Pogrzeb Lorisa Kessela odbył się w poniedziałek, 17 maja w Lugano, w dwa dni po śmierci. Cały zespół jest pogrążony w żałobie, a wszelkie inne sprawy zeszły na dalszy plan.Podczas spotkania kierownictwa teamu rozważano rezygnację ze startu w Imoli, ale ostatecznie zapadła decyzja o starcie, zgodnie z wolą Lorisa Kessela.

Loris Kessel zmarł w swoim domu w miejscowości Montagnola w Szwajcarii, w kantonie Ticino, w wieku 60 lat po długiej walce z ciężką chorobą.Był doskonałym kierowcą wyścigowym, a przy tym postacią bardzo poważaną w świecie sportu motorowego.W latach 1976 – 77 startował w Formule 1. Obydwaj kierowcy, podobnie jak cały zespół są do głębi poruszeni śmiercią człowieka, który był dla nich kimś dużo więcej, niż tylko szefem zespołu.

Philipp Peter: Oczywiście wiedzieliśmy o ciężkiej chorobie, ale byłem przekonany, że Loris ją zwalczy.Był pełen sił i wiary.Walczył do końca, niestety przegrał.Był moim bardzo dobrym przyjacielem od lat.Wiele razem przeszliśmy i odnieśliśmy wspólnie mnóstwo sukcesów.Zawsze wyciągał pomocną dłoń, gdy tego potrzebowałem.To bardzo bolesna strata.

Michał Broniszewski: Przede wszystkim chciałbym wyrazić najgłębszy żal i wyrazy szczerego współczucia rodzinie Lorisa Kessela.Jestem wstrząśnięty wiadomością o jego śmierci.Trudno będzie nam pozbierać myśli w ten weekend. Straciliśmy wspaniałego człowieka i prawdziwego przyjaciela.Pomimo tragedii, która dotknęła zespół, zrobimy wszystko, aby w ten weekend stanąć na podium i w ten sposób oddać hołd Lorisowi.Znam dobrze tor Imola.W zeszłym roku wygraliśmy tu obydwa wyścigi.Teraz to mało realne, ale myślę, że podium jest w naszym zasięgu.