• W końcu rozstrzygnął się los diesli w Niemczech – sąd federalny zgodził się na wprowadzenie zakazów wjazdu do miast aut z silnikami wysokoprężnym
  • Z szacunków ekspertów wynika, że problem będzie dotyczył aż 12 milionów pojazdów zarejestrowanych w Niemczech
  • Jeśli miasta zaczną masowo wprowadzać zakazy, diesle niespełniające najnowszej normy Euro 6 znacznie stanieją, trafią na eksport, w tym m.in. do Polski

Wszystko już jasne. Niemiecki sąd wydał orzeczenie w sprawie apelacji wniesionej przez rząd przeciwko zakazom wprowadzonym przez Stuttgart i Dusseldorf. Władze tych miast w trosce o jakość powietrza wyrzuciły z centrów auta z silnikami Diesla niespełniającymi najnowszej normy Euro 6.

Federalny Sąd Administracyjny w Lipsku orzekł, że duże miasta mają prawo wprowadzić tego typu zakazy. Przeciwny takim rozwiązaniom jest rząd i lobbyści, którzy działają na zlecenie potężnego rynku motoryzacyjnego, którzy broni sektora, do którego zaufanie zostało już i tak mocno nadszarpnięte przy okazji afery Dieselgate.

Trudno się jednak dziwić, że niemiecki rząd broni tego sektora – zatrudnionych jest tam ok. 800 tys. osób, a kolejne tysiące pracują dla podwykonawców. Niemcy są największym europejskim rynkiem motoryzacyjnym. Decyzja sądu federalnego wpływa na kilkanaście milionów zarejestrowanych w Niemczech pojazdów z silnikami zasilanymi olejem napędowym, przyczyniając się do znaczącego obniżenia wartości odsprzedaży – podkreśla agencja Reutera.

Z drugiej strony, w 70 miastach naszych zachodnich sąsiadów przekroczone zostały dopuszczalne limity zanieczyszczeń powietrza – w 20 z nich w drastyczny sposób. Dlatego można się spodziewać, że wyrok sądu pozwalający wyeliminować z ruchu miejskiego diesle spełniające normy Euro 5 lub starsze ucieszy wielu mieszkańców, którzy będą mogli wymagać dość szybkiego wprowadzania odpowiednich sankcji w ich miastach.

Co to oznacza w skali kraju? Z szacunków wynika, że problem będzie dotyczył aż 12 z 15 milionów pojazdów z silnikami wysokoprężnymi, które zarejestrowane są w Niemczech. Konsekwencją wprowadzenia zakazów będzie znaczny spadek wartości stosunkowo młodych jeszcze aut (czyli np. tych spełniających normę Euro 5). Mowa tu o samochodach do 2013014 roku – norma Euro 6 weszła w życie w 2015 roku.

Rząd jednak się nie poddaje i próbuje bronić diesli za wszelką cenę. Tuż przed ogłoszeniem wyroku poinformowano, że trwają właśnie prace nad wprowadzeniem w życie przepisów pozwalających na awaryjny wjazd do centrum i na niektóre drogi dla samochodów niespełniających norm.

Angela Merkel podkreśliła potrzebę szybkiego znalezienia rozwiązań dla dotkniętych kryzysem miast i powiedziała, że chce uniknąć wprowadzenia zakazów – te mogłyby wywołać gniew kierowców. Jej zdaniem należy na początku skupić się na wprowadzeniu do metropolii flot taksówek i autobusów z napędem elektrycznym.

A co oznacza podtrzymanie zakazu wjazdu aut do miast dla Polski? Prawdopodobnie fala diesli, które w Niemczech, delikatnie mówiąc, okażą się kłopotliwe, trafi w dużej mierze do nas i na Litwę. Ropniaki będą tańsze, więc na kolejne lata zagoszczą na naszych drogach, a to nie najlepsza perspektywa dla polskich miast i planów związanych z elektromobilnością. Bardzo możliwe, że taki scenariusz zmobilizuje samorządu do szybszego wyznaczenia tzw. stref czystego transportu – w końcu przepisy pozwalające na ich wprowadzenia wejdą w życie jeszcze w tym roku.

Źródło: ANE/PAP/Reuters