Podczas premierowego startu w wyścigu Formuły 1 na oddalonym o 20 km od Budapesztu torze Hungaroring, zmagania młodego krakowianina podziwiało kilka tysięcy rodaków. Robert Kubica pomimo zaliczenia dwóch „kręciołków” linię mety Grand Prix Węgier minął na punktowanej siódmej pozycji. Tym sukcesem cieszył się tylko niespełna cztery godziny, gdyż okazało się, że jego bolid jest o 2 kg za lekki (598 kg zamiast 600 kg). Polski debiutantzgodnie z regulaminem został zdyskwalifikowany, ale wrażenie pozostało. Dojechał do mety w ekstremalnych warunkach atmosferycznych, a z bardziej doświadczonymi rywalami należącymi do światowej czołówki walczył jak równy z równym. Jego dobra postawa została zauważona przez kierownictwo zespołu i już dzień później oficjalnie ogłoszono, że Robert Kubica będzie kierowcą numer 2 BMW Sauber F1 Team w pięciu kolejnych wyścigach, a więc do końca sezonu 2006!
Dla wielu młodych chłopaków wyścigi Formuły 1 są niedoścignionym marzeniem. To wyjątkowo elitarny sport, do którego trafiają najlepsi z najlepszych, przy znacznym wsparciu bogatych sponsorów. Śledząc karierę Kubicy dostrzegamy wiele elementów, które nie ułatwiały mu życia w realizacji marzeń. Obiektywnie przyznać trzeba, że trudno doszukać się polskich firm, które wierzyły w sukcesy młodego kierowcy. Miał zawsze problemy ze zdobyciem krajowych sponsorów, którzy niechętnie finansują wyścigi. Tym bardziej, że przez wiele lat startował poza granicami kraju. Większość trudnych etapów swojej kariery pokonywał sam, przy znacznym wsparciu rodziców.
Winni rodzice?
Pierwsze Grand Prix F1
„To rzeczywiście daleka droga.”, zwierza się po latach Robert Kubica. „Przyjechałem tu w 1997 r. z mamą autobusem z Krakowa, w zbiorowej wycieczce do Budapesztu. Kupiliśmy bilety na wyścig i siedzieliśmy na trybunach przy zakręcie, którego już zresztą nie ma, przy wejściu na ostatnią prostą. Mama usiadła dalej od toru, bo był straszny hałas, ale ja chciałem usiąść jak najbliżej. I siedziałem w pierwszym rzędzie. Hałas mi w ogóle nie przeszkadzał. Widziałem, jak Damon Hill prowadził przez prawie cały wyścig, a na dwa okrążenia przed końcem zepsuł mu się samochód.To była pierwsza i ostatnia Grand Prix, na której byłem jako widz. Powtarzałem wszystkim: nie chcę oglądać wyścigów i następnym razem pojawię się na Grand Prix już jako kierowca. To zabawne - miałem wówczas 12 lat, Jacques Villeneuvewygrał tamten wyścig, a teraz pracujemy razem. Tak się toczy życie.”
Wyprawa w nieznane
Dalszym etapem mogły być już tylko starty poza granicami Polski, gdzie kolejne szlify zdobywają najbardziej utalentowani zawodnicy. Najlepsi jeździli wówczas we Włoszech i do nich dołączył młody Polak. Okazał się utalentowanym zawodnikiem i szybko stał się członkiem ekipy fabrycznej. W 1998 r. jako pierwszy w historii cudzoziemiec zdobył kartingowe mistrzostwo Włoch oraz finiszował na drugiej pozycji w ME.Rok później do kolekcji tytułów doszedł także identyczny sukces w Niemczech. Wygrał Monaco Kart Cup, Margutti Trophy, Elf Masters. Ukoronowaniem startów kartingowych były czwarte pozycje w ME i MŚ (2000 r.). Po zaliczeniu pierwszych testów w Formule Renault 2000 w 2001 r. rozpoczął kolejny etap w swojej karierze, jaką były starty w wyścigach oraz znalazł się w programie rozwojowym Renault – RDD. W drugim sezonie startów wygrał cztery wyścigi i zdobył tytuł wicemistrza Włoch. Na zakończenie sezonu odniósł też spektakularne zwycięstwo na słynnym brazylijskim torze Interlagos.
