Jak się ogłosisz, tak sprzedasz

W Polsce sprzedaje się setki tysięcy samochodów używanych, głównie przez zamieszczanie ogłoszeń w internecie. W jego czeluściach nasz anons łatwo może zniknąć, więc szansa na to, że ktoś kupi nasz samochód jest nikła.

Są jednak tacy, którzy wybierają zasadę "wyróżnij się albo zgiń". Dzięki  fantazji w pisaniu ogłoszeń wywołują poruszenie w sieci i jednocześnie zwiększają zainteresowanie wśród potencjalnych kupujących.

A jak się wyróżnić? Spróbowaliśmy przyjrzeć się moto-ogłoszeniom i podzielić je na kategorie.

Bo fantazja jest od tego!

Jakiś czas temu, furorę w Internecie zrobiło ogłoszenie młodego, śląskiego publicysty. W kilka godzin od publikacji miał kilkadziesiąt telefonów, tysiące wejść na stronę z ogłoszeniem i jeszcze więcej komentarzy na forach internetowych. Jego styl był wyjątkowy, ale jednocześnie prawdziwy. Po kilku dniach od zamieszczenia ogłoszenia Alfa Romeo 156 Sportwagon trafiła, prawdopodobnie, w dobre ręce. A dlaczego?

"Alfy nie kala się niemiecką przyziemnością słowa "kombi". W kombi to się wozi cyklon b albo kompletne wydanie "Bawarskich przygód małej Helgi" na blue-ray. W kombi jeżdżą zombie. Alfa jest sportwagon i wozi się w niej wino albo narty albo piękne kobiety i w ogóle wiedzie się sportowy i elegancki tryb życia, jak również wygląda stylowo, w granicach budżetu."  - tak na początku ogłoszenia opisywał swoją Alfę pan Szczepan. A im dalej, tym poznawaliśmy więcej, motoryzacyjnych szczegółów.

"Alfa ma dość delikatne zawieszenie. Dlatego jeździ bardzo ładnie w zakrętach i ładnie przykleja się do asfaltu na autostradzie ("pewnie się prowadzi", jak nieodmiennie o każdym aucie mawiają dziennikarze pism motoryzacyjnych), ale na polskich drogach co jakiś czas trzeba alfę docenić nowymi łącznikami stabilizatora, tudzież innymi - nieprzesadnie drogimi - szpejami sprawiającymi, że kółka trzymają się reszty samochodu, a autko ładnie jeździ i ładnie składa się w zakrętach. Kobietom też trzeba kupować kwiatki, a czasem nawet biżuterię i zdziwienia nie ma, prawda? W każdym razie właśnie wymieniłem w niej wahacze, tulejki i stabilizator, więc na dwa lata z przodem spokój." - między innymi takie słowa można było przeczytać na aukcji.

Tą samą drogą, co pan Szczepan ze Śląska, podążył sprzedawca Renault Clio. Choć on, ze wszystkich stron próbował przekonać, że jego samochód nie zasługuje na kupno.

"Przedmiotem licytacji jest jedyne w swoim rodzaju autko, które bez większej przesady mogę nazwać >Dzieckiem Frankensteina< (…) Marki Renault Clio. Jego zwłoki (świeże jeszcze, aczkolwiek z lekka trącące trupem) nabyłem w zeszłym roku. Z zamiarem jeżdżenia nim w różne, tajemnicze zresztą miejsca. Zamiar się nie powiódł: jedyne tajemnicze miejsce, do jakiego dotarłem to mój garaż (od razu wyjaśnię: tajemnicze jest wyłącznie dla mojej kobiety, którą uprzedziłem swojego czasu o czyhających tam na nią szczurach, dając sobie tym samym wolną rękę w materii wyłączności na użytkowanie wspomnianego pomieszczenia).

Szczurów w rzeczywistości tam nie ma, a jedyne formy życia poza mną, z którymi można się tam spotkać to małe, białe myszki, widywane zwykle wtedy, kiedy realizowane przeze mnie procesy wymagają zastosowania spirytusu jako katalizatora. Autko to nabyłem w tzw. dobrej wierze, dochodząc w drodze dedukcji (bądź indukcji, nie do końca rozumiem różnicę pomiędzy tymi terminami), że nie może być zbyt zajechane."

