• Działalność Daniela Obajtka wzbudzała kontrowersje już w czasach, kiedy był uczniem technikum
  • Zanim trafił do władz największych polskich firm, Daniel Obajtek był bardzo popularnym samorządowcem. Trzy razy z rzędu wygrywał w pierwszej turze wybory na wójta Pcimia
  • W 2013 r. późniejszy prezes Orlenu był zatrzymany przez Centralne Biuro Śledcze Policji, a zarzuty dotyczyły m.in. przyjęcia łapówki za ustawienie przetargu na budowę kanalizacji i współdziałania ze zorganizowaną grupą przestępczą
  • Za czasów rządów Zjednoczonej Prawicy oskarżenia zostały wycofane
  • Teraz, po zmianie rządu, nad Danielem Obajtkiem znów zbierają się czarne chmury – zarzuca się mu m.in. wykorzystywanie Orlenu do celów politycznych i nieprawidłowości przy fuzji z Lotosem
  • Kurs akcji PKN Orlen jest dziś znacznie niższy niż w 2018 r., kiedy Obajtek przejmował stery koncernu

Dla jednych błyskotliwy manager i społecznik, dla innych mistrz autokreacji i pozbawiony jakichkolwiek skrupułów wykonawca woli politycznych mocodawców. Jedni widzą w nim "polskiego Elona Muska", inni pazernego kolekcjonera stanowisk i nieruchomości. Sam Daniel Obajtek stara się prezentować w roli managera-patrioty, który wcale nie odcina się od swojego politycznego środowiska, ale też chce, żeby jego działania oceniać przez pryzmat wyników prowadzonej przez niego firmy. To jednak nie jest wcale takie proste. Bo urzędujący jeszcze przez kilka najbliższych dni prezes paliwowego giganta potrafił wzbudzać kontrowersje już jako nastolatek.

Zdolny organizator czy buntownik?

Po raz pierwszy zrobiło się o nim głośno, przynajmniej lokalnie, kiedy dwukrotnie wyrzucono go ze szkoły. Daniel Obajtek, uczeń technikum weterynaryjnego, robił szkolną "karierę" jako przewodniczący samorządu uczniowskiego, organizował szkolne imprezy, wydawał gazetkę. Szybko jednak popadł w konflikty z nauczycielami, z którymi walczył, publikując artykuły w szkolnej gazetce. Dyrektor szkoły miał mu zarzucać m.in.: “destabilizację samorządu, szkalowanie dobrego imienia wychowawcy, szantażowanie rady pedagogicznej, korzystanie z pomieszczeń samorządu do celów prywatnych, uchylanie się od przedstawienia pełnego rozliczenia z działalności gospodarczej samorządu, notoryczne kłamstwa i arogancję w stosunku do nauczycieli, niewypełnianie podstawowych obowiązków ucznia (nieobecności i wyniki w nauce).” – o sprawie pisały lokalne gazety, a później m.in. "Rzeczpospolita". Już wtedy Daniel Obajtek miał szukać wsparcia u polityków, w jego sprawie interweniowali nawet senatorowie!

Później Daniel Obajtek znalazł pracę w firmie swoich wujów, w której szybko awansował z szeregowego pracownika na kierownika zakładu – ten wątek jego kariery też kończy się skandalem. W sieci znaleźć można opinię, jaką wystawili mu wujowie.

Jeszcze w trakcie pracy firmie Elektroplast Obajtek zaczyna karierę w samorządzie – najpierw, w 2002 r. zostaje radnym gminy Pcim, gdzie daje się poznać jako aktywny i bardzo lubiany przez mieszkańców samorządowiec.

Później trzy razy z rzędu wygrywa wybory na wójta gminy Pcim, za każdym razem uzyskując świetne wyniki w wyborach. Tyle tylko, że z tego okresu pochodzą też "taśmy Obajtka" – na nagrania rozmów telefonicznych, które Obajtek miał prowadzić już jako wójt Pcimia, z których wynika, że nie dość, że chciał wykończyć firmę swojego wuja, u którego wcześniej pracował, to jeszcze w rzeczywistości kierował konkurencyjną spółką, czego jako samorządowiec nie mógł robić i czego się później przed sądem wypierał. Co ciekawe, później te nagrania, które miały służyć jako dowód w sprawie, zostały przez prokuraturę "zgubione", w czasach kiedy kierował nią już Zbigniew Ziobro.

