• Co do zasady, dziecko w wieku do 13 lat nie ponosi odpowiedzialności karnej
  • Ścigane jest zarówno świadome udostępnienie pojazdu dziecku, jak i niezabezpieczenie go przed dostępem dzieci
  • Zakres odpowiedzialności rodziców zależy także od szkód, jakie spowodowało dziecko, kierując lub tylko nieświadomie uruchamiając samochód

Dziecko które, korzystając z okazji, wskakuje za kierownicę auta rodziców i naciska wszystkie możliwe przełączniki, naśladując tatę czy mamę – nic nowego! Jeśli w aucie nie ma kluczyków – nie ma sprawy: rodzic ryzykuje najwyżej to, że dziecko coś zepsuje, np. wyłamie dźwigienkę od kierunkowskazów. Jeżeli jednak w aucie są kluczyki, robi się naprawdę groźnie. Dobrym przykładem mogą być dwa zdarzania, o których informowały media w ostatnim czasie. Pierwsze z nich zdarzyło się w Polsce, gdzie 6-letnia dziewczynka przekręciła kluczyki w pozostawionym aucie, czego skutkiem było potrącenie jej 85-letniego dziadka i 9-letniej siostry. Bardziej spektakularne zdarzenie miało zaś miejsce w Niemczech, gdzie 8-latek drugi raz w ciągu tygodnia zabrał auto rodziców i pędził nim autostradą z prędkością 180 km/h. Policja, po zatrzymaniu dziecka, zdecydowała o skierowaniu go na badania psychologiczne. Z karą muszą się też liczyć rodzice 8-latka. Czy do takich zdarzeń będzie dochodzić coraz częściej w czasach, gdy auta stają się łatwiejsze w prowadzeniu?

Zabezpieczenie auta przed przypadkowym uruchomieniem

Trochę techniki: jak to w ogóle możliwe, że kilkuletnie dziecko uruchamia samochód? W większości współczesnych aut ich producenci stosują mniej lub bardziej skuteczne zabezpieczenia przed przypadkowym uruchomieniem, mając na myśli nie tylko dzieci, lecz także ich rodziców. W starszych samochodach bywa różnie, bo niektóre żadnych zabezpieczeń nie mają i aby uruchomić silnik, wystarczy przekręcić kluczyk. Procedura „przypadkowego” ruszania autem zależy też od tego, czy ma ono ręczną czy automatyczną skrzynię biegów.

  • Najczęściej stosowanym obecnie zabezpieczeniem przed przypadkowym uruchomieniem jest konieczność jednoczesnego naciśnięcia pedału sprzęgła (lub hamulca w przypadku automatycznych skrzyń biegów) i przekręcenia kluczyka, by włączyć silnik. Jeśli nie naciskamy pedału sprzęgła czy hamulca, to przekręcenie kluczyka albo naciśnięcie przycisku „start” nie uruchamia rozrusznika. To dobre zabezpieczenie przed dziećmi, zwłaszcza tymi, które nie dosięgają nogami do pedałów. Jednak nie jest powiedziane, że dziecko, przekręcając kluczyk, musi siedzieć na fotelu...
  • W samochodach z automatyczną skrzynią biegów poza wymienionym zabezpieczeniem, aby dało się przestawić selektor trybów jazdy na „D” (Drive), trzeba nacisnąć hamulec. Takie zabezpieczenie funkcjonuje nawet w starszych samochodach, w których silnik uruchomić można bez naciskania na pedał hamulca. Zwłaszcza jednak starsze dzieci potrafią obserwować rodziców i często wiedzą, co trzeba zrobić, by ruszyć.
  • W samochodach bez zabezpieczeń wyposażonych w manualną skrzynię biegów szczególne ryzyko przypadkowego uruchomienia przez małe dziecko pojawia się, gdy auto stoi „na biegu”, ale bez zaciągniętego hamulca ręcznego i z kluczykiem w stacyjce. Po przekręceniu kluczyka auto rusza od razu napędzane rozrusznikiem, a po uruchomieniu silnika przyspiesza (zwykle do niewielkiej, ale jednak niebezpiecznej prędkości).

Dziecko za kierownicą: co grozi rodzicom?

Użytkownik ma obowiązek zabezpieczyć samochód przed przypadkowym uruchomieniem przez osoby trzecie. Pozostawiony samochód powinien być zamknięty, bez kluczyków w środku. Jest to obowiązek, który nakłada Kodeks drogowy.

Niezabezpieczenie pojazdu jest wykroczeniem – sam fakt pozostawienia samochodu z kluczykami w środku może być ukarany grzywną. Dodatkowo Kodeks wykroczeń precyzuje odpowiedzialność rodziców lub opiekunów w przypadku, gdy narażamy je na niebezpieczeństwo (np. wpuszczając za kierownicę niezabezpieczonego samochodu):

Prawdziwy problem zaczyna się, gdy coś się stanie, np. są osoby poszkodowane, ranne – wtedy w grę wchodzi odpowiedzialność na podstawie Kodeksu karnego.

Do tego dochodzi odpowiedzialność cywilna: pokrzywdzeni zawsze mają prawo wystąpić z wnioskiem o odszkodowanie do sprawcy wypadku. Jeśli sprawcą jest dziecko, adresatem roszczeń są rodzice.

Jeżeli nasze dziecko skrzywdzi, np. rani człowieka, sytuacja rodziców (odpowiedzialnych za zaniedbanie) zależy od tego, kto jest ofiarą. W przypadku gdy są to osoby obce, ściganie a podstawie Kodeksu karnego następuje z urzędu, jeżeli są to osoby bliskie – tylko na ich wniosek.

Rodzinna nauka jazdy: czy to legalne?

O ile dotąd mówiliśmy o niezabezpieczeniu auta, to jeszcze słowo o świadomym, zamierzonym udostępnieniu samochodu dziecku np. w celu „podszkolenia go” z jazdy samochodem. Jest to zabronione, żaden przepis o „rodzinnej nauce jazdy” nie wszedł w życie. Jasno reguluje to Kodeks wykroczeń:

Kara za sam fakt „rodzinnej nauki jazdy” wynosi zatem od 20 do 5000 zł, przy czym w „lżejszych” przypadkach rzecz może zakończyć się 300-złotowym mandatem. Gorzej, jeśli dojdzie do kolizji albo wypadku: nie zadziała nasze autocasco, a ubezpieczyciel, po opłaceniu poszkodowanych z naszego OC, wystąpi do nas z regresem. Reasumując... warto pilnować kluczyków, a „rodzinną naukę jazdy” lepiej odpuścić.