I faktycznie. Jego opis nie wzbudził zainteresowania u kupujących. Pomimo tego, że ogłoszenie przeczytało blisko 1200 osób, cena nie przekroczyła minimalnej i samochód dalej stoi i czeka na nowego nabywcę

Tajemniczy sprzedawca

Drugą kategorią moto-ogłoszeń, poza klasycznymi i sztampowymi, są te z niewiele mówiącym opisem.  Na kilku aukcjach możemy przeczytać wyłącznie: Tel.: XXX XXX XXX i tyle. Żadnego opisu, bez jakichkolwiek szczegółów. Tylko numer telefonu. Możliwe, że kupowanie kota w worku ma swój urok, ale obserwując aukcje ciężko było znaleźć kogokolwiek poważnie zainteresowanego takim anonimowym  samochodem.

Inni, tajemniczy sprzedający wysilają się bardziej. W kilku ogłoszeniach możemy zobaczyć bardzo szczegółowy opis, a poniżej czarna plama. Ona jest tylko dla wtajemniczonych. Po zaznaczeniu tego obszaru myszką, możemy zobaczyć np.: wady jakie ma ten samochód.

Np.: "Uszkodzone drzwi", "Mąż nie może się dowiedzieć, że ten samochód był porysowany", "Samochód prowadziła moja żona i nie mam pojęcia co ona tam zrobiła, że tak źle jeździ".

Dzięki takim opisom, pomimo rażących uszkodzeń nikt nie zarzuci, że opis nie jest zgodny ze sprzedawanym towarem.

Innowacyjni inaczej

Wiadomo, że każde ogłoszenie powinno mieć zdjęcie. Pozwoli ono wstępnie ocenić stan samochodu, wycenić i potencjalnie zainteresować . Jednak elementy znajdujące się na fotografii nie powinny odciągać wzroku od pojazdu. Zapominają o tym handlarze, którzy próbują w sposób nieudolny zamaskować tablice rejestracyjne lub dodać walory artystyczne do ilustracji swojego ogłoszenia.

W dziesiątkach ofert sprzedaży są wyzywające kobiety tulące się  do samochodów jak wąż Eskalupa do laski, dzieci zasłaniające tablice rejestracyjne swoimi czapeczkami czy narzędzia ogrodowe zastępujące narzędzia graficzne do zamazywania numerów. Ale hitem foto-ogłoszeń stał się Audi A4 quattro.  Właściciel postanowił na pierwszym planie wkomponować pluszowego królika.

W komentarzu tłumaczącym swoje zachowanie napisał: "Skąd takie zdjęcie? Jak poprosiłem o radę znajomego  - jak sprawnie sprzedać samochód, to on mi powiedział:  Zrób zdjęcie z jakimś gorącym króliczkiem - to zrobiłem"

Wspomnieniowy

Kolejną kategorią ogłoszeń są wspomnienia. Sprzedający jest przekonany, że opisując szczegóły swojego pierwszego razu w konkretnym samochodzie dodadzą mu wartości: " Legenda PGR`u, w najszybszym kolorze L80, w którym być może Twój ojciec pierwszy raz posuwał małolatę  wyrwaną pod okoliczną remizą. Nie bądź od niego gorszy."

Tego rodzaju opisy dominują w kategorii zabytkowych  samochodów z PRL.

I cała reszta

Oprócz powyższych przykładów jest jeszcze kategoria opisów standartowych. W tym przypadku możemy spodziewać się jedynie dobrej jakości samochodu, bo właściciel sprawnego i wartościowego pojazdu nie będzie stawał w szranki z ogłoszeniowymi poetami i zdecyduje się na rzetelny i zwięzły opis przedmiotu sprzedaży.  Takie ogłoszenia może nie będą tematem rozmów przy piwie, nikt pewnie nie umieści ich na swoim profilu na portalu społecznościowym, ale z pewnością pełnią one swoją pierwotną rolę, jaką jest skuteczne sprzedanie samochodu.

Waszym zdaniem Foto: Onet
Waszym zdaniem