W branży transportowej pojęcie "oszczędności" jest znane od dziesięcioleci. I nie chodzi tutaj bynajmniej o ekodriving, a wręcz przeciwnie. Zawodowi "wyjadacze" zwykli tak mówić o kanistrach pełnych paliwa, które udało się ulać z baku na trasie, a następnie sprzedawać po okazyjnej cenie na przydrożnych postojach, MOP-ach czy wprost z własnego garażu.

Cena, którą proponowali zwykle była o połowę tańsza niż na stacji, a to realnie przyczyniało się do obniżenia kosztów podróżowania, przynajmniej tym, którzy takie paliwo wlewali do baku. Niestety, tracą na tym przedsiębiorcy.

Ale jak doskonale wiemy, na rynku to popyt napędza podaż i zwykłe "oszczędności" przestały już wystarczać, ponieważ nie można traktować baku swojej ciężarówki jak studni bez dna, bo w końcu szef dowiedziałby się, że samochód pali mniej, niż podajemy to w raportach i … byłby problem. Dlatego, osoby szukające "oszczędności" są coraz bardziej wyrafinowane, a sposoby na kradzieże czasami przeskakują naszą wyobraźnię.

Poniżej kilka opisanych przez policję przypadków.

Koreański specjalista

W Łodzi został zatrzymany złodziej benzyny, który był wyjątkowym specjalistą. Na osiedlach wyszukiwał tylko i wyłącznie samochodów Daewoo Matiz i po przecięciu przewodów paliwowych zlewał paliwo. Każdorazowo od 10 do 35 litrów.

- Wpadł w nocy z 10 na 11 czerwca,  kiedy włamywał się do Daewoo zaparkowanego przy ulicy Kossaka w Łodzi. Funkcjonariusze zebrali materiał dowodowy dokumentujący, co najmniej kilkanaście takich zdarzeń -można przeczytać w komunikacie policji.

- W grudniu przeciął przewody paliwowe w samochodach tej samej marki.  Został wówczas ujęty na gorącym uczynku przez jednego z pokrzywdzonych. W styczniu 2012 roku pokonał zabezpieczenia w dwóch Daewoo, kradnąc w pierwszym przypadku 15 litrów benzyny wartości 80 złotych, w drugim paliwo wartości 150 złotych. Kolejne objęte zarzutami przestępstwo miało miejsce w lutym, gdzie celu nie osiągnął z uwagi na zatrzymanie przez policję. Schemat działania był zawsze taki sam. Bywały sytuacje, kiedy współdziałał z innymi osobami. Z uwagi na postawę sprawcy, który nie wykazywał najmniejszej skruchy i powracał do nielegalnej działalności Prokuratura Łódź-Górna postanowiła o przedstawieniu zarzutów włamań  i wystąpiła do sądu z wnioskiem o tymczasowy areszt 45-letniego złodzieja, który nie ma stałego miejsca zameldowania.  Sąd odizolował go na najbliższe trzy miesiące - można przeczytać dalej.

Paliwo wagi ciężkiej

W Polsce są również osoby, które za swój cel biorą sobie o wiele większe pojazdy, niż osobowy Matiz. Za pomocą noża oraz aluminiowej rurki, pewien mężczyzna spod Przemyśla, spróbował swoich sił w walce z kolejową cysterną i paliwem w jej wnętrzu.  Co prawda udało mu się, bo ukradł 50 litrów oleju napędowego, ale chwilę później został zatrzymany przez Straż Ochrony Kolei, a ci przekazali złodzieja policji.

W Małopolsce ujawniono proceder, który trwał przez kilka lat. Zazwyczaj wyglądał tak: maszynista podczas jazdy spuszczał olej napędowy do pojemników, a następnie w umówionym miejscu pojemniki były wyrzucane z pociągu. Z miejsca "zrzutu" odbierały je inne osoby zamieszane w kradzież.

Bardziej spektakularną akcję przeprowadzili funkcjonariusze SOK w Zawierciu. Tam, po nagłym zahamowaniu pociągu rozerwało skład, a przybyli na miejsce zdarzenia SOK-iści, zobaczyli osobę wynoszącą beczki z lokomotywy. Było to również paliwo, łącznie 480 litrów.

Do kradzieży paliwa na PKP przykładają ręce również sami pracownicy spółki. W okolicy Wolsztyna, anonimowy rozmówca poinformował SOK, o zatrzymującej się lokomotywie i wychodzącej z niej osobie, która ukryła pojemniki w krzakach i odjechała. Patrol SOK sprawdził i "życzliwy" miał rację. W lesie schowane były 4 bańki, a w każdej z nich 30 litrów paliwa. Złodziejem okazał się pracownik PKP Cargo.

Stacja wyścigowa

Do najczęstszych zdarzeń paliwowych, poza zlewaniem przez kierowców aut firmowych, jest tankowanie na stacji benzynowej i odjeżdżanie bez płacenia. Ta metoda ma szczególne zamiłowanie wśród młodych, których nie stać na benzynę, a którzy bardzo chcą się popisać swoimi rajdowymi umiejętnościami podczas ucieczki przed policją.

- I tak tego nie zrozumiecie- to jedyne wytłumaczenie 20-latka z podwarszawskiej miejscowości na okoliczność kradzieży paliwa ze stacji paliw z terenu powiatu sierpeckiego. Zatrzymany przez policjantów kilkanaście kilometrów od miejsca kradzieży i rozpoznany przez pracownika stacji paliw musiał zwrócić pieniądze za skradzione paliwo. Otrzymał  mandat karny nie tylko za usiłowanie kradzieży paliwa, ale również kierowanie pojazdem niedopuszczonym do ruchu - czytamy w komunikacie zespołu prasowego.

Równie często policjanci odnotowują przypadki kradzieży paliwa z maszyn budowlanych.

- Przy budowie autostrad, przy remontach dróg, wszędzie gdzie jest ruch maszyn budowlanych zdarzają się takie przypadki. Jeszcze przed Euro przynajmniej raz w tygodniu zatrzymywaliśmy pracownika firmy, który wynosił olej napędowy - mówią anonimowo policjanci pracujący nad tymi sprawami.

Oprócz tego, już incydentalnie, zdarzają się olbrzymie próby kradzieży. Gdyby ta się powiodła, straty wyniosłyby ponad 100 tys. złotych, bo złodzieje próbowali kraść prosto z ropociągu.

- Zabezpieczono trzy samochody, w tym ciężarowego Liaza z przyczepą. Były tam pojemniki, które mogły pomieścić łącznie ponad 25 tys. litrów paliwa, oraz agregaty, pompy i węże gumowe- poinformował Zespół Prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku.

Jednak bez względu na sposób, ilość i miejsce skradzionego paliwa, wszystkim, którzy tego procederu chcą się podjąć grozi do 10 lat pozbawienia wolności. Czy warto dla kilku złotych "oszczędności"?