Pierwsza noc w „dakarowych” warunkach na campie Santa Rosa minęła dość spokojnie. Większość zawodników dotarła w wyznaczonym czasie na miejsce i mogła zregenerować siły do drugiego etapu. Tego samego nie można powiedzieć o mechanikach kilku ekip, które „walczyły” z pojazdami do wczesnych godzin porannych. Awaria przytrafiła się m.in. ubiegłorocznemu zwycięzcy Nasserowi al.-Attiyah’owi (Hummer), Ridgeline’owi Carlo de Gavardo (Honda), Adrianowi Yacopiniemu (Volkswagen Amarok) czy Albertowi Gryszczukowi (Mitsubishi Pajero).Biwak w Santa Rosa jako pierwsi opuścili motocykliści i quadowcy, którzy wyruszyli na trasę w blasku wschodzącego słońca o godzinie 5. Niespełna dwie godziny później przyszła pora na załogi samochodowe. Ciężarowcy w tym czasie spokojnie przygotowywali się na wyprawę, by wystartować do San Juan o 9.Polecamy też: Najnowsze wieści z DakaruDrugi odcinek specjalny Dakaru 2012 poprzedziło 400 km utwardzonych tras dojazdowych, biegnących głównie w linii prostej. Biorąc pod uwagę ograniczenie prędkości do 110 km/h, można się domyślić jak męczący był to prolog prawdziwego ścigania. Na szczęście kibice nie opuszczają zawodników nawet na dojazdówkach i co kilkanaście kilometrów można było spotkać wspierające, wiwatujące grupy fanów.Pierwszy na start odcinka specjalnego dotarł motocyklista Francesco Lopez, zwycięzca poprzedniego etapu. Później, co kilka minut pojawiali się kolejni motocykliści i quadowcy. Samochody i ciężarówki przyjechały w wyznaczonym dla siebie czasie.Próba sportowa liczyła 295 km (dla samochodów 290 km). Rozmieszczono na niej cztery punkty pomiaru czasu. Różnica wzniesień wynosiła 1200 m. Początkowa sekcja składała (ok. 800 m.n.p.m) się z długich prostych i szybkich zakrętów po szutrowej nawierzchni. Dalej zawodnicy powoli wkraczali w szare wydmy Nihuil (ok. 2000 m.n.pm.), znacznie spowolniające i jazdę. Kolor piasku świadczy o intensywnej aktywności wulkanicznej, która miała miejsce kilka tysięcy lat temu. Ostatnia sekcja to „mega dziury i skoki, prawdziwy motocross” jak powiedział Hołek (ok. 1400 m.n.p.m.). W takim terenie istotną rolę odgrywa trwałość sprzętu i forma fizyczna zawodników. Od finiszu do campu w San Juan pozostało 50 km.

DALSZĄ CZĘŚĆ ARTYKUŁU PRZECZYTASZ TUTAJ