- I.D. Vizzion to koncept nowej limuzyny, którą producent określa mianem premium, czyli modelu wyższej klasy
- 6 s do 100 km/h. Prędkość maksymalna ograniczona do 180 km/h. Zasięg: do 656 km
- Samochód rozpozna pasażerów na podstawie identyfikacji twarzy i dostosuje ustawienia do zapamiętanych profili
- Pierwszy seryjnie produkowany model z serii I.D. pojawi się na rynku za 2 lata: w 2020 roku
Na początek Golf, Tiguan, Transporter. No i oczywiście Passat. To te modele doczekają się swoich elektrycznych odpowiedników z serii ID. W Genewie zobaczyliśmy już krewniaków wszystkich wymienionych modeli. Wśród nich szczególnie błyszczał I.D. Vizzion, czyli po prostu taki elektryczny Passat przyszłości. No, prawie, gdyż jeden z nowych członków zarządu firmy chwalił się, że to model, który w nadwoziu o wielkości (poza długością) zbliżonej do Passata (a dokładniej 5.16 m długości, 1.194 m szerokości i 1.5 m wysokości) kryje wnętrze na miarę Phaetona (ogromny rozstaw osi 3.1 m).
ID Vizzion to już oczywiście samochód całkowicie autonomiczny co oznacza, że w kabinie nie znajdziemy kierownicy czy pedałów. Znajdziemy za to coś zupełnie innego: okulary a dokładniej gogle. Przydadzą się do spełnienia podróży w rozszerzonej rzeczywistości. Trudno zatem będzie się nudzić na pokładzie, mając dostęp do wirtualnego interfejsu w postaci okręgu, z którego pozostaje tylko wybrać określony rodzaj rozrywki. Co więcej, będziemy skomunikowani z naszym biurem czy domem, by sprawdzić, czy domknięto wszystkie okna, włączono alarm albo przełożono termin zebrania ze współpracownikami.
W wizji koncernu łączność nabierze szczególnego znaczenia. Pojazd rozpozna użytkowników na podstawie identyfikacji twarzy i automatycznie dostosuje wszelkie ustawienia komfortu dla każdego z pasażerów. Co więcej – w interakcji pomiędzy człowiekiem a maszyną pojawi się sztuczna inteligencja, której zadaniem będzie m.in. interpretacja zachowania podróżnych. Usłyszymy zatem ulubione nagrania stosownie do nastroju. Klimatyzacja ustawi się zgodnie z naszymi upodobaniami. Podobnie w przypadku foteli.
Samochód poinformuje nas z odpowiednim wyprzedzeniem o przyjeździe pod dom. Pieszym ułatwi przejście, wyświetlając stosowną grafikę zebry na ulicy. A gdy odwiezie dzieci do szkoły, to prześle stosowne powiadomienie do smart zegarka czy telefonu. Volkswagen używa nawet niezwykłego określenia: samochód staje się prawdziwym domem inteligentnym na kołach. Będzie bowiem izolować pasażerów od zewnętrznego hałasu dzięki technice znanej m.in. ze słuchawek: aktywnego tłumienia niepożądanych dźwięków. W razie potrzeby wykorzysta nowe szyby z funkcją elektrochemicznego przyciemniania (wreszcie koniec firanek), aby zapewnić więcej intymności.
Oczywiście elektronika to nie wszystko. Równie ważna, jeśli nawet nie ważniejsza, jest oprawa techniczna. A ta w przypadku I.D. Vizzion oznacza napęd na wszystkie koła, dwa silniki elektryczne (przedni 75 kW i tylny 150 kW o łącznej mocy 225 kW i modułowy pakiet akumulatorów 111 kWh. Cały zestaw ma wystarczyć na przejechanie aż 656 km bez potrzeby wcześniejszego doładowywania. Prędkość maksymalną ograniczono do 180 km/h.
W kabinie mamy czuć się jak w przytulnym domowym salonie. Stąd na podłodze gruba wykładzina przypominająca popularne włochate dywany typu shaggy, w których stopy przyjemnie się zapadają. To z pewnością będzie wyzwanie dla ekip sprzątających, bo w grubym włosiu szybko znikają wszelkie drobne dziecięce zabawki takie jak klocki.
Oczywiście nie wszystko pojawi się od razu w seryjnej produkcji. Rozwiązania takie jak sterowanie samochodem z wykorzystaniem wirtualnej rzeczywistości to pieśń odległej przyszłości. VW twierdzi, że to zapewne 2030 rok, ale to na tyle odległa data, że wiele jeszcze może się zmienić. Krócej poczekamy na jazdę autonomiczną poziomu 5, czyli w pełni zautomatyzowaną bez możliwości przejęcia kontroli przez człowieka. Tę obiecuje Volkswagen już za 7 lat. Poczekamy zatem do 2025 roku.
Owszem, wystarczy rozejrzeć się nie tylko po polskich ulicach, ale nawet tych najbliższych dookoła salonu samochodowego w Genewie, by utwierdzić się w przekonaniu, że choćby nawet Volkswagen zaczął co roku sprzedawać milion pojazdów elektrycznych to i tak z ulic nie znikną nagle wszystkie modele spalinowe. Co więcej, dalej będzie przybywać nowych, bo wciąż spory wolumen sprzedaży marki będą stanowiły modele benzynowe oraz diesla. Nie tylko w takich krajach jak Niemcy trudno sobie wyobrazić samochody wyższych klas oraz większe SUV bez wysokoprężnego napędu pod maską. Osobną kwestią pozostaje to, na co producenci samochodów mają niewielki wpływ: lokalne ograniczenia wjazdu do niektórych miast. Ale to już temat na zupełnie inną historię.