Roztopionej klasy E? No nie mówcie, że nie widzicie tego. Z profilu CLS wygląda tak jak klasa E (jest nią, bo korzysta z jej płyty podłogowej), która topi się pod wpływem wysokiej temperatury. Nic w tym nadzwyczajnego, biorąc pod uwagę wybryki pogody tego lata i bezlitosny upał, jaki nam serwuje…
Wróćmy jednak do auta. Nowy CLS wciąż ma cztery miejsca, czworo bezramkowych drzwi, zamaszyste elementy nadwozia (jakież te jego tylna światła wielkie!) i wygląda jak ogniwo łączące sedany z coupé.
Mercedes na razie nie mówi nic o tym aucie poza tym, że może być wykończone na wiele sposób, że materiały są wysokiej jakości i że przednie światła wykonano całkowicie z żarówek LED. Więcej szczegółów poznamy na salonie w Paryżu, na razie tylko możemy patrzeć. No to patrzmy.