Na litość boską, zacznijmy od tego, że klasa G produkowana jest od momentu, gdy wyginęły dinozaury i wygląda archaicznie nawet pomimo wielkich kół (22 cali), trzydziestu sześciu światłom z przodu (trzydziestu sześciu!) i sześciu wydechom (po trzy z każdej strony).
Wizualny dramat. Wewnątrz nie jest lepiej, za to jest zielono. Tapicerka jest zielona, a uchwyty na kieliszki podświetlone są na zielono. Po co?
Pod maską mamy wysokoprężnego klekota, który zamiast 251 ma 292 KM. Do tego jest sportowy wydech i twarde zawieszenie. Po co? Nie wiem, ale chyba gorzej, brzydziej i tandetniej się nie da.
Galeria zdjęć
Mercedes G ART – brzydziej się chyba nie da
Mercedes G ART – brzydziej się chyba nie da
Mercedes G ART – brzydziej się chyba nie da
Mercedes G ART – brzydziej się chyba nie da
Mercedes G ART – brzydziej się chyba nie da
Mercedes G ART – brzydziej się chyba nie da
Mercedes G ART – brzydziej się chyba nie da
Mercedes G ART – brzydziej się chyba nie da
Mercedes G ART – brzydziej się chyba nie da