Pamiętacie jeszcze pierwszą generację Audi TT? Czyż wciąż nie jest piękna? Czyż jej zgrabny tyłeczek nie jest pociągający? Cóż, jest, ale niestety, w czasie szybszej jazdy zdarzało się, że kierowca tracił panowanie nad autem i kończył w rowie. Dlaczego? Styliści nie chcieli z tyłu zamontować spojlera, bo psuł wygląd auta. Na szczęście po kilku wypadkach Audi przyznało się do błędu i dołożyło nie tylko spojler, ale także 20-kilogramowy balast z tyłu, by auto prowadziło się bezpiecznie i przewidywalnie. Wciąż uważasz, że ładny wygląd jest najważniejszy?
Jeszcze ciekawiej było z pierwszym Mercedesem klasy A, który przewrócił się w czasie tzw. testu łosia, to znaczy ominięcia przeszkody przy dużej prędkości. Najwyraźniej dwie podłogi i wysokie nadwozie nie służą stabilnemu prowadzeniu. Mercedes na początku bagatelizował sprawę, ale potem wycofał wszystkie sprzedane auta (2,6 tys. sztuk), poprawił w nich zawieszenie i dorzucił ESP. Te same zmiany wprowadził także do później produkowanych aut. Czy nie można było tego zrobić od razu?
Pamiętacie jeszcze eksplodujące opony Firestone w Fordach Explorerach? Gumy były kiepskiej jakości i dezintegrowały się w czasie jazdy, co się źle kończyło, szczególnie w przypadku wysokiej i chybotliwej terenówki. Ale przy tym, co teraz przeżywa Toyota, to pikuś.
Toyota została ostatnio największym producentem aut świata i idzie do przodu jak burza. Niestety, nie może wyhamować. Najpierw się okazało, że dywaniki potrafią zablokować pedał gazu, a potem z kolei wyszło na jaw, że sam pedał może się w pewnych sytuacjach zakleszczyć, więc jedziesz nawet wtedy, gdy już chciałbyś stanąć. Ba, teraz jeszcze pojawiają się informacje, że są poważne problemy z hamulcami w najnowszej generacji modelu Prius. Toyota tak bardzo chce iść do przodu, że chyba nie potrafi się zatrzymać. Ale będzie musiała, bo po tym, jak wycofała osiem modeli ze sprzedaży w Ameryce, bierze się za naprawę ponad ośmiu milionów aut w USA i w Europie (w tym Aygo, Yarisa, Verso, Aurisa i iQ). Czegoś takiego jeszczenie było.
A najgorsze jest to, że usterka pedału gazu to drobnostka (wystarczyło dorzucić jeden niewielki element, dzięki któremu pedał chodziłby idealnie). Dlaczego więc nie zrobiono tego wcześnie? Jak Toyota, która przecież nigdy się nie psuje, mogła do czegoś takiego dopuścić? Wstyd!