Na dziesiątym miejscu jest Nissan Armada – w tym roku na rynek wyjechało ledwie 329 sztuk tego wielkiego (5,3 m długości), paliwożernego (silnik V8 ma 5,6 l pojemności i ponad 300 KM, więc pali co swoje) i brzydkiego (dlaczego dach jest nierówny?) SUV-a.
Na miejscu dziewiątym mamy zupełnie niegalantego Mitsubishi Galanta. Na drogi w tym roku wyjechało tylko 325 sztuk, podczas gdy najlepiej sprzedający się samochód w klasie – Ford Fusion (nie mylić z naszym, europejskim Fusionem) – znalazł ponad 17 tys. klientów.
Na miejscu ósmym (323 sztuki) mamy kolejne Mitsubishi, tym razem Endevaour. Tak, nazywa się jak jeden z promów kosmicznych NASA i tak, wygląda całkiem dobrze (jak przymrużymy oczy), ale ma 7 lat na karku, płytę podłogową nie pierwszej świeżości z Galanta i czterobiegową skrzynię biegów. Powodzenia.
Miejsce siódme należy się Kii Borrego, która trafiła do 271 garaży. To auto większe niż Sportage i Sorento z ramową konstrukcją płyty podłogowej. Takie rozwiązanie mogło się udać dekadę temu, ale teraz, gdy nikt terenówkami nie jeździ w teren, a niskie spalanie urosło do rangi najbardziej pożądanej cechy w aucie, wielki SUV z wielkimi silnikami i wielce brzydkim nadwoziem do niczego się nie nadaje.
Miejsce szóste (230 sztuk) przypadło Volvo V50. Nie wiem, skąd tak niska sprzedaż tego auta, które poziomem nie odstaje jakoś drastycznie od modeli BMW, Mercedesa i Audi, a jest od nich sporo tańsze. Może kompaktowe kombi jest za małe na wymiarowo niekompaktową Kanadę?
Miejsce piąte (215 sztuk) należy się Lexusowi GS. W sumie to już zapomniałem, że takie auto istnieje i wygląda na to, że Kanadyjczycy myślą podobnie…
Na miejsce czwarte (197 sztuk) wjechał Cadillac DTS. Wjechał z trudem, bo jego płyta podłogowa pochodzi z 1988 roku, a silnik może i jest w rozmiarze V8, ale oferuje tylko 275 KM, czyli tyle co nic. DTS jest prawie dwa razy tańszy od rywali z Niemiec, ale najwyraźniej wciąż jest za drogi, by ktokolwiek go chciał.
Na najniższym miejscu podium (152 sztuki) zaparkowało Suzuki Equator, czyli Nissan Navara (znamy go z naszego rynku) z innym znaczkiem. Generalnie nie warto sobie zaprzątać tym modelem głowy.
Na miejscu drugim (40 sztuk) mamy Cadillaca STS. Skąd ten żałosny wynik? Bo STS jest tylko niewiele większy niż CTS (kilka milimetrów), ale różnica w cenie między dwoma modelami jest olbrzymia (12 tys. dolarów, czyli 1/3 wartości modelu CTS). Też bym nie dał robić z siebie idioty i wziąłbym „mniejszego” CTS-a.
A miejsce pierwsze? Gdybyście się sprzedali w ilości 33 egzemplarzy, też mielibyście zapewnione miejsce na najwyższym miejscu podium. Taki słaby wynik osiągnęła Acura RL. Acura to luksusowa Honda stworzona dla USA, a RL to nieco inny model Legend.
Nie wiem, co jest nie tak z tym autem. Kosztuje stosunkowo niewiele, ma bystry układ 4x4 (pierwszy, w którym moc przekazywana może być z jednego na drugie koło tylnej osi) i tysiące innych zabawek na pokładzie. Może chodzi o wygląd? Nie wiem, zaskoczony jestem…