W tym samym czasie karierę w samorządzie, również w Małopolsce, robiła późniejsza premier Beata Szydło.

Jeszcze w czasach działalności samorządowej Daniela Obajtka spore kontrowersje wzbudzał jego majątek, który zdaniem niektórych był niewspółmiernie duży w stosunku do oficjalnych dochodów. Dodatkowo rodzina Obajtków miała w zwyczaju robić sobie drogie "prezenty", np. w formie nieruchomości przekazywanych w formie darowizn.

Początek ogólnokrajowej kariery

W 2011 r. Daniela Obajtka w akcji po raz pierwszy zobaczyła cała Polska. Kiedy w czasach rządów koalicji PO-PSL przez Polskę przeszły potężne nawałnice, poszkodowanych odwiedzał nie tylko ówczesny premier Donald Tusk, ale też i jego konkurent, Jarosław Kaczyński. Na jednym z takich spotkań, u boku prezesa PIS wystąpił Daniel Obajtek – jako samorządowiec, choć z dala od swojej gminy, miał pomóc w zorganizowaniu wsparcia dla poszkodowanych, m.in. przywiózł folię do zabezpieczenia zniszczonych przez wichury ogrodniczych tuneli.

"Wójt wszystko mogę Daniel Obajtek" – tak przedstawiał go wówczas Jarosław Kaczyński – a ówczesnego premiera nazwał "Donald nic nie mogę Tusk". Prezes PIS obiecywał też, że po wygranych wyborach – bo wszystko to działo się w szczycie kampanii wyborczej – PIS będzie rządziło Polską tak, jak Obajtek rządzi Pcimiem.

Wtedy jednak PIS wyborów nie wygrał, a dalsza kariera popularnego samorządowca zawisła na włosku. W kwietniu 2013 r. Obajtek został zatrzymany przez Centralne Biuro Śledcze Policji, zarzuty dotyczyły m.in. przyjęcia łapówki za ustawienie przetargu na budowę kanalizacji i współdziałania ze zorganizowaną grupą przestępczą, a także wyłudzenia pieniędzy z firmy swoich wujów. Jakość zebranego materiału dowodowego budziła jednak wątpliwości, samorządowiec został zwolniony z aresztu, choć sprawa trwała.

W kolejnej kampanii wyborczej Daniel Obajtek znów pojawił się w towarzystwie prominentnych polityków PIS, m.in. malował wraz z Beatą Szydło ściany szkoły podstawowej w Pcimiu.

Obajtek wszechstronny – od rolnictwa do energetyki

Po wygranych przez PIS wyborach kariera Daniela Obajtka nabiera znów rozpędu – mimo że na samorządowcu wciąż ciążą poważne zarzuty. Wtedy jeszcze nikt nie widział w nim "geniusza branży paliwowej" – w 2015 r. Beata Szydło powoływała Obajtka na szefa Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. O jego działaniach znów zrobiło się wtedy głośno, bo zaczął od czystek kadrowych, wyrzucając kilkuset pracowników – na ich miejsce miały później trafiać często osoby związane z PIS. Te zwolnienia okazały się dla ARMIR kosztowne, bo poza odprawami agencja poniosła dodatkowe koszty – wielu zwolnionych odwoływało się do sądów, a większości z nich sądy przyznawały rację i zasądzały na ich rzecz niemałe odszkodowania. Najbardziej krytyczni wobec działalności Obajtka w ARMIR byli politycy PSL, którzy zarzucali, że w ciągu trwającego nieco ponad rok urzędowania zdążył doprowadzić Agencję "do ruiny". "W półtora roku jego urzędowania zakres realizacji wypłat z Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich wyniósł 10 procent" - alarmował ówczesny rzecznik PSL Miłosz Motyka.

