Jest w Polsce taki warsztat, który podejmuje się naprawy każdego samochodu. Może go też celowo uszkodzić, jeśli tylko ktoś sobie tego zażyczy. Właściciel będzie tym zachwycony! Trudno tu jednak trafić. Warsztat, a raczej pracownia Grzegorza Wieczorka znajduje się w małym mieście na Mazowszu, na niepozornym osiedlu jakich w na-szym kraju wiele. Trzeba zejść po schodkach, do piwnicy. Tam pomiędzy komórkami lokatorskimi,w skupieniu i być może halucynogennych oparach rozpuszczalników i farb, Grzegorz – modelarzwaloryzator – urzeczywistnia swoje motoryzacyjne fantazje.
W jego rękach zwykłe modele popularnych aut zamieniają się w unikaty. Jeżeli zdarza wam się na widok spotkanego na ulicy Dużego Fiata krzyknąć: „O! Dokładnie takiego miał dziadek!”, to Grzegorz potrafi w niemal dowolnej skali odwzorować naprawdę takie auto, jakie niegdyś parkowało pod waszym rodzinnym domem. Nie pominie żadnego detalu, o którym mu wspomnicie lub pokażecie na zdjęciu.
Eksperymentalne początkiJak wspomina sam Grzegorz, zaczęło się od zwykłego eksperymentowania – najpierw przerabiał swoje modele tylko za pomocą pędzlówi farb, potem też pilników i dremla. Dziś podpatruje techniki obróbki metali i tworzyw u jubilerów czy nawet techników dentystycznych. Każdy projekt przynosi nową wiedzę, którą najpierw trzeba wypróbować „na sucho”. Jedynie przygotowanie kalkomanii i fototrawionych blaszek zleca fachowcom.Jak sam przyznaje, najbardziej lubi postarzać i twórczo niszczyć samochody. Jednak bynajmniej nie z racji manii destrukcji, lecz możliwości połączenia kilku technik obróbki, w tym wielowarstwowego malowania – artystyczne odtworzenie rdzy jest niewiele łatwiejsze od pozbycia się jej w klasyku!
W pogoni za oryginałemWaloryzator modeli nie byłby sobą, gdyby nie miał obsesji na punkcie szczegółowości. Grzegorz przyznaje, że gdy realizował niektóre projekty, zdarzało mu się całymi tygodniami polować na konkretny model auta w ruchu, by następnie za nim podążać przez pół miasta i zrobić zdjęcie interesującego go detalu czy też malowniczej rdzy. Klienci jednak bardzo sobie tę drobiazgowość cenią. Wśród swoich najwierniejszych zleceniodawców wymienia kolekcjonerów aut, którzy zażyczyli sobie odtworzenie swoich zbiorów w miniaturze. Inny klient zapragnął uwiecznienić swojego rozbitego Mercedesa – jak twierdził, dzięki solidnej konstrukcji auta udało mu się cało wyjść z kraksy. Mniej szczęścia miał Robert Kubica, gdy uległ wypadkowi na trasie rajduw Andorze. Mimo to Grzegorz został poproszony o uwiecznienie tego wydarzenia w miniaturze. O zaufaniu, jakim obdarzają Grzegorza klienci, świadczy m.in. powierzenie wartego kilkanaście tys. zł dużego modelu Maybacha – trafił w jego ręce w celu przywrócenia mu dawnego blasku.
Galeria zdjęć
Maluchy zawsze malownicze.
Rajdowe Mini ze szczegółowo udokumentowanymi przygodami na trasie rajdu Monte Carlo
Model trafił do kolekcji, na którą składają się wyłącznie miniatury aut z Turynu.
Niektóre detale ozdobne udaje się odtworzyć tylko dzięki technice fototrawienia blaszek. Wykonanie tych elementów Grzegorz zleca ekspertom.
W szufladach Grzegorza tkwi kilka epok motoryzacyjnej historii. W cześciach.
Surowce lubią być uporządkowane.
Opel Olympia Rekord w trakcie renowacji.
Dużo-Fiatowe trio. Biały egzemplarz przedstawia stan wyjściowy dla konwersji na rajdówkę.
Fiat 125p załogi Zasada/Zasada przed rajdem Monte Carlo 1972. Jeszcze czysty.
Z oryginalnym brudem z rajdu Monte Carlo.
Fiat 125p załogi Zasada/Zasada przed rajdem Monte Carlo 1972. Jeszcze czysty.
Kolejny z Monte Carlo. Maluch z przejazdu testowego w 1975 r.
Grzegorz opanował sztukę destrukcji do perfekcji. W przypadku miniatur wcale nie jest tak łatwo coś ładnie zniszczyć.
Realizm zrekonstruowanych sytuacji momentami wręcz zwala z nóg.
Mikrus jednoczy się z naturą.
Wbrew pozorom nie jest to tablica ogłoszeń. Tu zgromadzony jest zapas kalkomanii i fototrawionych blaszek.
Bolidy F1 z lat 70. magazynowane są w pionie.
Wdzięcznym obiektem przeróbek są Żuki.
Zmrożony Żuk pługopiaskarka.
Żuk szynowy.
Żuk „jestem zmęczony” Taxi Bagażowe.
Żuk Smutek. Ale „damy radę”.
Żuk laweta z Syreną Sport...
...z Fiatem rekordzistą...
...z Maluchem po dzwonie.
Ikarus w starym, czerowono-białym warszawskim malowaniu.
Znajdź 3 cechy wspólne.
Rdza jest piękna!
Duża ćwiartka Ikarusa jest idealna na handel biletami.
Ten skrzydlak skończy źle – zeszlifowanie lakieru to jest nie koniec jego męki.
Radiowóz VW T4 czeka na uzbrojenie.
Polonez 2000 Andrzeja Jaroszewicza.
Wizytę u Grzegorza wydłużaliśmy aż do granic jego cierpliwości. Jest ona jednak wielka.