• Śliska nawierzchnia, zbyt duża prędkość, zakręt i nagłe zawahanie kierowcy – oto recepta na spowodowanie wypadku
  • Nawet jeśli nasze auto "przeleci" przed maską innego samochodu, nie mamy gwarancji, że kierowca tego auta zatrzyma się, by pospieszyć z pomocą
  • Gdy wjeżdżamy za szybko w zakręt, instynkt wprowadza nas w błąd – a to prowadzi do nieszczęścia
  • Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onetu

Zakopianka, grudniowa, "śliska" pogoda. Trochę śniegu wokół drogi, nawierzchnia czarna, ale mokra. Samochód, w którym pracuje kamerka, wyprzedza jeden "mistrz prostej", a po chwili – jeszcze szybszy mistrz. Zbliżają się do niezbyt ostrego zakrętu, niemniej – jak za chwilę zobaczymy – ostrość zakrętu mocno zależy od prędkości jazdy. Mniej więcej na szczycie zakrętu samochód najszybszego "zawodnika" jadący lewym pasem nagle zacieśnia skręt, tylna oś ucieka na zewnątrz, po ułamku sekundy już auto sunie bokiem po prawym pasie tuż przed maską wyprzedzanego pojazdu. Prędkość i ruch obrotowy robią swoje: jeszcze tylko pobocze, wybicie auta w powietrze, efektowny piruet w locie... Przypadkowa utrata przyczepności? Nie sądzę. "Mistrz prostej" przestraszył się własnej odwagi i zapewne stąd nieszczęście. Już tłumaczę.

Tego nie rób na zakręcie!

Pewnie każdemu kierowcy zdarzyło się, że jadąc po raczej śliskiej, przynajmniej mokrej nawierzchni, w pewnym momencie zorientował się, że jest na zakręcie i jedzie za szybko. Alby wydawało mu się, że jedzie za szybko. Instynkt podpowiada: natychmiast zwolnij! To – w większości przypadków – błąd.

Co się dzieje, gdy na zakręcie nagle odejmiemy gaz w samochodzie z przednim napędem? Zawsze to samo: przednia oś lekko się dociąża i staje się osią obrotu karoserii; tylna oś delikatnie się odciąża, a będąc już wcześniej na granicy przyczepności – może ją stracić. Wtedy tył auta wyjeżdża na zewnątrz zakrętu. W chwili, gdy zaczyna się niekontrolowany obrót nadwozia na zakręcie w samochodzie przednionapędowym, 99,9 proc. kierowców nie ma już szans na jakikolwiek manewr ratunkowy. Jeśli się uda (bo samochód nie wjedzie w rów, tylko obróci się raz czy dwa i zatrzyma na środku drogi), to nie dlatego, że kierowca wykazał się refleksem i "zawodowo" manewrował, ale wyłącznie dlatego, że miał szczęście.

Jeśli odejmujesz gaz na zakręcie i nic się nie dzieje, to znaczy, że nie było za szybko i do granicy jeszcze wiele brakowało.

Wniosek: trochę przeholowałeś z prędkością w zakręcie? Zachowaj spokój! Nie odejmuj gwałtownie gazu, jeśli nie masz przed sobą przeszkody, w którą mógłbyś uderzyć! Hamować (hamulcem lub silnikiem) trzeba wcześniej, a jeśli przesadziłeś – dopiero, gdy jest "po wszystkim".

W samochodzie z tylnym napędem (obecnie spotykanym już rzadko, głównie w autach klasy premium) jest odwrotnie: samochód gwałtowne odjęcie gazu interpretuje "poprawnie" (czyli: kierowca się boi) i bezpiecznie zwalnia.

Co do naciskania pedału hamulca w zakręcie, to też jest ono ryzykowne – jeśli już to robisz, to delikatnie. Gdy masz na pokładzie działające ESP, masz szansę, że wyratuje cię – może nawet nie zauważysz, że pomaga.

Jeden kierowca dachuje, inny jedzie sobie dalej

Na filmie widzimy, jak samochód naszego "mistrza" wykonuje efektowny piruet tuż przed maską wyprzedzanego pojazdu. Jeśli wyprzedzany kierowca, też poniekąd szybki, cokolwiek widział ze zdarzeń rozgrywających się wokół, powinien się zatrzymać – przecież tuż przed jego nosem rozbił się samochód! W środku byli ludzie, co najmniej w szoku, może ranni – warto by im pomóc! Nic z tych rzeczy, nasz bohater zmienił pas i odjechał w dal.

Czy po chwili zreflektował się? Film się urywa, więc tego się nie dowiemy.