Gumpert Apollo, choć nie jest aż tak szybki, też całkiem dobrze sobie radzi jak na ziemskie warunki. Ostatecznie samochód nie ma zdobywać wszechświata, lecz zwyciężać na torach wyścigowych. A ponieważ jest również dopuszczony do ruchu, będzie go pewnie można zobaczyć także na niemieckiej autostradzie, gdzie przecież nadal nie ma odgórnego ograniczenia prędkości. Skąd w ogóle wziął się ten niecodzienny pojazd? Jego twórcą jest Roland Gumpert, który w latach 80. XX wieku 4-krotnie zdobywał dla Audi tytuł rajdowego mistrza świata, a teraz postanowił ziścić marzenie o własnym supersportowym samochodzie. Apollo to ręcznie produkowany pojazd, oparty na najnowocześniejszych rozwiązaniach technicznych. Nic dziwnego, że również cena jest odpowiednio wysoka - jeśli ktoś chce zasiąść za sterami tego niepowtarzalnego bolidu, musi wysupłać 285 tys. euro (ok. 1,05 mln zł). Co ciekawe, przyszły nabywca powinien wpłacić 100 tys. euro przedpłaty już w momencie składania zamówienia! Ale zostawmy kwestie marketingowe i skupmy się na samym Apollo. Otwieramy skrzydłowe, sięgające niemalże połowy dachu drzwi i... pierwsze zaskoczenie! Mimo zdejmowanej kierownicy (jak w F1) zajmowanie miejsca w środku auta zajmuje trochę czasu i wymaga wprawy. Fotele stanowią część monocoque'u (jednolitego, wykonanego z włókien węglowych nadwozia) i nie mają w ogóle żadnej regulacji (w doborze właściwej pozycji pomagają na szczęście przestawiane pedały). Zapinamy 4-punktowe pasy - od teraz, by wykonać ruch powyżej 5 cm, będziemy musieli znów je odpiąć. Przyciskiem obok dźwigni biegów odpalamy motor. Apollo na pierwszy rzut oka wygląda dość pokracznie, ale gdy zabrzmiał silnik 4.2 V8, od razu wiedzieliśmy, że żarty się skończyły. Zanim ruszymy, krótka lekcja. Auto ma możliwość regulacji kontroli trakcji - dopuszczalny poślizg kół może wynieść od 5 do 25 proc. Aby wypróbować tęostatnią możliwość, muszą panować dobre warunki pogodowe, a samochód i kierowca powinni niemalże stanowić jedność. Pamiętajmy, że 650 koni jest przenoszone tylko na tylną oś. Próbujemy normalnie ruszyć i... silnik gaśnie. Trzeba na chwilę zapomnieć, jak to się odbywa w zwykłych autach. Więcej gazu, szybciej puszczamy sprzęgło i Apollo dość brutalnie skacze do przodu, a tył ucieka w bok. Zmiana biegu - tak samo, tył żyje własnym życiem. Na kolejnych przełożeniach sytuacja się powtarza. Dodanie gazu przy lekko skręconych kołach wymaga natychmiastowej reakcji kierownicą (układ działa bardzo precyzyjnie). Jazda to superfrajda, ale uwaga - brak elektronicznych "pomocników" powoduje, że Apollo łatwo "wpada w szał". Mimo tego już kilka sekund po wyjściu z auta zaczyna nam go brakować. Czyżby uzależnienie?
Gumpert Apollo - Apollo potrafi uzależnić
Futurystyczny Apollo z programu podboju kosmosu amerykańskiej NASA miał silniki o mocy 160 milionów koni mechanicznych i rozpędzał się do 39 tys. km/h.