• Jedną z podstawowych przyczyn obecnych wysokich cen paliw jest wojna w Ukrainie
  • Na obecną sytuację na rynku paliw wpłynęła też pandemia Covid-19
  • Od początku roku ceny benzyny i oleju napędowego na giełdach w Europie wzrosły o kilkadziesiąt procent

Europejski rynek paliw działa na zasadzie naczyń połączonych. Ceny paliw w poszczególnych krajach różnią się, jednak podstawową przyczyną różnic są obciążenia podatkowe nakładane na te paliwa. Ceny hurtowe paliw w Polsce i w całej Europie ustalane są w oparciu o notowania giełdowe, o których z kolei przesądza relacja pomiędzy podażą a popytem. Warto w tym miejscu wspomnieć o tym, że Polska importuje nie tylko ropę, z której następnie wytwarza się paliwa i inne produkty ropopochodne, lecz także gotowe paliwa. W pierwszym kwartale tego roku udział paliw importowanych w Polsce wyniósł 41 procent.

W zaistniałej sytuacji poszczególne koncerny paliwowe – w tym PKN Orlen – mają bardzo ograniczony wpływ na ceny paliw. Zaoferowanie cen hurtowych paliwa np. w Polsce znacząco niższych od cen paliwa na giełdach spowodowałoby zwiększone zakupy tego paliwa przez innych graczy rynkowych oraz nieopłacalność importu. Efekt jest łatwy do przewidzenia: byłby nim nagły deficyt paliwa w krótkim czasie przekładający się na problemy z zatankowaniem samochodu i racjonowanie paliw.

Cena paliwa nie zależy już wprost od notowań ropy

Przez wiele lat ceny paliw na giełdach (a w rezultacie na stacjach w różnych krajach, w tym w Polsce) były dość ściśle powiązane z cenami ropy na światowych rynkach, gdyż nigdy dotąd rafinerie na świecie nie pracowały pełną parą. Rezerwy mocy sprawiały, że rafinerie mogły reagować na zmiany popytu na paliwa zwiększeniem lub zmniejszeniem zakupów ropy, co wpływało na jej ceny. Obecnie moc produkcyjna europejskich i światowych rafinerii (część zamknięto w związku z obniżonym przez pewien czas popytem w pierwszej fazie pandemii) jest zbyt mała w odniesieniu do zapotrzebowania na paliwo.

Rafinerie, pracując pełną parą, nie są w stanie przerobić więcej ropy ani wytworzyć więcej paliw, więc ceny paliw wzrosły, a popyt na ropę i ceny ropy przestały reagować na to, co się dzieje na rynkach paliw.

Oczywiście, ceny ropy, które wystrzeliły z powodu wojny w Ukrainie, zareagowały na obniżenie jej podaży, jednak trzeba wiedzieć, że dokąd nie odbudują się zapasy paliw oraz dokąd nie pojawią się rezerwy mocy w globalnym przemyśle rafineryjnym, będziemy mieli nadal do czynienia z rozjazdem między cenami paliw i cenami ropy w niespotykanym w minionych latach zakresie.

Z czego żyją rafinerie i czy ich zyski są rekordowe?

Produkcja paliw na potrzeby krajowe to niejedyne źródło zarobku koncernów paliwowych. W przypadku Grupy Orlen znacząca część zysków pochodzi z zupełnie innych źródeł. To m.in. produkcja i sprzedaż paliw na rynkach zagranicznych (Orlen ma ponad 1000 stacji w Niemczech, Czechach, na Litwie i Słowacji oraz rafinerie w Czechach i w Litwie), produkcja i sprzedaż energii elektrycznej w kraju, a także produkcja i sprzedaż produktów petrochemicznych niezbędnych do wyrobu tworzyw sztucznych na rynku krajowym i za granicą.

Co do cen paliw, to niejednokrotnie pojawiają się w przestrzeni publicznej zarzuty, że siła nabywcza polskiego kierowcy – przeliczając pensje na paliwo – jest mniejsza niż w innych krajach i że paliwo w związku z tym powinno być tańsze. Tymczasem prawda jest taka, że – tak jak w przypadku wielu innych globalnych towarów, jak cukier czy kawa – cena rynkowa paliwa w poszczególnych krajach nie ma związku z siłą nabywczą obywateli. Rynek paliw w Europie nie zna granic i hurtowe ceny, jak wspomniano wcześniej, są zbliżone w poszczególnych krajach, a nagłe obniżenie cen w jednym kraju spowodowałoby lokalne problemy z dostępnością benzyny czy oleju napędowego.