• Samochody wystawiane na sprzedaż na licytacjach komorniczych mają za sobą dość wnikliwą wycenę rzeczoznawcy
  • W większości są to samochody po przejściach – zaniedbane albo powypadkowe, ale ma to też swoje odzwierciedlenie w cenie
  • Kupujący samochód na licytacji komorniczej staje się pełnoprawnym jego właścicielem i może go zarejestrować na siebie
  • Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onet.pl

Aby wziąć udział w licytacji w serwisie e-licytacje.komornik.pl, wystarczy zarejestrować się w systemie. Procedura jest podobna do tej, którą przechodzimy, zakładając konto klienta w dowolnym sklepie internetowym: wypełniamy krótki formularz, wymyślamy hasło, podajemy też adres e-mail, na który zostanie wysłany link uwierzytelniający. Po kliknięciu w link, czym potwierdzamy zamiar założenia konta w serwisie, procedurę mamy już prawie za sobą. Prawie, ponieważ tym, co różni serwis licytacji komorniczych od zakładania konta w sklepie, jest konieczność podania numeru PESEL, który następnie będzie weryfikowany. Musimy więc poczekać dzień lub dwa. Po otrzymaniu potwierdzenia o weryfikacji numeru PESEL możemy już zapisać się na licytację samochodu, sprzętu elektronicznego czy nieruchomości.

Ważne: w e-licytacji komorniczej mogą wziąć udział osoby fizyczne, co jednocześnie oznacza, że nie mamy konkurencji w postaci zawodowych handlarzy, a w każdym razie nie jest ona duża.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo:

Auta w różnym stanie, ale sprawdzane

To, co rzuca się w oczy po przejrzeniu ofert, to niewielka liczba samochodów pozbawionych wad. W większości są to samochody albo powypadkowe, albo zaniedbane, albo porysowane, itp. W niektórych przypadkach mankamenty samochodu, o których dowiadujemy się z oferty, są tak naprawdę naturalne i typowe dla auta, które ma np. kilkanaście lat – i w praktyce są bez znaczenia. O ile jednak niejeden handlarz w komisie próbowałby te wady maskować, a przynajmniej zbyć stwierdzeniem: "Przecież ten samochód nie jest nowy!", to tu mamy wady i usterki auta dość starannie wyliczone. To dlatego, że auta mają za sobą (w większości) wycenę rzeczoznawców i wyceny te są publikowane wraz z ofertami. Wyceny rzeczoznawców zawierają też często szczegółowo wyliczone koszty przywrócenia auta do pełnej sprawności

e-licytacje.komornik.pl Foto: e-licytacje.komornik.pl
e-licytacje.komornik.pl

Auta z licytacji komorniczej bez gwarancji: "widziały gały, co brały"

Czy mamy gwarancję, że wycena rzeczoznawcy zawiera wszystkie istniejące mankamenty? Nie – ale też często pojawia się informacja, że np. samochód nie był uruchamiany. Warto czytać dokładnie wszystko, co wiąże się z ofertą, bo na licytację trafiają często samochody zabrane dłużnikowi, który odmówił współpracy – czyli np. bez kluczyków. To może być problem wymagający na późniejszym etapie skorzystania z usług drogiego warsztatu albo osoby zajmującej się profesjonalnie uruchamianiem samochodów bez kluczyków. W niektórych przypadkach usługa może być droga!

No i – to też warto wiedzieć – samochody zabrane dłużnikowi często przez wiele miesięcy są nieużywane i czekają na nowego właściciela pod chmurką. To oznacza, że doprowadzenie ich do porządku może pochłonąć trochę, więcej niż się spodziewamy, pracy i pieniędzy. Jeśli po zakupie wyjdą na jaw jakieś nieznane wcześniej wady, to… cóż – samochód kupiliśmy na własną odpowiedzialność, bez rękojmi.

Auta z licytacji komorniczej: taniej niż najtaniej?

Przykład: Peugeot 307 1.4 XR z 2003 r. – auto trochę porysowane, trochę poobijane, ale kompletne i "rokujące". Jego wartość oszacowano na 12 600 zł, ale za pierwszym podejściem, gdy wystawiono go za 9450 zł, nikt go nie kupił. Kolejna licytacja zaczyna się więc od kwoty, która stanowi 50 proc. jego wartości – czyli 6300 zł. Przy tej cenie warto spróbować!

Licytacja komornicza: by wziąć udział, musisz wpłacić 10 proc. wartości przedmiotu

Co do zasady, aby wziąć udział w licytacji, trzeba wpłacić 10 proc. wartości przedmiotu tytułem zabezpieczenia. To na wypadek, gdybyśmy wygrali licytację i zrezygnowali z zakupu – wtedy zabezpieczenie przepada. Jeśli jednak licytację wygra ktoś inny, pieniądze są zwracane. Cała operacja wydaje się więc nieco skomplikowana i w sumie taka jest, ale jeśli ktoś jest łowcą okazji, to może spróbować.

Ładowanie formularza...