Zacznijmy od tego, że klasa G produkowana jest od momentu, gdy wyginęły dinozaury, więc, mówiąc delikatnie, jest stara, ale Mercedes robi wszystko, by ten model nie zaparkował na cmentarzu, jakby nie mógł się pogodzić z tym, że już chyba czas najwyższy na wycofanie tej kanciastej terenówki z salonów.
Zanim to się jednak stanie, zawieśmy oko na dwóch nowych wersjach specjalnych. Pierwsza to Edition Select. Tak naprawdę do pakiet dodatków za prawie 7 tys. euro do wersji pięciodrzwiowej. W jego skład wchodzą: dwukolorowe nadwozie, 18-calowe koła, wydech AMG, wysokiej jakości skóra i fortepianowe drewno na desce.
Ciekawsza jest trzydrzwiowa wersja Final Edition. Ma błotniki w kolorze nadwozia, 18-calowe felgi, grill z wersji AMG, drewno wewnątrz i unikalne podświetlenie wnętrza. A dlaczego nazywa się Final? Bo model 3D przestaje być już produkowany. Hurra!
Pod maską albo 211-konny turbodiesel, albo 388-konny benzynowiec. Ceny startują z poziomu 90 tys. euro w Niemczech.