Logo
WiadomościAktualnościInna rzeczywistość

Inna rzeczywistość

Autor Robert Rybicki
Robert Rybicki

Z pragmatycznego punktu widzenia ponad-500-konne silniki w autach osobowych nie mają najmniejszego sensu. Ich moc nie jest nigdy w pełni wykorzystywana, zużycie paliwa kształtuje się na nieprzyzwoicie dużym poziomie, a ekolodzy już na sam dźwięk silników mogą rozwijać swoje transparenty - tak mówią przeciwnicy sportowych bolidów.

Cała "reszta", w tym także ci, którzy nigdy nie będą sobie mogli na takie pojazdy pozwolić, emocjonuje się każdym debiutem rynkowym sportowego modelu. Dotyczy to zwłaszcza marek, które nie są częstym gościem nawet na zachodnioeuropejskich szlakach. Do takich firm należy z pewnością marokańskie Laraki, które na tegorocznym salonie w Paryżu zaprezentowało produkcyjny już model Fulgura. Auto ma powstawać w limitowanej liczbie 20 egzemplarzy rocznie. Nadwozie zostało skonstruowane w niemieckiej firmie Funke&Will. W zależności od upodobań klienci będą mogli wybrać jedną spośród dwóch jednostek (obie mercedesowskie): V8 o mocy 575 KM lub V12 (660 KM). "Twarde prawa rynku dotyczą także niszowych segmentów. Ponieważ auto jest ręcznie produkowane w Maroku, jego cena w związku z tańszą niż w Europie siłą roboczą może być znacznie atrakcyjniejsza niż w przypadku Ferrari czy Lamborghini" - mówi Mohamed Laraki, właściciel i twórca firmy. Nawet jeśli wziąć pod uwagę, że Laraki to nie tak prestiżowa marka jak wspomniane wcześniej, to 50-proc. różnica w cenie dla niektórych może być decydująca. Dla tych, którzy nie muszą się liczyć z każdym groszem,nowy model zaprezentowało Ferrari. F430 ma pod maską (tylną oczywiście) 8-cylindrowy, widlasty motor o mocy 490 KM (z każdego litra uzyskano 114 koni), co pozwala mu na rozpędzenie się do "setki" w 4 sekundy, a prędkość maksymalna wynosi 315 km/h. Niską masę (1450 kg) udało się uzyskać dzięki zastosowaniu nowoczesnych tworzyw sztucznych i lekkiego aluminium. Jeśli ktoś lubi wiatr we włosach nawet przy dużych prędkościach, mamy dobrą wiadomość - w przyszłym roku na rynku pojawi się także odmiana spider. Zainteresowani zamkniętą wersję muszą wysupłać około 200 tys. euro. Następny bolid nie ma większych szans na produkcję seryjną i prezentuje raczej możliwości francuskiej marki - a te, trzeba przyznać, są imponujące. Pod długą przednią maską zamontowno 12-cylindrowy silnik widlasty o mocy 500 koni. Jak na sportowe auto przystało, napęd jest przenoszony na tylną oś, przy której umieszczono 6-stopniową skrzynię biegów. Nadwozie tego mierzącego 4,37 m długości rasowego coupé zostało wykonane w technologii lekkiego monocoque'u (głównym materiałem są włókna węglowe). Niezależne zawieszenie obu osi oparto na systemie wielowahaczowym. Z przodu zastosowano 18-calowe koła z oponami o szerokości 275/40, z tyłu 345/35."Lepsze jest wrogiem dobrego" - głosi stara maksyma, która świetnie pasuje do debiutującej właśnie drugiej generacji Porsche Boxstera. Niemiecka firma zdecydowała się na wiele zmian, ale większość z nich jest raczej symboliczna lub dotyczy niewidocznej techniki - najwyraźniej menedżerowie boją się stracić konserwatywnych klientów.Największa modyfikacja w wyglądzie to nowe, okrągłe reflektory, które upodabniają Boxstera II do najpopularniejszego modelu firmy z Zuffenhausen - 911. Dzięki temu zabiegowi udało się poprawić współczynnik oporu powietrza Cx z 0,31 do 0,29. O wiele bardziej zdecydowane modyfikacje zostały wprowadzone we wnętrzu - całkowicie przekonstruowano deskę rozdzielczą, nowy kształt mają także sportowe siedzenia. Pod maską zastosowano zmodyfikowanego boksera o pojemności 2,7 litra, który obecnie rozwija moc 240 KM (0 do 100 km/h w 6,2 s, prędkość maksymalna 256 km/h). Do Boxstera będzie można opcjonalnie dokupić aktywne zawieszenie PASM. Kierowca przyciskiem we wnętrzu wybiera nastawy twardości amortyzatorów - od bardziej komfortowych po stricte sportowe. Nowe Porsche jest także pierwszym na świecie roadsterem, w którym zastosowano kurtyny powietrzne chroniące głowy kierowcy i pasażera podczas bocznego zderzenia.Usportowiona wersja S ma zmodyfikowany, 6-cylindrowy motor 3.2, który po zmianach osiąga 260 KM - teraz "eska" rozpędza się do 100 km/h w 5,5 sekundy, a prędkość maksymalna wynosi 268 km/h. Do przeniesienia napędu posłużyła nowa, 6-biegowa skrzynia. Ostatnia propozycja na tle wcześniejszych to już niemal "auto dla ludu", choć na wersję produkcyjną trzeba będzie jeszcze trochę poczekać. Rywal Golfa GTI, Astra OPC, ma pojawić się w sprzedaży dopiero na początku 2006 roku. Na razie Opel zaprezentował wersję HPC (High Performance Concept), ale zmiany w stosunku do produkcyjnej wersji będą raczej symboliczne. Do napędu najnowszego Opla posłużył znany już z wcześniejszego OPC dwulitrowy silnik benzynowy, w którym dzięki kilku typowo tuningowym zabiegom (inne kolektory dolotowe i wylotowe, turbosprężarka i układ wtryskowy) zwiększono moc do 240 koni, a maksymalny moment obrotowy wynosi 310 Nm. Ponieważ napęd jest przenoszony wyłącznie na przednią oś, specjaliści z Rüsselsheim zdecydowali się na bardziej twarde zestrojenie aktywnego zawieszenia IDS, które ma pomóc kierowcy w opanowaniu pojazdu przy większych prędkościach. Sportowe akcenty we wnętrzu (czerwona skóra, siedzenia Recaro) mają za zadanie odróżnienie HPC od klasycznej, trzydrzwiowej Astry. Niestety, Opel milczy na razie co do ceny, ale auto nie powinno być dużo droższe od kosztującego 24,5 tys. euro 200-konnego Golfa GTI - w porównaniu z F430 to naprawdę niewiele...

Autor Robert Rybicki
Robert Rybicki
Powiązane tematy: