• W połowie września br. kierowcy stracili możliwość odbycia kursu, który w ciągu roku pozwalał na zredukowanie liczby punktów karnych o 12
  • Rządzący nie kryją, że celem zlikwidowania kursów redukujących punkty karne była chęć poprawy bezpieczeństwa na drogach
  • Ustawa o kierujących przewiduje szkolenie redukujące punkty, ale to na razie jest tylko w sferze planów, bo na drodze stoją rozwiązania techniczne w Centralnej Ewidencji Kierowców
  • Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onet.pl

Jeszcze do niedawna, a konkretnie do 17 września br., kierowcy, którzy mieli prawo jazdy przynajmniej od 12 miesięcy i którzy uzbierali na swoim koncie od 6 do 24 punktów karnych, mogli raz na pół roku odbyć specjalny kurs, który pozwalał zredukować o sześć liczbą punktów karnych. W ciągu roku każdy kierowca mógł uczestniczyć w takim 1-dniowym szkoleniu dwukrotnie, co pozwalało skasować nawet 12 punktów.

Kursy redukujące punkty karne zostały celowo zlikwidowane

Teraz już takiej możliwości nie ma, co boleśnie odczuwają kierowcy, którzy uzbierali już dopuszczalny prawnie limit punktów karnych lub są bliscy jego osiągnięcia. "Rzeczpospolita" informuje, że negatywnie do braku kursów reedukacyjnych odnoszą się także Wojewódzkie Ośrodki Ruchu Drogowego, bo to one prowadziły te kursy i na nich zarabiały.

Cytowany przez "Rzeczpospolitą" Janusz Cieszyński, wiceminister cyfryzacji, częściowo rozwiewa nadzieje na przywrócenie kursów w dotychczasowej formie. Jak wyjaśnia, te zostały celowo zlikwidowane, bo rządzący chcą w ten sposób poprawić bezpieczeństwo na drogach.

Ustawa przewiduje nowy rodzaj kursów, ale na drodze stoi CEPiK

Okazuje się jednak, że jest jeszcze jedna furtka, o której przypomina Ministerstwo Infrastruktury. Resort wskazuje na ustawę o kierujących pojazdami z 5 stycznia 2011 r. Przewiduje ona, że uprawnienia utraci kierowca, który po odbyciu kursu reedukacyjnego ponownie przekroczy limit 24 punktów karnych w ciągu pięciu lat. Wtedy też taka osoba byłaby traktowana tak, jak każda inna, która nie zdobyła jeszcze żadnych uprawnień do prowadzenia pojazdów. Co więcej, oznaczałoby to konieczność odbycia kursu na prawo jazdy, ponownego zdania egzaminu, a kierowca po jego uzyskaniu objęty byłby 2-letnim okresem próbnym.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo:

Jak miałby przebiegać sam kurs? Ten w myśl ustawy powinien trwać cztery dni i na jego odbycie kierowcy musieliby poświęcić 28 godzin. Podczas zajęć dowiadywaliby się m.in. o skutkach wypadków, możliwych konsekwencjach niewłaściwego zachowania na drodze, ale też o negatywnym wpływie alkoholu i innych środków odurzających. Sam kurs teoretycznie miałby kosztować 500 zł, ale już teraz wygląda na to, że ten element zostanie znowelizowany i jeśli sprawdzą się szacunki WORD-ów, to będzie kosztował 2 tys. zł.

Co zatem stoi na przeszkodzie, aby wprowadzić w życie taką możliwość? Jak informuje "Rzeczpospolita", w Centralnej Ewidencji Kierowców nie wprowadzono rozwiązań technicznych, które umożliwiłyby obsługę procesu, który kierowałby kierowców na takie szkolenie. Resort infrastruktury zapytany o możliwy termin, słowami rzecznika Szymona Huptysia odpowiedział, że ten zależy od gotowości CEPiK. Z nieoficjalnych informacji wynika, że może to być pierwszy kwartał 2023 r.