Mimo kontrowersji i zarzutów Obajtek dostaje kolejne intratne funkcje i posady, mi.in. zostaje przewodniczącym rady nadzorczej Lotos Biopaliwa Sp. z o.o., przewodniczącym rady nadzorczej spółki skarbu państwa Dalmor S.A., zostaje prezesem zarządu grupy energetycznej Energa. Jednak najgłośniej robi się o nim w lutym 2018 r., kiedy na stanowisku prezesa zarządu PKN Orlen zastępuje Wojciecha Jasińskiego, uchodzącego za jednego z najbliższych współpracowników prezesa PIS Jarosława Kaczyńskiego. Jeszcze w 2016 r. prokuratura kierowana przez Zbigniewa Ziobrę złożyła wniosek o cofnięcie aktu oskarżenia z sądu do prokuratury, w celu uzupełnienia materiału dowodowego – w 2017 r. sprawa znów wróciła do sądu, ale już bez wątków dotyczących Daniela Obajtka.

Obajtek w Orlenie. Ekspansja, ale czy w dobrą stronę?

Jak to zwykle w przypadku Daniela Obajtka bywa – również jego działalność w Orlenie wzbudza olbrzymie kontrowersje. Pod jego kierownictwem narodowy gigant paliwowy prowadzi bardzo ekspansywną politykę, rozwijając sieć stacji Orlen również za granicą. Orlen zaczął się przekształcać z koncernu paliwowego w koncern energetyczny, m.in. przejmując udziały grupy Energa i Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo (PGNiG).

Stacja ładowania Orlen, Niemcy Foto: PKN Orlen
Stacja ładowania Orlen, Niemcy

Nie tak dawno temu poważni komentatorzy polityczni twierdzili, że Daniel Obajtek był "przymierzany" na stanowisko premiera, na którym zastąpić miał Mateusza Morawieckiego.

Przeciwnicy zarzucają Obajtkowi, że kierowany przez niego koncern aktywnie angażował się w politykę i kampanie wyborcze. W tym kontekście rozpatrywane jest przejęcie przez Orlen grupy Polska Press, a co za tym idzie znacznej części lokalnych mediów w Polsce – wymieniono w nich część redakcji, a przejęte tytuły szybko zmieniły swoją linię programową na wyjątkowo przyjazną rządowi. Oficjalnie jednak w transakcji za 210 mln zł chodziło nie o politykę, a o biznes: Orlen miał uzyskać dostęp do 17,4 mln użytkowników portali prowadzonych przez regionalne dzienniki, co miało przynieść firmie "optymalizację ponoszonych kosztów marketingowych, rozbudowę narzędzi big data oraz możliwość pozyskania nowych klientów". Ta sprawa to jednak drobiazg w porównaniu z zarzutami dotyczącymi fuzji Orlenu i Lotosu – w przypadku której Obajtek nie był wcale pomysłodawcą, a raczej realizatorem planów przygotowywanych przez polityków, czy tzw. "cudach przy dystrybutorze". Tu poważne zarzuty przedstawiła niedawno Najwyższa Izba Kontroli, której kontrolerów – decyzją prezesa Obajtka – nie wpuszczono wcześniej do Orlenu.

Polityczne cuda przy dystrybutorach

Orlen poinstruował pracowników, jak mają komunikować informację o braku paliwa na stacjach benzynowych Foto: Mariusz Kamiński/Tygodnik NIE / Auto Świat/Facebook
Orlen poinstruował pracowników, jak mają komunikować informację o braku paliwa na stacjach benzynowych

Wciąż trwają analizy dotyczące tego, w jaki sposób koncern manipulował cenami paliw w Polsce – wiele wskazuje na to, że były one kształtowane nie przez rynek, ale przez zapotrzebowanie polityczne rządu Zjednoczonej Prawicy. W okresie przedwyborczym w Polsce ceny paliw były znacznie poniżej cen paliw w innych krajach naszego rejonu, mimo relatywnie słabego złotego i niesprzyjającej sytuacji na rynku paliw. Doprowadziło to do chaosu na rynku, a nawet do problemów z dostępnością paliw. Orlen sprzedawał paliwa tak tanio, że innym importerom nie opłacało się ich sprowadzać, więc powstała na rynku luka. Sytuację dodatkowo utrudniało to, że polskie stacje stały się celem "turystyki paliwowej" mieszkańców Niemiec, Czech czy Słowacji. Wcześniej też "cuda paliwowe" Orlenowi kierowanemu przez Obajtka też się zdarzały, np. kiedy w styczniu 2023 r. obniżone wcześniej VAT i akcyza (jako działanie przeciwkryzysowe po pandemii COVID-19) wzrosły do poprzedniego poziomu, ceny paliw na stacjach się nie zmieniły, bo Orlen z dnia na dzień zmienił ceny hurtowe. Ten cud akurat łatwo wyjaśnić – w 2022 r. marża Orlenu biła rekordy.

