Koncern zakłada, że połowa produkcji pozostanie w Ameryce. Sprzedaż rozpocznie się w październiku, a w Europie cztery miesiące później. Mowa tu oczywiście o nowej klasie R - aucie stanowiącym połączenie koncepcji limuzyny z rodzinnym kombi oraz SUV-em. Z boku samochód przypomina vana, a z tyłu kombi, którego dach (wzorem coupé) opada ku tyłowi. Wszystko to na podwyższonym poziomie tak, jak w SUV-ie. Choć pierwsza jazda odbywała się amerykańską wersją (inne nastawy zawieszenia i wspomagania kierownicy), do użytkownika może przemawiać przede wszystkim wielkość pojazdu. Przy długości 5,16 m (o prawie metr więcej niż VW Golf) na standardowych miejscach parkingowych możemy mieć problem. W Europie Mercedes zapowiada wprowadzenie także wersji z krótszym rozstawem osi (o długości 4,92 m). Z większej odległości auto wygląda jak "napompowana" klasa B. Ale gdy podchodzimy bliżej, samochód robi się większy i większy, szczególnie jeśli patrzymy na boczną linię. Do tyłu wsiada się wygodnie przez duże drzwi otwierające się niemalże pod kątem prostym, za którymi skrywają się 4 wygodne siedzenia. Kolory i materiały sprawiają wrażenie, jakbyśmy wchodzili do ekskluzywnego klubu. Za kierownicą siedzi się jak w klasie M. Oprócz przednich siedzeń, instrumentów obsługi oraz elektroniki także napęd 4x4 pochodzi z ML-a. Choć pozycja kierowcy jest wysoka, parkowanie może sprawić pewne problemy. Trudno wyczuć wymiary pojazdu - z przodu na masce brakuje charakterystycznej, stojącej gwiazdy, a z tyłu widoczność ograniczają szerokie słupki. We wnętrzu jest za to bardzo cicho. Dopiero od 4 tys. obrotów silnika do uszu pasażerów dociera delikatne buczenie. Przy mocy 272 KM i maksymalnym momencie 350 Nm podstawowy silnik 3.5 V6 całkiem dobrze sobie radzi, choć przy próbach maksymalnego przyspieszania auto jest trochę ociężałe. Znacznie lepsze osiągi będą miały z pewnością wersje R 500/306 KM oraz R 320 CDI/224 KM. Niezależnie od motoru wszystkie "erki" mają 7-stopniowy "automat".Pod względem prowadzenia Mercedes najlepiej sprawdza się na... autostradach i trasach pozamiejskich. Co prawda to 6--osobowe auto zachowuje się poprawnie, ale skręt na rondzie czy wjazd w boczną uliczkę wymaga nakręcenia się kierownicą. Szybkie zmiany kierunku jazdy powodują bujanie nadwozia i wyczuwa się tendencję do podsterowności (przednie koła uciekają na zewnątrz zakrętu). Dzięki standardowemu systemowi ESP utrzymanie się na jednym pasie jezdni nie stanowi problemu. Wyposażony w pneumatyczne zawieszenie egzemplarz (z tyłu seryjnie, z przodu opcjonalnie) zgodnie z oczekiwaniami dobrze kompensował nierówności, ale większe powodowały powstawanie charakterystycznych dźwięków w zawieszeniu, a wąskie pęknięcia asfaltu drgania, które były przenoszone na kierownicę. Do komfortu klasy S najnowszemu Mercedesowi jeszcze daleko.Największe zalety klasy R to przestronność i funkcjonalność. W żadnym innym aucie tej klasy nie podróżuje się tak wygodnie w 6 osób. Jeśli zdecydujemy się na złożenie wszystkich siedzeń, powstaje powierzchnia o długości 2,22 m, na której nawet koszykarz może się spokojnie przespać. Imponuje także wielkość bagażnika - maksymalnie 2385 l. Po złożeniu siedzeń powierzchnia usiana jest jednak różnego rodzaju łączeniami, dziurami, szynami itd. W wykorzystaniu "erki" jako transportowca przeszkadzają też delikatne materiały obiciowe, choć worków z cementem i desek nikt tym autem wozić nie będzie.
Klasa R na bezdroża?
Amerykanie pokochają ten samochód - jest duży, wysoki i wyróżnia się pośród innych aut. Jego produkcja odbywa się w Alabamie, w USA - w tej samej fabryce co klasy M.