co ciekawe – nie ma wypadków. Wszyscy jeżdżą chaotycznie, ale nie po chamsku, nie czuje się agresji. Światła są rzadko, przejść dla pieszych nie ma wcale, każdy jeździ lub przechodzi przez ulicę tak, jak mu pasuje. Taki „kodeks drogowy” obowiązuje w każdej arabskiej miejscowości, niezależnie czy to będzie Turcja, Syria, Jordania, Egipt czy Maroko.Jak spisały się Audi Q5 na liczącej 3 tys. km trasie? Auta codziennie pokonywały po kilkaset km, głównie po drogach asfaltowych. W każdym podróżowały po 3 osoby i dość duży bagaż (torby, walizki i zapas prowiantu na całą wyprawę). Na bagażniku dachowym wieźliśmy koła zapasowe – zwiększyły one spalanie o co najmniej 0,5-1 litr na 100 km. Przydała się wydajna klimatyzacja, funkcja ułatwiająca zjazd ze wzniesienia, aranżację wnętrza ułatwiała przesuwana tylna kanapa. Technicznie Q5 spisały się znakomicie, żaden nie odmówił posłuszeństwa, udało się też uchronić je przed zarysowaniem i poobijaniem.
Audi Q5 Middle East Tour - Audi Q5 na środkowym wschodzie
Od Morza Śródziemnego do Czerwonego – tak biegła trasa naszej wyprawy.Wyruszyliśmy ze Stambułu w Turcji.