Giełda po decyzji o odwołaniu Daniela Obajtka: akcje Orlenu gwałtownie w górę

Sam Daniel Obajtek chwali się, że okres jego prezesury to pasmo sukcesów koncernu, mimo niesprzyjających warunków, wojny, pandemii COVID-19 i odrzuca wszelkie zarzuty o nieprawidłowości czy błędne decyzje.

PKN Orlen to jeden z największych sponsorów polskiego sportu – prezes Obajtek potrafił to wykorzystać także do kreowania swojego wizerunku. Foto: Auto Świat
PKN Orlen to jeden z największych sponsorów polskiego sportu – prezes Obajtek potrafił to wykorzystać także do kreowania swojego wizerunku.

"W ciągu ostatnich lat przeszliśmy jako grupa – mogę tak porównać – z czwartoligowego klubu sportowego do Ligi Mistrzów. Dziś jesteśmy w rodzinie największych firm w Europie" – powiedział na konferencji przed odwołaniem go ze stanowiska.

Najwyraźniej roli Daniel Obajtka w Orlenie nie docenił jednak rynek. W czwartek 1 lutego, po otwarciu notowań na warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych, jedną akcję Orlenu wyceniano na 62 zł i 23 gr. O godzinie 11.00, tuż po tym, jak na giełdę trafił komunikat o odwołaniu dotychczasowego prezesa, jedna akcja paliwowego koncernu kosztowała już 64 zł i 96 gr. Na zamknięciu notowań, w czwartek o godz. 17:00, za jedną akcję Orlenu trzeba było zapłacić 65,55 zł. Dzień po decyzji rady kurs otwarcia akcji Orlen wynosił 65,76 zł. Warto też przypomnieć, że w dniu 5 lutego 2018 r., czyli wtedy, kiedy Daniel Obajtek został prezesem Orlenu, jedna akcja przy otwarciu giełdy (przed komunikatem o nominacji Daniela Obajtka), wyceniana była na 103 zł, natomiast już dzień później, na wieść o nowym wówczas prezesie, wartość akcji PKN Orlen spadła do 94,54 zł.

Już wkrótce czekają nas kampanie wyborcze – samorządowa i do parlamentu europejskiego – Daniel Obajtek na pewno nie da nam o sobie zapomnieć. Zresztą, o dotychczasowym prezesie Orlenu nie pozwolą nam zapomnieć członkowie komisji sejmowych, którzy zamierzają dokładnie przyjrzeć się działalności paliwowego giganta w ubiegłych latach. Z pewnością interesować się Obajtkiem będą nadal dziennikarze – samo policzenie nieruchomości, których dorobił się on w czasie prezesury i tych, którymi obracali jego najbliżsi, to poważne wyzwanie dla dziennikarzy śledczych.

Kto zastąpi Daniela Obajtka w Orlenie?

Kto będzie następcą Daniela Obajtka na stanowisku prezesa Orlenu? Sam odwołany nie ma wątpliwości, że będzie to znów nominat polityczny, tyle że wskazany przez aktualną większość. Na giełdzie nazwisk pojawiła się m.in. Elżbieta Bieńkowska, była wicepremier, ministra infrastruktury i rozwoju, a później komisarz UE ds. rynku wewnętrznego i usług. Zdaniem (jeszcze) prezesa Orlenu, w Polsce konkursy na stanowiska w firmach zależnych od państwa to fikcja. – Przestańmy wierzyć w apolityczność i przestańmy ludziom opowiadać o menedżerach niepolitycznych, niezwiązanych – stwierdził w wywiadzie udzielonym w Radiu Zet tuż przed swoim odwołaniem. Na pytanie Bogdana Rymanowskiego o to, czy ktoś z otoczenia premiera powinien zostać nowym prezesem Orlenu, Daniel Obajtek odpowiedział: "Tak powinno być. Prezes Orlenu powinien mieć kontakt do premiera i to bezpośrednio".