Mógł zakończyć karierę
Błyskotliwa karierę młodego Polaka mógł przerwać wypadek samochodowy. Robert, który jechał w charakterze pasażera doznał skomplikowanego złamania ręki. Dla każdego kierowcy mogło to oznaczać koniec kariery. Tu chyba zwyciężył silny charakter. Wyjątkowo szybka rehabilitacja i już po pięciu tygodniach od tragicznego w skutkach zdarzenia, Robert z 18 śrubami w ramieniu, zameldował się na torze Norisring. Debiut w wyścigu Formuły 3 przeszedł wszelkie oczekiwania i zakończył się zwycięstwem kierowcy prowadzącego bolid praktycznie jedną ręką. Ten wyczyn kibice nagrodzili brawami na stojąco. Dwuletnia przygoda z Formułą 3 w zespołach Premia Powerteam i Muecke Mercedes zakończyła się uzyskaniem 12. i 7. miejsca w klasyfikacji generalnej.
O krok od F1
Kolejnym etapem była World Series by Renault (Formuła 3,5). Już podczas debiutanckiego startu Robert wygrał drugi wyścig na torze w Zolder. W tym sezonie triumfował jeszcze trzykrotnie, by ostatecznie zapewnić sobie mistrzostwo. W nagrodę za to zwycięstwo zaproszony został na pierwsze jednodniowe testy w bolidzie Formuły 1 zespołu Renault F1 Team. Przymiarki odbyły się na hiszpańskim torze Circuit de Catalunya w Barcelonie.
Testy w F1
Obserwowany przez łowców talentów Formuły 1 Polak zaprezentował się nieoczekiwanie dobrze. Spekulowano rychłe propozycje współpracy, które miały nadejść z kilku teamów. Ostatecznie propozycja-marzenie nadeszła nieoczekiwanie z rozwojowego teamu BMW Sauber. W wyniku podpisanego 20 grudnia 2005 r. kontraktu Robert dołączył do teamu Formuły 1 jako kierowca testowy. Warto podkreślić, że w ten sposób stał się pierwszym od lat kierowcą, który do tej elitarnej grupy dostał się bez wsparcia wielkich sponsorów! Już przy kolejnej okazji potwierdził swój niekwestionowany talent i podczas inauguracyjnej piątkowej sesji treningowej przed Grand Prix Bahrajnu 10 marca 2006 r. uzyskał najlepszy czas, wyprzedzając największe gwiazdy międzynarodowego cyrku Formuły 1.
Kubicomania zaczęła się na Hungaroringu
Nadzieje i apetyty rosły w miarę odbywania się kolejnych treningów. Do swojego debiutu na torze Hungaroring w charakterze pełnoprawnego kierowcy Formuły 1 polski debiutant aż sześciokrotnie był najszybszy w oficjalnych testach. Szefowie zespołu bacznie obserwowali poczynania młodego Polaka. Cenią nie tylko jego niekwestionowane umiejętności, ale przede wszystkim konsekwentne dążenie do celu. Jest uparty, a przy tym bardzo opanowany. Sprawia wrażenie, że na torze nic nie jest w stanie go zdenerwować. Swoje błędy potrafi sukcesywnie korygować. Ma świadomość, że wyścig, to nie tylko jedno czy dwa feralne okrążenia. To kilkadziesiąt okrążeń, które pokona ten, kto popełni najwięcej błędów i będzie szanował swój bolid. Te umiejętności Robert potwierdził już podczas swojego pierwszego startu w pełnym wyścigu, gdzie by dotrzeć do linii mety pokonał dystans 306,663 km. Nadchodzi Kubicomania!
W 2006 roku Robert Kubica zaliczył trzy starty w wyścigach Grand Prix Formuły 1. Rozpoczął od siódmego miejsca na Hungaroringu, ale został zdyskwalifikowany za zbyt lekki bolid. W trzecim swoim starcie na ulubionym torze Monza po raz pierwszy w swoim życiu znalazł się na podium. Tuż obok najsłynniejszego Michaela Schumachera!Ostatecznie na sezon 2007 zespół BMW Sauber zdecydował o zaangażowaniu Roberta na pierwszy pełny sezon! To nie tylko wielkie wyróżnienie, ale także i odpowiedzialność. Robert świadomy swojej szansy wciąż jest wyjątkowo powściągliwy w swoich wypowiedziach. Chce jeździć i jak każdy sportowiec – chce wygrywać!