Schmitt zaordynował chronicznie tracącej spółce ambitny cel na najbliższe dziesięć lat: 800.000 samochodów i zysk od kapitału rzędu powyżej 15%.

Oto wywiad, którego Erich Schmitt, dyrektor generalny Seata, udzielił dziennikarzowi Frankfurter Allgemeine Zeitung Henningowi Peitsmeierowi.

Panie Schmitt, kto właściwie potrzebuje dziś jeszcze SEATa?

Klienci, którzy chcą mieć sportowy samochód o ciekawej i modnej sylwetce, dorównujący jakością marce Audi, ale po cenach SEATa.Chyba Pan przesadza. Dotychczas SEAT miał raczej opinię porównywalną z gorszej jakości modelami Fiata...

... dlatego właśnie w październiku 2006 roku przyjechałem tu, do Barcelony, aby to zmienić. Latem ubiegłego roku opracowaliśmy strategię działania na okres do 2018 roku, która pokaże, w jaki sposób chcemy poprawić wizerunek tej marki.

Czy jest Pan pewny, że ta strategia zostanie naprawdę zrealizowana? Szef Porsche, Wendelin Wiedeking, nie ma zbyt dobrego zdania o pomyśle produkowania małych samochodów w Hiszpanii.

Pan dr Wiedeking, podobnie zresztą jak cała rada nadzorcza VW AG, promował i zaaprobował naszą strategię do 2018 roku. To, że jesteśmy na dobrej drodze, można wyczytać ze słów dr Piëcha, który na moje zaproszenie do Martorell zareagował pytaniem: „Po co? Ja odwiedzam tylko pacjentów.”

Dotychczas obowiązuje zasada: Kto chce jeździć większym samochodem niż SEAT Leon, musi zmienić markę.

Co więc napawa Pana takim optymizmem?

SEAT ma ogromny potencjał. Jednak ta firma potrzebuje także nowego myślenia. Dlatego też opracowaliśmy program „SEAT-Excellence”, w ramach którego udoskonalimy wszystkie procesy; począwszy od momentu powstania produktu poprzez jego zbyt, a skończywszy na dostawcach. Naszym celem do 2018 roku jest podwojenie sprzedaży do poziomu 800.000 samochodów przy ciągłym rozbudowywaniu naszego portfela produktów oraz wypracowanie zysku z kapitału powyżej 15%.

Czy po tych wszystkich latach przynoszących SEAT-owi straty ten ambitny program uzdrowienia jest ostatnią szansą tej marki?

Nie. Zresztą SEAT zamknął zyskiem już poprzedni rok, udało się to o rok wcześniej, niż obiecywałem radzie nadzorczej.

Zgadza się, pan Piëch mówił niedawno w czasie przesłuchania świadków w procesie VW o zyskach SEAT-a rzędu 8 milionów euro...

Nie będę komentował tej liczby. Dokładne liczby podamy do wiadomości podczas konferencji prasowej 27 marca.

Przy obrotach o szacowanym wolumenie 5,5 miliarda euro zysk może być wciąż bardzo mały.

Ma Pan rację. Proszę jednak nie zapominać, od czego zaczynaliśmy. Mogę Panu powiedzieć, że poczyniliśmy większe postępy, niż początkowo to zakładałem.

Po czym widać te postępy?

Po drogach jeżdżą już samochody, które są spełnieniem naszej obietnicy „design i sportowa sylwetka”: na przykład Leon, Altea i Altea XL. Inne pojazdy będziemy mogli jeszcze szybciej wprowadzić na rynek, ponieważ gwarantują to nasze nowe procedury. Byłem członkiem zarządu Audi mniej więcej przez 15 lat i dzięki temu wiem, jak to się robi.

Audi jest jednak marką Premium. Klienci tej marki nigdy nie będą oczekiwali tej jakości u SEAT-a, nie mówiąc już o płaceniu za nią.

Ja nie chcę podnosić kosztów, w końcu sam jestem kupcem! Rzecz polega jednak na tym, żeSEAT płaci dokładnie tak samo wysokie stawki za komponenty, na przykład za reflektor, jak Audi. Reflektor przechodzi u dostawcy przez podobny proces produkcyjny. Stąd odpowiednio to modyfikując, otrzymamy odpowiednią jakość. Od tego właśnie musimy zacząć.

Czy hiszpańska załoga SEAT-a tak samo pojmuje jakość jak ich koledzy z Niemiec?

