Pamiętacie jeszcze prototyp GTbyCitroën? To zniewalająco, zjawiskowo i oszałamiająco piękny prototyp supersamochodu, który miał wejść do produkcji. Ba, jeden egzemplarz wyjechał nawet na ulice, a Citroën już niemalże zbierał na ten model zamówienia i taplał się w morzu euro, które by dostał, gdyby auto wyjechało na drogi. A tych euro byłoby sporo, bo GT nie byłby tak tani jak C1. No i tak, świat się podniecił pomysłem i padł Francuzom do stóp, a ci w pewnym momencie powiedzieli „Non” i auto pozostanie w muzeum. Ile w tym marketingowych zagrywek, a ile prawdy, nigdy się pewnie nie dowiemy, ale teraz historia się powtarza.
Citroën „poważnie rozważa” wprowadzenie do produkcji (pod nazwą DS9) obezwładniająco pięknej limuzyny Metropolis(5,3 m długości i raptem 1,4 m wysokości, silnik benzynowy V6 i elektryczny o mocy 460 KM) oraz wyścigówki Survolt(elektryczny napęd, przezroczyste nadwozie). Już to widzę. Firma, która uwielbia praktyczne vany, kilkusettysięczne rabaty i nie może nikogo namówić na kupno modelu C6 (poza Justyną Steczkowską), będzie miała w ofercie przezroczystą wyścigówkę i limuzynę pełną gębą. Taaaa….
Wydaje mi się, że takie plotki tworzone są przez Citroëna tylko po to, by wzbudzić trochę zainteresowania wokół marki. Tak samo działa BMW, które pokazuje „oficjalne zdjęcia szpiegowskie”, na których widać nowy model oblepiony taśmami – po co nam to pokazują, skoro de facto nic nam nie pokazują i nic nie mówią? Ano po to, by się o danym modelu mówiło, mówiło i mówiło…
Inne przykłady? Audi zapowiedziało wczoraj, że w następny poniedziałek pokaże najnowszą limuzynę A7 – po co o tym gadają tydzień przed, niech to już zrobią! To wszystko to tylko prowsko-marketingowe zagrywki, więc się nie nabierajmy i nie ślińmy na wizję Metropolisa DS9 stojącego w salonie obok C1, C4 Picasso i Survolta. Szkoda czasu.