• Monachium boryka się z problemem zbyt dużej emisji dwutlenku azotu
  • Sposobem na ograniczenie emisji zanieczyszczeń ma być zakaz wjazdu dla pojazdów z silnikami Diesla, który najpierw obejmie auta spełniające normę Euro 4, później także te z normą Euro 5
  • Pierwsze zakazy zaczną obowiązywać już w pierwszym kwartale 2023 r., kolejne od października przyszłego roku
  • Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onet.pl

Już teraz wiadomo, że od lutego 2023 r. dziesiątki tysięcy kierowców, oczywiście głównie tych z Niemiec, będzie miało problem z wjazdem do stolicy Bawarii. To efekt obowiązującego od przyszłego roku zakazu wjazdu, który obejmie nawet diesle spełniające normę Euro 5, czyli często samochody młodsze niż 10-letnie.

Monachium ma największy problem w Niemczech z emisją zanieczyszczeń

Jak podaje serwis "Abendzeitung München", Katrin Habenschaden, burmistrz Monachium, ma świadomość, że zakaz pojawia się w "nieodpowiednim momencie", kiedy z powodu inflacji i wojny w Ukrainie mieszkańcy miasta mają wiele uzasadnionych obaw. W związku z tym wprowadzany zakaz przewiduje wyjątki dla mieszkańców oraz przejazdów komercyjnych, ale te będą możliwe generalnie tylko do wiosny 2024 r. Wtedy o zwolnienie z zakazu będą mogli starać się wyłącznie ci, którzy znajdą się w trudnej sytuacji.

Problemem, który zmusza Monachium do tak dużych restrykcji, są przekroczenia dopuszczalnych wartości emisji dwutlenku azotu, notowanych w czterech miejscach na Mittlerer Ring. Okazuje się, że to jedyne miejsce w całych Niemczech, gdzie rejestrowane są tak wysokie wartości emisji, a to m.in. prowadzi do skarg.

Najpierw diesle spełniające normę Euro 4, później także te z Euro 5

Przyczyną wprowadzenia strefy, w której będzie obowiązywał zakaz wjazdu dla niektórych diesli, była m.in. chęć uniknięcia kar ze strony UE oraz sporu prawnego z jedną z niemieckich organizacji. W efekcie wynegocjowano poszerzenie od lutego 2023 r. strefy ekologicznej o Mittlerer Ring. To oznacza zakaz wjazdu do strefy aut z dieslami spełniającymi normę Euro 4, co w samym Monachium oznacza problemy dla użytkowników 70 tys. zarejestrowanych takich pojazdów. Początkowo zakaz nie obejmie mieszkańców i ruchu dostawczego.

Dalsza część tekstu pod materiałem wideo:

Ponieważ rokowania nie dają nadziei, że ten ruch nie przyniesie spodziewane efekty, to już w październiku 2023 r. zakazem zostaną objęte również diesle spełniające normę Euro 5. A to oznacza, że są to pojazdy produkowane do końca sierpnia 2015 r. Co prawda do kwietnia 2024 r. mieszkańcy, taksówki oraz dostawcy będą mogli bez przeszkód przemieszczać się po centrum miasta dieslami z normą Euro 5, ale później będą musieli wystąpić do miasta o pozwolenie, a to będzie wydawane tylko osobom w trudnej sytuacji. I co ważne, Monachium pozostawiło sobie furtkę, że jeśli miastu uda się zmieścić w obowiązujących limitach, będzie mogło znieść zakaz.

To mieszkańcy sami mają przestrzegać zakazu zagrożonego grzywną 100 euro

"Abendzeitung München" w ślad za burmistrz Habenschaden informuje, że Monachium nie ma koncepcji na kontrolę przepisów i nawet nie próbuje jej tworzyć. Włodarze miasta liczą na to, że obywatele sami będą stosowali się do ograniczeń, a ewentualnie respektowanie zakazu może kontrolować policja przy okazji prowadzonych kontroli ruchu drogowego. Za złamanie zakazu grozi grzywna w wysokości 100 euro.

Dalej "Abendzeitung München" wyjaśnia, że stolica Bawarii w ocenie burmistrz i urzędnika ds. środowiska nie miało innej możliwości niż wprowadzenie zakazu. Według nich brak działań groził karami ze strony UE w wysokości nawet miliona euro dziennie. I chociaż ta nakładana jest na rząd federalny, to ten już zapowiedział, że rachunek przekaże poszczególnym miastom. Z racji tego, że Monachium ma najgorszy bilans, musiałoby zapłacić dużą część tej kwoty.