Ukryty w płóciennym pasie zestaw, a w nim m.in. baterie, kamery video, nadajnik, pętla indukcyjna i mini słuchawki w uchu miały dać stuprocentową gwarancję na zdanie testu.

Policjanci zajmujący się zwalczaniem przestępczości gospodarczej trafili na ślad osób, które przy pomocy specjalistycznego sprzętu, próbowały sobie pomóc podczas zdawania egzaminu. Jak wynikało ze zgromadzonych dotychczas informacji, cena takiej nielegalnej pomocy kosztowała zwykle około tysiąca złotych. Nieprzygotowane do egzaminu pisemnego osoby próbowały korzystając z takiego zestawu pomyślnie przebrnąć przez test. Wcześniej nie zatrzymano żadnej osoby na gorącym uczynku.

Policjanci zostali poinformowani przez pracowników Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego o młodym mężczyźnie, który podczas egzaminu na prawo jazdy zachowywał się podejrzanie. Egzaminatorzy przypuszczali, że młody człowiek próbuje sobie w nielegalny sposób pomóc w zdaniu testu. Natychmiast o swoich podejrzeniach opowiedzieli policjantom.

Kilka minut później w ośrodku byli już specjaliści z wydziału do walki z przestępczością gospodarczą. Pracownicy WORD wskazali im mężczyznę, który podczas trwającego egzaminu, używał sprzętu do transmisji obrazu i dźwięku. Mężczyznę wyprowadzono z sali egzaminacyjnej i przeszukano. U Roberta C. funkcjonariusze znaleźli zestaw ukryty w pasie płóciennym na plecach, składający się z baterii, kamery video, nadajnika, pętli indukcyjnej, minisłuchawki, urządzenia zwrotnego i przewodów elektrycznych. Zestaw był włączony i przygotowany do działania.

Mężczyznę przewieziono do najbliższej jednostki Policji i przesłuchano. Teraz o jego losie zdecyduje prokurator. Policjanci nie wykluczają dalszych zatrzymań w tej sprawie.

Źródło: KGP