Wiceprezes Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji Wiesław Paluszyński mówi na łamach "Rzeczpospolitej", że nowe prawo w żadnym razie nie rozwiązuje problemu tzw. dokumentów kolekcjonerskich, a żeby się z nimi uporać, należało całkowicie zabronić posiadania replik, które są identyczne z prawdziwymi dokumentami. Jak czytamy w dzienniku, MSWiA po wprowadzeniu ustawy twierdziło, że jej celem jest walka z fałszerstwami dokumentów oraz z wykorzystywaniem ich do przestępstw np. wyłudzania kredytów. Art. 58 tej ustawy przewiduje za posługiwanie się falsyfikatami karę grzywny, ograniczenia wolności, a nawet do dwóch lat więzienia.
Jednak replikowy biznes jest najwyraźniej tak dochodowy, że groźba kar nie działa. W internecie wciąż można nabyć "dokumenciki": dowody osobiste, prawa jazdy i nawet zezwolenia na pobyt, średnia cena 350-600 zł - informuje dziennik.