W związku z drożyzną panującą na stacjach benzynowych pojawiła się inicjatywa ogólnopolskiego protestu przeciwko wysokim cenom paliw. Jak już pisaliśmy, główne demonstracje miały odbyć się w sobotę 11 czerwca między godziną 16.00 a 18.00. W akcji "Blokujemy Orlen", dla której nawet stworzono specjalne wydarzenie na portalu społecznościowym Facebook, mieli wziąć udział mieszkańcy kilkudziesięciu miast.

Przebieg akcji śledzili m.in. dziennikarze Onetu. Jak się okazało, mimo szumnych zapowiedzi na stacjach Orlenu albo nie było żadnych problemów, albo pojawiły się garstki protestujących. Jednym z wyjątków był Szczecin, w którym swój sprzeciw wobec wysokich cen paliw wyraziła większa grupa kierowców. Osoby, które zamierzały blokować dojazd do dystrybutorów, w rozmowie z dziennikarzami wskazywały m.in. na to, że obecne ceny paliw są na poziomie europejskim przy niedostających do aktualnych realiów polskich zarobkach, ale też na wysokie marże narzucane przez PKN Orlen.

Do ciekawej sytuacji doszło w Zakopanem, gdzie Orlen przed planowanym protestem obniżył ceny. W efekcie na stacji Orlenu litr benzyny 95 można było kupić w cenie poniżej 8 zł. W innych miastach Polski, mimo braku takiego ruchu ze strony koncernu naftowego, jak np. w Lublinie, na stacjach nie było protestujących. Z kolei w Białymstoku pojawiło się kilkadziesiąt osób, wśród nich młodzi ludzie, dla których wysokie ceny paliw często oznaczają konieczność pracy na dwóch etatach, aby zdobyć środki niezbędne do normalnego funkcjonowania.