• Bartłomiej Misiewicz kierował po pijanemu samochodem na terenie Austrii pod koniec marca tego roku
  • Stracił prawo jazdy na 4 miesiące – zakaz kierowania samochodem obowiązuje na terenie Austrii
  • Zatrzymane prawo jazdy Bartłomiej Misiewicz będzie odbierał w Polsce, nie ma jednak pewności, że zostanie mu ono zwrócone bez konsekwencji
  • Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onet.pl

"Wypiłem trzy wódki z colą, kilka kieliszków wina, cztery piwa "– miał wyliczyć Bartłomiej Misiewicz, odpytywany przez austriacką drogówkę na temat spożytego alkoholu. Badanie alkotesterem wykazało 1,5 promila w organizmie kierowcy.

Po pijanemu za kierownicą w Austrii – bez powodu raczej cię nie zatrzymają

Biorąc pod uwagę, że austriacka policja – w przeciwieństwie do polskiej – bardzo rzadko wykonuje rutynowe kontrole trzeźwości, można przyjąć za pewnik, że Misiewicz był mocno pijany i nie panował nad samochodem. Warto też wiedzieć, że w Austrii, tak jak w większości krajów zachodniej Europy, przepisy są znacznie łagodniejsze dla kierujących po alkoholu niż w Polsce. Wyłączając kierowców początkujących oraz zawodowych (dla nich limit alkoholu to 0,1 prom.), dozwolony limit alkoholu we krwi to pół promila. W Polsce – 0,2 prom.

Nieznaczne przekroczenie dozwolonego limitu alkoholu we krwi (0,5 prom.) jest w Austrii tylko wykroczeniem, które – dopóki kierowca nie ma we krwi więcej niż 0,8 promila – rutynowo karane jest mandatem. Płacisz i, o ile nie narozrabiałeś i nie jesteś agresywny, to całe konsekwencje. Powyżej 0,8 promila policja zatrzymuje prawo jazdy, ale raczej na okres liczony w miesiącach, nie w latach. W przypadku Bartłomieja Misiewicza zdecydowano o zatrzymaniu prawa jazdy na 4 miesiące. Drobna trudność polega jednak na tym, że chcąc mieć prawo do kierowania autem na drogach tego kraju, powinien przejść dodatkowego szkolenie.

Dalszy ciąg tekstu pod materiałem wideo:

Polskie prawo jazdy zatrzymane w Austrii – i co dalej?

Nie wiemy, jak dziennikarze TVN24.pl dotarli do informacji o kłopotach byłego doradcy ministra obrony Antoniego Macierewicza, nie należy jednak wykluczać, że jego dokumenty dotarły już do Polski. Wiedeńska policja sprawy nie komentuje.

Co do zasady policja kraju członkowskiego UE, w przypadku zatrzymania prawa jazdy należącego do obcokrajowca, odsyła je do kraju, z którego ten kierowca pochodzi. Ostatecznie dokument trafia do organu, który je wydał – prezydenta miasta albo starosty.

Teoretycznie zakaz prowadzenia pojazdów wydany za granicą obowiązuje wyłącznie na terenie kraju, gdzie został wydany. Bartłomiej Misiewicz nie jest obciążony zakazem kierowania w Polsce. Gdyby dziś wyjechał na drogę, dostałby co najwyżej mandat.

Czy będą dalsze konsekwencje? To zależy, czy sprawa w Austrii skończyła się na mandacie, czy też była przedmiotem sprawy sądowej. W tym drugim przypadku prawomocny wyrok sądu dowolnego kraju należącego do UE wyklucza wydanie ukaranemu prawa jazdy w okresie obowiązywania sądowego zakazu prowadzenia pojazdów. Przepisy są jednak niespójne. Sam brak dokumentu prawa jazdy nie oznacza przecież braku uprawnień do kierowania w Polsce.

Prawo jazdy Misiewicza w Polsce – co zrobi starosta?

W zaistniałej sytuacji starosta ma prawo skierować Misiewicza na kontrolne sprawdzenie kwalifikacji (czyli na egzamin), a także na badania psychologiczne. Powinien wręcz to zrobić. Dopiero w sytuacji, gdy kierowca skierowany na badania czy egzamin nie dostarczy w terminie zaświadczenia lekarskiego albo gdy nie stawi się na egzamin, traci uprawnienia. Taka utrata uprawnień dotyczy i terytorium Polski, i zagranicy. Starosta ma też prawo wnioskować do Policji o stwierdzenie zasadności skierowania do sądu aktu oskarżenia (akt oskarżenia musi być w takiej sytuacji zatwierdzony przez prokuratora). Starosta może też zawiadomić prokuratora bezpośrednio.

Nie jest więc powiedziane, że sprawa – z mocy austriackiego prawa mająca na razie niewielkie konsekwencje dla doradcy ministra Macierewicza – jest już zakończona. Potencjalne konsekwencje dla kierowcy, który kierował samochodem, mając we krwi 1,5 promila alkoholu, są w Polsce znacząco surowsze. Za podobne wykroczenie popełnione w Warszawie Beata Kozidrak została ukarana grzywną (w sumie 70 tys. zł świadczeń pieniężnych) oraz 5-letnim zakazem prowadzenia pojazdów i zostało to przez niektóre osoby publiczne uznane za karę nie dość surową! Co najważniejsze, osoba z takim wyrokiem jest traktowana jako karana i w przyszłości, gdy popełni podobne przestępstwo, grozi jej wyższa odpowiedzialność

Bartłomiej Misiewicz: to nie pierwsze jego problemy z prawem

Były asystent ministra Antoniego Macierewicz, a następnie szef gabinetu politycznego, pod koniec 2015 roku kierował włamaniem do centrum Eksperckiego NATO. Po zwolnieniu go z kolejnej funkcji, jaką pełnił (Bartłomiej Misiewicz był m.in. pełnomocnikiem zarządu Polskiej Grupy Zbrojeniowej d/s komunikacji) był zatrzymany m.in. pod zarzutami korupcyjnymi (proces w sprawie działania na szkodę PGZ S.A. jeszcze nie ruszył). Niedawno rozpoczął się natomiast proces, w którym Bartłomiej M. odpowiada za sprzedaż wódki "Misiewiczówki" bez odpowiednich zezwoleń. Dotąd Misiewicz nie poniósł jednak żadnej kary. Jak będzie tym razem?