Siemens, jedna z największych światowych firm elektronicznych, stworzyła system, który uniemożliwia kierowcy jechać szybciej niż ustalony limit prędkości.

System wykorzystuje kamerę pokładową, umieszczoną  blisko lusterka wstecznego, która czyta znaki ograniczenia prędkości i wprowadza dane do komputera. Jeśli znak nakazuje jechać 50 km/h, taką prędkość osiągnie samochód bez możliwości przyspieszenia. Urządzenie potrafi rozpoznać, czy znak ograniczający prędkość do 30 km/h został przemalowany przez zdesperowanych kierowców.

Rzecznik firmy Siemens Brand Warner potwierdza: "System posiada leksykon czytania opartego na języku, kolorze, rozmiarze i kształcie różnych znaków oraz czcionce różnych cyfr i liter". Władze niemieckiej firmy mają nadzieję, że za kilka lat inteligentny system ograniczenia prędkości będzie stosowany w samochodach luksusowych, chociaż nie jest w stanie powiedzieć, który producent zdecyduje się na wprowadzenie takiego rozwiązania. Wiadomo natomiast, że będzie to któryś z europejskich gigantów motoryzacyjnych.

Urządzenie nie jest jednak pozbawione wad. Samochód ograniczy swoją prędkość do tej ustalonej, tylko jeśli zostanie ono włączone przez kierowcę. Czy takie rozwiązanie ma szansę powodzenia? Czy kierowca powinien mieć wpływ na działanie systemu?

Podczas gdy system zdecydowanie dobrze się zapowiada, zastanawiające jest to jak duży będzie tam rynek dla kierowców, którzy będą musieli być sami dla siebie policjantami.

Jeszcze w tym tygodniu Dodge pokaże prototypową deskę rozdzielczą w swoim SUVie Nitro. Nie ma informacji na temat wprowadzenia urządzenia ograniczającego prędkość.

Czy takie rozwiązania w dziedzinie bezpieczeństwa będą stosowane w przyszłości? To pytanie pozostawiamy ekspertom.