Obserwujemy zatem powrót do natury, autentyczną atmosferę i obrazy rodem z lat 60-tych i 70-tych. Bez wątpienia Kalendarz 2010 jesthołdem dla pierwotnej koncepcji Kalendarza, nawiązaniem do pierwszych wydań autorstwa Roberta Freemana (1964), Briana Duffy'ego (1965) i Harry'ego Peccinotti (1968 i 1969). Terry Richardson, podobnie jak jego wybitni poprzednicy, postawił na prostotę fotografii i zrezygnował z komputerowych retuszy, tym samym przedkładając naturalność ponad technikę. W ten sposób artysta podkreśla rolę natury w odkrywaniu prawdziwej kobiety, która się za nią kryje, eliminując, tak dziś powszechnie stosowaną przesadną sztuczność.Kogut, szabla, strumienie wody i stare opony wyznaczają swoisty rytm historii Richardsona. Posmak pop-artu, który stał się inspiracją dla wybranych wczesnych wydań Kalendarza, łączy się tu z Erosem w wydaniu amerykańskiego fotografa. Eros ten żyje w Kalendarzu 2010 jakby na uboczu, przewijając się w formie aluzji, za pomocą których Richardson kpi sobie z konwencji, nadając konkretny kształt poruszanym w zmysłowy sposób tematom tabu.Francesco Negri Arnoldi, były profesor historii sztuki Uniwersytetu Salento w Lecce oraz Uniwersytetu Tor Vergata w Rzymie, zalicza ten Kalendarz do nurtu sztuki pop. Uważa, że jest „całkowicie nowatorski w swoim powrocie do przeszłości, absolutnie oryginalny w łączeniu tradycji i skuteczny w odkrywaniu na nowo uroku w pełni naturalnej kobiecości". Nawiązanie do pop-artu przejawia się w zastosowaniu podstawowej i bezpośredniej ikonografii, zrozumiałej dla wszystkich i skażonej wyłącznie codziennym życiem.
Kalendarz 2010 niesie ze sobą jednoznaczny przekaz, który Terry Richardson stara się zinterpretować. Artysta portretuje postacie bez emocji, wyzwala je od skomplikowanych i sztucznych kontekstów narzucanych im przez modę. Na planie nie ma imponującego tła ani motywów, artysta hołduje bowiem zasadzie prostoty i skupia się na tym, co najważniejsze. „Wielki fotograf - mówi Richardson - stara się uchwycić chwilę. Właśnie dlatego fotografuję bez dodatkowego sprzętu i bez pomocy asystentów".
„Moja technika opiera się na braku techniki. Obiektywem jest moje oko, moja charyzma, moja umiejętność dostrzegania chwili i prawdy w dowolnej postaci: ujęcia, kolorów, świata, scenerii. To one stanowiły zawsze sedno mojej sztuki fotograficznej".W Kalendarzu podziwiać można jedenaście modelek: Catherine McNeil, Abbey Lee Kershaw i Mirandę Kerr z Australii, Eniko Mihalik z Węgier, Marloes Horst z Holandii, Lily Cole, Daisy Lowe i Rosie Huntington-Whiteley z Wielkiej Brytanii, Georginę Stojilijkovic z Serbii oraz dwie rodowite Brazylijki Gracie Carvalho i Anę Beatriz Barros.