W porównaniu z 2008 r. oznacza to zmniejszenie liczby ofiar o 873, rannych o 6191, a wypadków o 4974. Ten ostatni spadek warto podkreślić, bowiem okazuje się, że rosnąca liczba pojazdów (w 2009 r. było ich ponad 21 mln) wcale nie musi wiązać się ze zwiększoną liczbą tragicznych zdarzeń. Niestety, w 2009 r. wzrosła liczba kierowców prowadzących na tzw. podwójnym gazie. 173 324 zatrzymane osoby oznaczają wzrost o 4712 w porównaniu z 2008 r.
Cóż takiego się stało, że jest aż tak dobrze? Czy można odtrąbić sukces i uznać, że ta jedna jaskółka oznacza nadejście wiosny i z roku na rok będziemy jeździli coraz bezpieczniej? Czy wreszcie zdołamy przybliżyć się do osiągnięć innych cywilizowanych krajów Europy Zachodniej? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na postawione pytania. Na stan bezpieczeństwa wpływa bardzo wiele czynników. Oprócz kierowców i infrastruktury drogowej duże znaczenie ma też stan techniczny aut, poziom wiedzy kierowców i pieszych, a także liczba fotoradarów oraz policyjnych kontroli. Nawet jeśli jeden z wymienionych aspektów przyczynił się tylko w niewielkim stopniu, to w połączeniu z pozostałymi udało się osiągnąć znaczną poprawę.
Z roku na rok kupujemy więcej nowych samochodów, a sprowadzane są coraz młodsze. Do rzadkości należą auta „skręcane drutem”. W nowych standardem jest system ABS czy poduszka powietrzna. Kolejna sprawa to ogumienie. Właściciele aut na własnej skórze przekonali się, że warto stosować opony zimowe, bo umożliwiają one w miarę sprawną i bezpieczną jazdę wtedy, gdy pada śnieg.
Policjanci poprawy bezpieczeństwa upatrują m.in. w polepszeniu infrastruktury drogowej, zwiększeniu liczby funkcjonariuszy czuwających nad bezpieczeństwem na drogach krajowych, w dużej liczbie kierowców korzystających z CB-Radia oraz w wykorzystaniu 300 nieoznakowanych radiowozów z wideorejestratorami. Wielu kierujących zdejmuje nogę z gazu, gdy usłyszy, że gdzieś w okolicy krąży taki samochód. Okazuje się to skuteczniejszą metodą niż stawianie fotoradarów.