Auto zostało kupione w połowie 2010 roku od pośrednika w Polsce. Przypłynęło z małego miasteczka (wyspy) Vashon w stanie Waszyngton. W 2005 roku zostało poddane drobnemu remontowi (nowy lakier, wymienione elementy układu hamulcowego, prawdopodobnie deska rozdzielcza i tapicerka).

Początkowo szukałem Mercedesa W111, który nadal jest mi bliski. Jednakże stało się tak, że w moje ręce trafiła bardzo rzadka i jeszcze bardziej prestiżowa wersja W109 (w tej specyfikacji i z silnikiem M117 wyprodukowano tylko 2553 szt. na rynek amerykański). Od standardowego modelu W108, moje auto różni się przede wszystkim pneumatycznym zawieszeniem, bogatszym wyposażeniem, i długością. Auto seryjnie wychodziło w wersji lang, czyli z przedłużonym o 10 cm nadwoziem, po to żeby zapewnić jeszcze większy komfort pasażerom na tylnych siedzeniach.

Wyposażone jest we wspomniany motor M117 czyli 4,5 litrową V8 z elektronicznym wtryskiem paliwa D- Jetronic. Po przejażdżce tym autem wiedziałem, że będzie moje (klasyczna linia MB oraz ponadprzeciętne osiągi których nie powstydziłyby się współczesne samochody). Wszystko to sprawiło, że mimo pewnych obaw (ile ja sie nie nasłuchałem od "specjalistów" o usterkowości i koszmarnych cenach elementów zawieszenia, oraz magii wtrysku D- Jetronic) postanowiłem zaryzykować i kupiłem go.

Na początku miałem drobne problemy z silnikiem i pneumatycznym zawieszeniem, jednakże usterki te zostały już usunięte. Naprawiona została także klimatyzacja oraz centralny zamek który jak sie okazało wystarczyło tylko odpowiednio podłączyć.

Miałem okazję jeździć różnymi starymi Mercedesami. Jeśli chodzi o "skrzydlaczki", auta te mają swój niepowtarzalny klimat: bardzo fajnie sie nimi jeździ, charakteryzują się ładną deską rozdzielczą (chyba fajniejszą niż w W108/109) i niespotykanym prędkościomierzem w formie termometru ze zmieniającym się wraz ze wzrostem prędkości kolorem strzałki, jednakże komfort oraz osiągi nie są takie jak w typoszeregu W108/109 szczególnie z silnikami V8. Dźwięk M117 na wolnych obrotach to już inna bajka. Można słuchać go godzinami.

Jeśli chodzi o model W109, to najbardziej prestiżowa i pożądana jest wersja z potężnym motorem M100 o pojemności 6,3. Silnik ten został zaadoptowany z flagowej limuzyny Mercedesa z tamtego okresu czyli 600. W109 z tym 250 konnym silnikiem charakteryzował się osiągami porównywalnymi ze sportowymi autami z tamtego okresu. Posiadać M100 pod maską byłoby super, aczkolwiek trzeba się cieszyć tym co jest, czyli "marną" 4,5-litrówką. W wersji W109 AMG silnik 6,3 litra został dodatkowo rozwiercony do 6,9, zyskując dodatkowy zastrzyk mocy i momentu obrotowego.

Co teraz? Przede wszystkim mam nadzieję, że sytuacja nigdy nie zmusi mnie do sprzedaży tego auta. Traktuję je jak członka rodziny. Jest jeszcze kilka rzeczy do zrobienia - planuję wymienić poduszki powietrzne w zawieszeniu, zakonserwować go i odświeżyć elementy drewniane. Może kiedyś też polakieruję auto, gdyż specjaliści z USA nie przyłożyli sie tu zbytnio. Najgorsze jest to, że auta te w USA są traktowane bez należnego im szacunku - świadczą o tym ślady na podwoziu po "widlaku". Po rozmowach ze znajomymi okazało się, że wszystkie auta ładuje się tam do kontenerów wózkami widłowymi.

Najważniejsze, że mój samochód ma bardzo zdrowe blachy - zapewne przyczynił się do tego dość łagodny klimat, oraz stosunkowo niewielki przebieg. Jestem bardzo zadowolony, więc nie pozostaje mi nic innego jak dbać o niego, dalej picować i cieszyć się z posiadania bardzo rzadkiego modelu.