Tu chyba nie ma nikt wątpliwości, iż Polak po ciężkiej, wieloletniej pracy wszedł do tej wyjątkowej elity. Nie ma czego zazdrościć, a raczej należy być dumnym, że jest ktoś taki. Kolejny Wielki Polak!

Jednak w rzeczywistości tak nie jest, a to za sprawą polskich dziennikarzy, którzy jak zwykle szukają przysłowiowej dziury w całym. Teraz wszyscy zajmują się Formułą 1, piszą o niej, zabierają autorytatywnie głos, krytykują, doradzają…itp. itd.

Pierwszym przykładem była książka red. Andrzeja Martynkina o Robercie, którą sam jej bohater po prostu…wrzucił do kosza. Autor przyznał, iż poza konferencjami prasowymi nigdy ze swoim bohaterem nie rozmawiał, a jego starty widział w telewizji.

Niedawno Robert Kubica przebywał z kilkunastogodzinną wizytą w Polsce i był gościem BMW Sauber F1 Team Pit Lane na warszawskim Bemowie. Jednym z punktów programu była konferencja prasowa do udziału w której organizatorzy wprowadzili specjalne akredytacje. Przybyła chyba setka mniej lub bardziej znanych dziennikarzy, ale jak się dowiedzieliśmy aż 2/3 zgłoszeń odrzucono. Jak się okazało, wielu z nich reprezentowało…jednoosobowe redakcje stron internetowych o Kubicy.

O dyscyplinę podczas konferencji dbał jej główny prowadzący red. Andrzej Borowczyk. Wielu gościom jego styl się nie spodobał, bo prawie każdy chciał osobiście rozmawiać z Robertem, a takich możliwości nie było. Trzeba tu wyjaśnić, iż jeszcze w piątek rano Kubica uczestniczył aktywnie w morderczych testach bolidu w dalekiej Hiszpanii. Wieczorem przyleciał do Warszawy, a rano uczestniczył w konferencji prasowej i w samej imprezie, po czym powrócił do swoich zawodniczych obowiązków. Chyba miał prawo być zmęczony…

Jednak nie wszyscy ocenili jego poświęcenie, a wręcz skrytykowali. Przykładem może być publikacja zamieszczona w tygodniku „Motor”, w której czytamy o „wodzie sodowej Kubicy”. Tu cytujemy słowa Autora, którym jest red. Krzysztof Burmajster: „Po krótkim pokazie palenia gumy kibice mają możliwość zadawania pytań. Kubica odpowiada z wyraźną niechęcią i wyczuwalną irytacją. Niechęć Roberta Kubicy do publicznych wystąpień i lekceważące odpowiedzi na pytania laików ciążą coraz bardziej na jego wizerunku. Robertowi Kubicy nie można odmówić profesjonalizmu jako kierowcy. Życzymy mu jak najlepiej, ściskając kciuki podczas każdego wyścigu, choć zapewne na torze poradzi sobie doskonale bez naszej pomocy. Jednak jeśli chodzi o public relations i marketing, to trzeba mu życzyć lepszych doradców i profesjonalnej obsługi.…

Być może takie wizyty w Polsce nie są już Kubicy do niczego potrzebne, być może nie przynoszą żadnych wymiernych korzyści, ale nie można zapominać, że nie jest już prywatną lecz publiczną osobą, która stała się idolem dla tysięcy ludzi w Polsce, a to do czegoś zobowiązuje. Tak jak profesjonalizm.…"

Każdy ma prawo mieć swoje zdanie i własny pogląd na daną sytuację. Nam się jednak wydaje, iż tym razem Redaktor „Motoru” się za bardzo zagalopował. Zapewne nikt tu nie zakwestionuje stwierdzenia, iż Robert Kubica, jako ówczesny lider klasyfikacji Grand Prix F1 miał ostatnio dość dużo zajęć. Głównym jego zajęciem jest praca na torze, a dodatkiem do tego public relations. Do Polski przyjeżdża przy każdej możliwej okazji, często nawet tylko na parę godzin. Trudno zatem oczekiwać, by w takich momentach odpowiadał na pytania wszystkich dziennikarzy, ściskał dłoń każdemu kibicowi, fotografował się z każdą panienką i nie był przytym wszystkim zmęczony. Chwała polskiemu importerowi BMW, że może kilka razy do roku wykorzystać wizerunek naszego kierowcy do uświetnienia imprez.…

Nam się wydaje, iż to wszystko nie ma nic wspólnego z „wodą sodową”., Taka jest praca naszego mistrza! I nie należy tutaj poszukiwać żadnej dziury w całym.…

I jeszcze ostatnia dziennikarska refleksja. W niedzielę po wyścigu jadąc samochodem usłyszałem coś, co mnie aż zmroziło z wrażenia. Otóż jeden z dziennikarzy radiowych komentując wyścig Grand Prix Francji wśród jego triumfatorów wymienił (tu cytuję fonetycznie) "Żarno Trula" (w rzeczywistości to Jarno Trulli)…Nic dodać, nic ująć.…

Dajmy zatem spokój Kubicy. Bądźmy dumni, że jest Polakiem. Niech walczy o jak najwyższe miejsca na podium, bo to jest jego główne zadanie. On także potrafi się usmiechać!