Na wstępie chcielibyśmy od razu zaznaczyć, że nie jest to porównanie, dlatego też nie wyłonimy zwycięzcy na alpejskich serpentynach górujących nad Riwierą Francuską. Ale po kolei. Jazda GT3 oznacza ciągłe zaciskanie zębów. Wąskie kubełkowe fotele mocno ściskają każdy zbędny centymetr naszej talii, włączany przyciskiem tryb Sport na francuskich wybojach każe obawiać się o wszystkie plomby w zębach, a pierwsza, niezbyt łatwa do opanowania zmiana obciążenia powoduje u kierowcy natychmiastową koncentrację uwagi.
Wygląd Porsche – w stylu macho – ma swoje zalety. Na widok jaskrawej 911-tki w lusterku wstecznym inni kierowcy chętnie ustępują nam drogi. Ksenonowe reflektory sprawiają, że noc staje się dniem, a ogromny tylny spoiler, poprawiając aerodynamikę, zwiększa stabilność jazdy. Zupełnie inaczej prezentuje się Golf R, którego za dopłatą możemy zamówić z czterodrzwiowym nadwoziem, szyberdachem, elektryczną regulacją foteli oraz nagłośnieniem Dynaudio. Z kompletnym wyposażeniem sportowiec VW jest cięższy od smukłego Porsche o 51 kg.
270-konne, dwulitrowe turbo w Golfie energicznie zabiera się do pracy, jednak konkurencję sprintu do setki z wynikiem 4,1 s (VW 5,7 s) wygrywa „skrzydlaty potwór” z Zuffenhausen. Golf z kolei zapewnia wysoki komfort jazdy, do tego prowadzi się pewnie i harmonijnie. GT3 jest brutalne, nerwowe, posłusznie wykonuje rozkazy kierowcy, ale też bezlitośnie karze go za błędy.
Wolnossąca jednostka o pojemności 3,8 litra rozwija moc dosyć późno, jednak w wyższych partiach tak chętnie wkręca się na obroty, że z pewnością nawróciłaby niejednego fanatyka silników doładowanych. Żeby z GT3 wydobyć cały potencjał, obroty należy utrzymywać w przedziale 4500-8000 obr./min, a zdrętwiałą od wciskania sprzęgła nogę i bolącą od zmiany biegów rękę wieczorem okładać lodem.
Producent w przypadku tej wyjątkowej 911-tki nie poszedł na żadne ustępstwa, jeśli chodzi o doznania podczas jazdy. Wręcz przeciwnie – szorstko brzmiący silnik GT3 za każdym razem wywołuje gęsią skórkę. Kierowcę o szybsze bicie serca przyprawia również ciągła gotowość auta do jazdy „bokami”, jednak gdy z wyłączonym ESP (zwanym w Porsche PSM) mijamy wystającą po lewej stronie skałę, a po prawej widzimy alpejską przepaść, przechodzi nam ochota na dezaktywację kontroli trakcji. Ceramiczne hamulce zapewniają wręcz nieziemskie opóźnienia, a zawieszenie coraz odważniej pozwala wgryzać się w pokryty puchem śnieżnym asfalt. Wersja R wolfsburskiego bestsellera nie jest po prostu mocniejszą odmianą GTI, tylko pojazdem klasy gran turismo w formacie Golfa. Jego napęd na cztery koła sprawia, że szybko polubimy zaśnieżone drogi, skrzynia DSG zmianę biegu sprowadza zaledwie do ruchu palca, a obniżone o 25 mm regulowane przyciskiem na desce rozdzielczej zawieszenie DCC daje możliwość wyboru pomiędzy twardym jak deska japońskim posłaniem a miękkością łóżka wodnego.
Volkswagenowi brakuje jedynie ekstraporcji dynamiki oraz tej ostatecznej cząstki sportowego ducha. Podczas jazdy, gdy tempo nadaje GT3, Golf niczym kuter rybacki płynący za okrętem na otwartym morzu dwoi się i troi, próbując go dogonić, a jego ESP nadaje ciągle morsem sygnał SOS.
Aktualny model Porsche GT3 nie jest już wywołującym lęk samochodem sportowym, tylko niespodziewanie przyjaznym narzędziem do szybkiej jazdy, które przyzwoicie tłumi nierówności, pewnie utrzymuje kierunek na wprost i nie ma problemów ze zmianami obciążenia. Jeśli powstrzymamy się od włączania trybu Sport, w GT3 odnajdziemy żądnego zakrętów towarzysza podróży, który dzięki dobrze tłumiącej przedniej osi nawet przy prędkościach powyżej 200 km/h znakomicie trzyma się drogi.
Golf R to wygodny krążownik o rewelacyjnych osiągach, który zasługuje na jeszcze bardziej pikantny zestaw sportowych dodatków – poprosimy o taki w stylu GT3.