), który serwisował auto w ASO przez 2 lata. Jego Vito z roku 2001 od samego początku było nękane przez rdzę. "Początkowo serwis nic sobie z tego nie robił. Na moje zgłoszenia odpowiadano, że ognisk korozji jest zbyt mało, by angażować lakiernika. Tak zbywano mnie kilkanaście razy" - wyjaśnia Żurek. W lipcu 2004 roku właściciel felernego auta wystąpił pisemnie do importera z prośbą o naprawę gwarancyjną nadwozia. Mercedes zgodził się na pokrycie tylko 50 proc. kosztów naprawy. W tej sytuacji klient musiałby zapłacić 7,5 tys. zł! Szkoda, że nie szukał pomocy w sądzie. Skoro serwisował auto w ASO, mógł żądać od dilera w sądzie skutecznej naprawy lub zwrotu pieniędzy za bubla.VW zmienił przepisyPo zakupie auta warto zapoznać się z warunkami gwarancji. Nie zaszkodzi także śledzić zmiany w przepisach. Andrzej Antończyk z Wodzisławia Śląskiego walczył z Volkswagenem o naprawę skorodowanej klapy bagażnika Golfa z 2001 roku (pierwsza rejestracja styczeń 2002 rok). "Nie dopilnowałem tylko jednego przeglądu stanu powłoki lakierniczej, co według serwisu uprawnia go do odmowy naprawy rdzewiejącego elementu karoserii" - przyznaje Antończyk. Na szczęście dowiedział się, że VW nie robi już inspekcji nadwozia, gdyż zmienił warunki gwarancji. Leszek Kempiński z biura prasowego Kulczyk Tradex (importer VW, Audi i Porsche) potwierdził zmianę treści warunków gwarancji. Nie wykluczył, że w indywidualnych przypadkach możliwe jest uznanie roszczeń klienta nawet wówczas, gdy inspekcja stanu nadwozia nie była wykonywana w terminie.W Hondzie odmawiająMalowanie nadwozia nie wpływa na spadek wartości samochodu? Tak twierdzą producenci aut i dilerzy. Jednak gdy dochodzi do transakcji, ci drudzy zmieniają zdanie. Ryszard Derdziński z Sosnowca znalazł ogniska korozji w rocznym Civicu. W czasie przeglądu serwis nie zauważył na karoserii niczego niepokojącego. Niestety w niedługim czasie na tylnej klapie pojawiły się bąble. Serwis w Katowicach przyznał, że to częsta usterka Civica poprzedniej generacji. "W ramach gwarancji serwis Hondy zaproponował zeszlifowanie rdzy i powtórne pomalowanie klapy" - opisuje Derdziński. Zarówno Honda, jak i inne marki ogniska korozji przypisują uszkodzeniom mechanicznym, np. w wyniku uderzenia kamieni. Tym samym winą obarczają klientów. Nie dajmy się tak traktować. Wystarczy się zastanowić, czy korozja, np. pod uszczelką, jest spowodowana przez czynniki zewnętrzne. Nieraz warto też zasięgnąć rady eksperta. Powtórne malowanie lekko skorodowanego elementu na pewno rzutuje na cenę auta. Nie ma też pewności, czy wystarczy, by korozja znów nie dała o sobie znać. Być może jej przyczyną jest blacha kiepskiej jakości.W Fordzie znają problemSamochody Ford Focus I i obecne Mondeo sprzed liftingu są mało odporne na korozję. Rdza atakuje głównie ranty drzwi. Doświadczył tego Jarosław Synowiec ze Śląska. W jego Mondeo skorodowały wszystkie drzwi. Serwis Multexim z Katowic zaproponował oczyszczenie i polakierowanie drzwi od wewnątrz i na zewnątrz do wysokości listwy ozdobnej. Po naszej interwencji Ford zgodził się wymienić wszystkie drzwi w Mondeo.Niemiecki koncern zna słabości Focusa i Mondeo, dlatego nie odmawia bezpłatnej naprawy skorodowanych drzwi. Wymogiem jest przestrzeganie w terminie przeglądów powłoki lakierniczej. Małe ogniska korozji nie przesądzają o wymianie elementu karoserii. Przekonał się o tym Artur Magiera - użytkownik Mitsubishi Lancera 1.6. Po półrocznej eksploatacji auto zaczęło korodować. "Diler proponuje naprawę skorodowanych drzwi (przednie prawe i tylne prawe oraz lewe). Zamierzam skierować sprawę na drogę postępowania sądowego" - wyznaje Magiera. Mitsubishi stwierdziło, że naprawa lekko skorodowanych elementów jest dopuszczalna bez konieczności ich wymiany. 12 lat wydatkównO ile warto pilnować terminów przeglądów, by nie staracić ochrony na lakier, o tyle zachowanie gwarancji na perforację nie jest za bardzo opłacalne. Gwarancja perforacyjna dotyczy sytuacji, gdy blacha zaczyna korodować od wewnątrz i rdza przeżera ją na wylot - nie zdarza się to często. Obowiązująca 6-12 lat ochrona jest droga. Inspekcja nadwozia kosztuje 60-80 zł. Nawet najdrobniejsze uszkodzenie karoserii trzeba naprawić w ASO. Klient nie może odmówić zabezpieczenia przed korozją odprysków po kamieniach czy zarysowanych miejsc. Koszt naprawy to średnio 100-200 zł. Dlatego wielu użytkowników pojazdów już po zakończeniu gwarancji mechanicznej rezygnuje z drogich usług w autoryzowanych serwisach i z gwarancji blacharsko-lakierniczej. Dużo tańsza jest naprawa poza ASO. Żeby zachować gwarancję lakierniczą/perforacyjną należy pamiętać o tzw. inspekcji nadwozia. Z reguły trzeba odwiedzać serwis raz w roku. Szczegółowe informacje na ten temat są zamieszczone w książce gwarancyjnej. Jeśli użytkownik nie dostosuje się do zaleceń producenta, straci gwarancję.Skazani na ASO- Żeby nie stracić gwarancji na lakier i perforację, uszkodzone auto trzeba naprawiać w stacji z autoryzacją producenta danej marki- Po naprawie auta w ASO warto sprawdzić, czy serwis wykonał usługę rzetelnie wymienił uszkodzony element na nowy (jak obiecał)- Naprawa uszkodzonego auta musi być udokumentowana przez ASO w celu zachowania gwarancji blacharsko-lakierniczej- Po upływie gwarancji mechanicznej (2-3 lata) właściciele aut rezygnują z usług ASO. Tracą wtedy gwarancję na nadwozie
Gwarancja czy fikcja?
Nie zawsze terminowe serwisowanie samochodu w ASO gwarantuje jego bezpłatną naprawę. Przekonał się o tym Lech Żurek z Brzeźnicy, właściciel Mercedesa Vito (fot.