Tak, nasi pracownicy mają wysoką motywację. My, jako zarząd, wspieramy to w przeróżny sposób. Dla przykładu wszystkich naszych pracowników w liczbie 13.500 zapraszamy każdorazowo wraz z partnerami na rozgrywki piłkarskie FC Barcelona, na terenie firmy eksponujemy modele SEAT-a, aby rozbudzić w załodze dumę i ciekawość. Od zeszłego roku zaczęliśmy też celebrować jubileusze firmy. To było bardzo poruszające, niektórzy mieli łzy w oczach. Czegoś takiego przedtem nie było.

Mówi się, że Wasz zakład w Martorell chronicznie nie wykorzystuje swoich mocy produkcyjnych. Jak zła jest ta sytuacja?

Z dzisiejszego punktu widzenia zakład jest rzeczywiście nieco przewymiarowany. Zainstalowane moce produkcyjne wynoszą około 550.000 jednostek. Z kolei w zeszłym roku wyprodukowaliśmy 398.000. Świadomie zredukowałem magazyn, aby nie trzeba było wypuszczać na rynek jeszcze większej liczby aut. Także i to posunięcie przyczyniło się do tego, że już teraz osiągnęliśmy poziom break-even.

SEAT ma ponadto nadwyżkę personelu.

Temat ten jest już wyjaśniony ze związkami zawodowymi. Zredukujemy 1600 etatów, 900 już zredukowaliśmy – zresztą w oparciu o dobrowolne wnioski, bez żadnych zwolnień. Przebiega to harmonijnie, co na warunki hiszpańskie nie jest taką oczywistością.

Innymi słowy Volkswagen zainwestuje 5 miliardów euro w następnych dziesięciu latach, jeśli SEAT obniży koszty produkcji i zlikwiduje 10% etatów.

Tak. Redukcję etatów zakończymy w tym roku, natomiast koszty produkcji obniżymy dzięki znacznemu postępowi produktywności przy okazji wprowadzania nowych modelach. Już w przypadku samej tylko nowej Ibizy osiągniemy poprawę efektywności produkcji o ponad 30%.

Ile czasu potrzeba, aby stworzyć Ibizę w zakładzie w Martorell?

Dzisiaj trwa to jeszcze dobre 27 godzin, w przyszłości ma to zajmować 18 godzin. Taki postęp osiąga się projektując auto tak, aby było efektywniejsze w produkcji.

To znaczy, że w przyszłości będziecie potrzebować jeszcze mniej pracowników.

Nie, ponieważ planujemy podnieść wolumen produkcji. Już w tym roku wyprodukujemy znacznie powyżej 400.000 samochodów.

Jaki nowy model wprowadzicie po premierze nowej Ibizy?

Znacznie rozbudujemy nasz portfel produktów. Dziś SEAT ma w swej ofercie siedem modeli w trzech segmentach. W ciągu trzech do czterech lat będziemy mieć 15 aut w ośmiu segmentach. Do 2018 roku będzie to 40 modeli i w tym samym roku będziemy produkować 800.000 samochodów, co przewiduje nasz program SEAT-Excellence.

Do tego jednak SEAT musi zdobyć nowych klientów.

W rzeczy samej, nad tym właśnie intensywnie pracujemy. Przez rok dokładnie analizowaliśmy rynki i wszystkie nisze.

Czy SEAT dotrze do Ameryki Południowej?

To rozstrzygnie się w najbliższych sześciu miesiącach. Jako miejsca produkcji pod uwagę brane są Meksyk i Brazylia, gdyż na tych rynkach moglibyśmy produkować bez ryzyka kursowego.

Chodzą pogłoski, że już wkrótce SEAT będzie konstruowany na bazie Audi A4. Ma to być limuzyna i kombi.

Mogę to potwierdzić. Wewnątrz firmy nazywamy to auto „Bolero”. Daje to dzisiejszemu klientowi SEAT-a możliwość wejścia wraz z marką w nowy segment. Kto dzisiaj chce jeździć większym autem niż Leon, musi zmienić markę. W przyszłości chcemy zatrzymać tych klientów.

Czy Bolero zajmie miejsce po nieudanym modelu Toledo?

Nie, Toledo zostanie. I nie jest on wcale tak nieudany. W Europie Wschodniej nawet całkiem nieźle się sprzedaje.

W Niemczech SEAT wydaje się mieć największe trudności ze zbytem.

Rynek niemiecki był w zeszłym roku trudnym rynkiem, w tym także dla nas. Nasz problem można sformułować krótko: SEAT konstruuje piękne samochody, ale nikt tego nie dostrzega. Jednak także i to zmienimy. Będzie to priorytetowym zadaniem naszego działu zbytu i działu handlowego.

Źródło: Frankfurter Allgemeine Zeitung