Oprócz Polaka FIA zaprosiła na nią Davida Coultharda, Felipe Massę oraz Kazuki Nakajima. To własnie Japończyk był sprawcą kolizji, w wyniku której Robert musiał zakończyć wyścig.

Podczas konferencji Kubica, nawiązując do wyścigu w Melbourne powiedział miedzy innymi:

- Osiągi w kwalifikacjach były dużą niespodzianką dla wszystkich, w tym również dla nas. Wiedzieliśmy mniej więcej gdzie jesteśmy po ostatnich testach w Barcelonie, ale nie spodziewaliśmy się, że będziemy tak blisko McLarena. Sądzę również, że Ferrari ma jakieś problemy, tak więc nie potrafię powiedzieć gdzie jesteśmy w porównaniu do nich.W kwalifikacjach wszystko przebiegło sprawnie. Wykonałem całkiem szybkie okrążenie i nieco wyjechałem poza tor, gdyby nie to byłbym na pole position. Wiemy jednak, że przy wietrznej pogodzie trochę tracimy, tak więc wszystko zależy. Patrząc po tym jaki postęp zrobiliśmy przez ostatnie cztery tygodnie sądzę, że jesteśmy na dobrej drodze. To niesamowite i sądzę, że ludzie w Hinwil i Monachium wykonali bardzo dobra robotę, a my jesteśmy na dobrej drodze żeby się poprawić i zbliżyć do najlepszych.

Oczywiście nie obyło sie bez pytań o kolizję z Nakajimą.

- Czasem takie coś (niecenzuralnie - shit happens) się przytrafia. Co mogę powiedzieć?Wyścigi to wyścigi. Zazwyczaj za samochodem bezpieczeństwa nie ściga się, ale on popełnił błąd, który kosztował mnie trochę więcej niż jego, ale tak to już jest. On przegapił swój moment hamowania, tak przypuszczam. Jechaliśmy bardzo powoli, a on mnie uderzył.

Robert był w ostatnich dniach mocno zajęty (o czym już informowaliśmy wczoraj):

- Tak, trochę, jak zazwyczaj tutaj. Dla naszego teamu to niemal domowe Grand Prix z powodu Petronas, głównego sponsora zespołu. Mieliśmy zatem nieco zajęć typowo PR-owskich, bawiąc się z dziećmi i odwiedzając obiekty Petronas. Było OK.

Kazuki Nakajima tymczasem wyjaśnil:

- Tak, to wstyd, że miałem wypadek i uderzyłem Roberta. Szanuję decyzję sędziów i akceptuję karę na polu startowym...