sprzedanych nowych pojazdów.Największy procentowy wzrost (o ponad 57 proc.) wystąpił w segmencie aut terenowych i sportowo-rekreacyjnych (do końca października na rynek trafiło ich ponad 15 tys. sztuk). Nie zmieniły się natomiast zasadniczo preferencje polskich klientów przy wyborze modelu. Po 10 miesiącach roku pozycję lidera utrzymała Skoda Fabia (13,9 tys. sztuk), która wyprzedziła Toyotę Yaris (10,1 tys. szt.) i Skodę Octavię (9,9 tys. szt.).Duży sukces odniosły również debiutujące w tym roku Kia cee'd (5 tys. szt.) i Toyota Auris (4,6 tys. szt.). Spadek sprzedaży dotknął natomiast Toyotę Corollę (-30,6 proc.), Opla Astrę Classic (-22,9 proc.) i Fiata Pandę (-10,2 proc.). Średnia cena sprzedanego w Polsce auta osobowego wyniosła na koniec października 73 138 złotych i jest o 6,65 proc. wyższa niż rok wcześniej w analogicznym okresie. W najpopularniejszej klasie kompakt było to 66 410 zł. Za duże zakupy wzięły się także w Polsce dynamicznie rozwijające się przedsiębiorstwa. Blisko połowa ogółu nowych aut osobowych została zarejestrowana na firmy - najpopularniejszą marką flotową jest Toyota, drugą pozycję zajmuje Skoda, a trzecią Opel. Wszystko wskazuje na to, że po raz pierwszy od kilku lat branża motoryzacyjna w Polsce może być zadowolona. Ogólna bardzo dobra koniunktura w gospodarce wyraźnie odbija się na statystykach sprzedażowych i to zarówno na rynku nowych, jak i używanych samochodów. Wzrost płac i dobra sytuacja firm to główne przyczyny zwiększenia popytu na polskim rynku. Mijający rok był także pierwszym od momentu wejścia Polski do Unii Europejskiej, w którym zanotowano znaczący wzrost sprzedaży nowych samochodów (w 2006 r. tylko 1,43 proc.), przy towarzyszącym mu niesłabnącym napływie używanych pojazdów z importu. Od początku stycznia do końca listopada Polacy kupili 266 543 nowe auta, tj. o ponad 22,7 proc. więcej niż w analogicznym okresie 2006 roku. Z prognoz monitorującej rynek firmy Samar wynika, że do końca grudnia całkowita sprzedaż przekroczy 292 tys. sztuk aut. To co prawda znacznie mniej niż w rekordowym 1999 roku, kiedy na rynek trafiło prawie 600 tys. nowych samochodów, ale zdecydowanie lepiej od fatalnego roku 2005, w którym klienci kupili tylko 235 tys. pojazdów.W rankingu koncernów niekwestionowanym liderem polskiego rynku jest Toyota. Po 11 miesiącach tego roku firma dostarczyła klientom ponad 31,2 tys. aut, notując przy tym wzrost popytu o 20,3 proc. Drugą pozycję zajmuje Skoda ze sprzedażą 29,2 tys. pojazdówi wzrostem 12,9 proc., a trzecią Fiat - 25,7 tys. sztuk i wzrost 14,8 proc. Warto zauważyć, że spośród 15 marek znajdujących się na czele rankingu wszystkie zanotowały większe zainteresowanie swoimi produktami. Pod względem dynamiki wzrostu sprzedaży największe powody do zadowolenia mają Kia (+112 proc.), Suzuki (+81,6 proc.) oraz Seat (+71,4 proc.). Natomiast Nissan i Renault zanotowały odpowiednio o 3,69 i 4,89 proc. większą sprzedaż.Łączny udział pierwszej piętnastki w rynku sięga 90 proc., do pozostałych 28 firm należy natomiast tylko 10,7 proc. Zauważalnym trendem jest systematycznie powiększający się udział rynkowy marek luksusowych. Ich sprzedaż do końca listopada przekroczyła 14,5 tys. sztuk, a liderami klasy są Mercedes (dynamika wzrostu +22,4 proc.), Audi (+28,5 proc.), Volvo (+34,3 proc.) i BMW (+68,7 proc.).Ubiegłoroczne prognozy, wieszczące koniec zalewu używanych aut z importu, zupełnie się nie sprawdziły. W ciągu 11 miesięcy tego roku Polacy sprowadzili 908 840 aut, tj. o 22,7 proc. więcej niż w tym samym okresie roku poprzedniego, i przy utrzymaniu trendu do końca roku ich liczba przekroczy 1 mln. Niestety, ponad 50 proc. z nich stanowiły samochody ponaddziesięcioletnie. Pozytywną informacją jest natomiast systematyczny wzrost importu aut młodszych,w wieku do 4 lat. Z danych Samaru wynika, że w styczniu ich średni udział wynosił 7,5 proc., a w listopadzie już prawie 10 proc. Na rynku europejskim końcówka roku też była pomyślna dla dilerów. Po 10 miesiącach tego roku skumulowana sprzedaż wzrosła o 1,2 proc., ale już w samym październiku wzrost przekroczył 