Jak donosi Donaukurier do wypadku doszło na autostradzie A9 w pobliżu miejscowości Denkendorf. Samochód spalił się po tym, jak z impetem uderzył w barierę energochłonną. 33-letni kierowca nie odniósł poważnych obrażeń, ale duże są straty materialne: 200 tys. za zniszczone auto oraz 10 tys. euro za uszkodzone bariery. Tym samym w klubie rozbitych (ewentualnie spalonych) aut pojawił się nowy członek.

Drugie zdarzenie opisuje serwis gtspirit.com. W tym przypadku bohaterem było Lamborghini LP 670-4 SV, a wszystko działo się ponownie w Niemczech. Dwóch mechaników po wymianie oleju udało się sportowym autem na jazdę próbną. Ta, jak widać na zdjęciach, skończyła się szkodą w wysokości 400 tys. euro. Mechanicy zostali ciężko ranni, choć ich stan nie jest krytyczny.

Podobno to polscy kierowcy jeżdżą agresywnie i niebezpiecznie. Ale jakoś nie słychać o tylu rozbitych samochodach sportowych. Czyżby u nas wciąż drogi były w tak fatalnym stanie, że takie auta nie mają w Polsce racji bytu?