5,5 proc. Duża w tym zasługa nowych państw członkowskich Unii, gdzie popyt na nowe pojazdy zwiększył się o 11,8 proc. Do końca października 2007 r. na europejskie drogi wyjechało 13,6 mln nowych aut. Nieco inaczej sytuacja wygląda, gdy przyjrzymy się poszczególnym krajom. W Niemczech, największym rynku Europy, popyt zmalał w październiku o 4,1 proc., a od początku roku aż o 7,6 proc. We Francji było to odpowiednio +9,1 proc. i +1,2 proc., we Włoszech +8,5 i +6,9 proc., a w Hiszpanii +3,4 i -1,5 proc. W nowych krajach Unii wzrosty są wyższe. Liderem jest Litwa, gdzie popyt w październiku zwiększył się o blisko 57 proc., następnie Słowenia (+26,4 proc.), Bułgaria (+19,3 proc.) i Polska (+18,2 proc.). Od początku roku największy kryzys w sprzedaży dotknął dilerów na Węgrzech. W rankingu koncernów pozycję lidera w Europie utrzymała grupa VW, która w ciągu 10 miesięcy dostarczyła na rynek Starego Kontynentu 2,666 mln aut, notując jednak przy tym spadek o 0,4 proc. Drugą lokatę zajęła grupa PSA Peugeot/Citroën ze sprzedażą 1,763 mln sztuk (+ 1 proc.), trzecie grupa Forda - 1,438 mln (+2,6 proc.), a czwarte General Motors - 1,395 mln sztuk (+2,5 proc.). W pierwszej dziesiątce 6,7-proc. stratę zanotowała grupa Renault oraz zamykający stawkę Daimler (- 0,4 proc.). Do końca października klienci w Europie najczęściej wybierali Volkswageny (1,376 mln szt.) i Ople/Vauxhalle (1,149 mln szt.). Największy spadek popytu dotknął model Jaguara (-19,6 proc.), Smarta (-14,5 proc.) i Renault (- 9,4 proc.). W ocenie sytuacji rynkowej większość analityków jest zgodna odnośnie faktu, że wzrosty popytu pod koniec roku nakręcone zostały agresywną polityką promocyjną firm motoryzacyjnych. Niestety, wiąże się ona z poważnymi kosztami, ponieważ duże rabaty ograniczają marże i mogą negatywnie wpłynąć na kondycję dilerów. W efekcie prognozy na kolejne lata nie wyglądają najlepiej, zwłaszcza dla rynków zachodnioeuropejskich. Inaczej przedstawia się sytuacja w Europie Środkowej i Wschodniej, gdzie dynamika wzrostów sięgnęła 13 proc. i choć na rynki te trafiło jedynie 1 mln nowych pojazdów, podczas gdy w "starej" Unii było ich ponad 12,6 mln, to właśnie w tym regionie producenci aut pokładają największe nadzieje. Widać to dokładnie, gdy spojrzymy na dane o produkcji samochodów. W ciągu 10 miesięcy 2007 roku europejskie fabryki opuściło 16,4 mln nowych aut, tj. o 6,3 proc. więcej niż w roku poprzednim. Głównym powodem tej sytuacji jest boom na rynku rosyjskim i ukraińskim. Na pierwszym z nich sprzedaż samochodów z importu zwiększyła się o 64 proc. do poziomu 1,3 mln sztuk, podczas gdy na drugim o 60 proc. i zbliża się do 500 tys. sztuk.Właściwie wszystkie europejskie firmy samochodowe mogą pochwalić się zwiększeniem produkcji. O ponad 100 tys. sztuk więcej aut opuściło taśmy montażowe VW, BMW, Fiata i Forda. Powody do zadowolenia mają także General Motors Europe, PSA Peugeot/Citroën i Daimler. O dużym sukcesie mogą mówić też koncerny azjatyckie, które wybudowały fabryki w Europie, np. Hyundai/Kia, Suzuki, Honda czy Nissan. Z danych firmy J. D. Power wynika, że ograniczenia w produkcji wprowadziły m.in. AvtoVAZ (-6,3 proc., tj. 45 591 szt.), Mitsubishi (-27 proc., tj. 20,2 tys. szt.) Chrysler (-12,4 proc., tj. 10,2 tys. szt.), Renault (-0,5 proc., tj. 7,8 tys. szt.) i Toyota (-0,4 proc., tj. 2,7 tys. szt.). W nadchodzącym roku wszyscy producenci zaczną odczuwać intensywniejszy oddech konkurencji z Chin i Indii. Auta z logo Mahindra, Tata, Great Wall, Brillance czy Geely będą rywalizować o klienta głównie ceną. Co prawda, azjatyckie koncerny muszą zainwestować w rozwój sieci dilerskich, ale z pewnością nie można ich lekceważyć. W Polsce pierwszy diler chińskich samochodów (China Motors) działa już w Trójmieście, a niebawem zostanie otwarty salon z autami Great Wall w Radomiu. Budowę sieci dilerskiej zapowiedziała indyjska Tata. Będzie ciekawie i z korzyścią dla klientów.
Kowalski marzy i kupuje
W 2007 roku Polacy najczęściej wybierali samochody kompaktowe i małe, których łączny udział w rynku sięgnął 60 proc. Na klasę średnią przypadło 17,2 proc.