Logo
WiadomościAktualnościNajszybszy diesel świata

Najszybszy diesel świata

Autor Robert Rybicki
Robert Rybicki

Niektórzy uznają olej tylko do sałatek albo do smażonych potraw. Na przykład Burkhard Bovensiepen.

Smakosz, handluje ekskluzywnymi winami, ale nie to jest jego głównym zajęciem. Jako szef firmy Alpina, produkującej krótkie serie samochodów, uszlachetnia BMW, które po wizycie w jego "kuchni" stają się daniem dla najwybredniejszych. Brzydko pachnący olej napędowy akceptował najwyżej w ciężarówkach przewożących części. Tak było do połowy lat dziewięćdziesiątych.Wtedy zorientował się, że diesel urósł do rangi poważnego tematu high-tech. Wkrótce potem, pod koniec 1996 r. doszło do rozmowy z dr. Anesitsem, ówczesnym ekspertem w dziedzinie silników wysokoprężnych w BMW. A ten uznał za interesujący pomysł zajęcia się rozwojem eskluzywnego diesla, przeznaczonego na ulice, ale nie wielkoseryjnego. W ślad za tym poszły rozmowy z przychylnym Alpinie ówczesnym szefem ds. rozwoju Reitzle. Uzgodniono wspólny projekt Alpiny i BMW - nie tuning za pomocą chipa, lecz stworzenie diesla, który wyprzedzałby aktualne silniki wysokoprężne o dwie generacje. Potem nastąpił trzyipółroczny okres rozwoju, najdłuższy, jaki Alpina dotychczas poświęciła jednemu projektowi.245 KM, 500 Nm momentu obrotowego i prędkość maksymalna 254 km/h - tak w suchych liczbach wyraża się to, co inżynierom Alpiny i centrum silników Diesla BMW z austriackiego Steyr zajęło tyle czasu. 83,7 KM na litr pojemności skokowej diesla Alpiny D10 jest najlepszym wynikiem wśród obecnych jednostek wysokoprężnych, lepszym także niż w 530i czy niejednego turbodoładowanego silnika benzynowego.Podniesienie mocy ze 184 do 245 KM wymagało niestereotypowych rozwiązań. Tam gdzie zwykłe układy Common Rail dysponują ciśnieniem 1350 barów, w Alpinie osiąga 1600. Dzięki temu dawki oleju napędowego są mniejsze, rozdzielane szybciej i precyzyjniej. Dwie turbosprężarki o elektromechanicznie przestawianych łopatkach kierownicy, zapewniających optymalny przepływ powietrza przy niskich i wysokich obrotach, odpowiedzialne są za ciśnienie doładowujące 1,5 bara. Zmniejszony został natomiast stopień sprężania do 16, w rezultacie uzyskano mniejszą emisję tlenków azotu i większą moc.Opis konstrukcji diesla D10 dostarczyłby przyszłym inżynierom materiału dla niejednej pracy dyplomowej. Dlatego tylko krótki cytat Bovensiepena: "Za cenę tego silnika można by kupić nieźle wyposażonego Golfa". Po uruchomieniu nie słychać ani śladu typowo dieslowskiego brzmienia. Już po kilku metrach kierowca zapomniałby zupełnie o rodzaju paliwa, gdyby nie turbodziura poniżej 1800 obr./min. Dlatego Alpina zachęca wprawdzie do spokojnej jazdy na niskich obrotach, ale także do tego, żeby przed rozpoczęciem przyspieszania zmienić bieg z szóstego na trójkę. Niezwykły w D10 jest całkowity brak silnikowych szaleństw. Powyżej 1800 obr./min kierowca dodaje gazu, a obroty wzrastają tylko nieznacznie, dźwięki pozostają niezmienne, a jednak nagle samochody jadące obok są całkiem inne. Widziane przed chwilą pozostają daleko w tyle. Krótko potem na jaw wychodzą przyczyny tego fenomenu. Diesel Alpiny jest ekstremalnie cichy, a przełożenia bardzo długie. Jeszcze bardziej niezwykły jest sposób, w jaki D10 rozwija moc. Powyżej 1800 obr./min zmiana przełożenia na niższe jest prawie niepotrzebna. Od 120 km/h do prędkości maksymalnej Alpina przyspiesza jak startujący samolot - ciąg bez końca, choć w kokpicie nikt nie przełącza biegów. I to wszystko przy testowym zużyciu paliwa na poziomie 8 l/100 km. Szybka jazda oznacza ok. 9-11 l/100 km. Silniki benzynowe o podobnych osiągach zużywają 14-18.Wyposażenie obejmuje m.in. fotele sportowe ze świetną tapicerką, sześć poduszek powietrznych i 18-calowe obręcze kół o klasycznym wzorze. Bez zarzutu także właściwości jezdne. Na krętej drodze D10 pozostaje poręczne i neutralne w prowadzeniu jak każde BMW serii 5. Mimo twardego zawieszenia i niskoprofilowych opon komfort jazdy jest relatywnie wysoki, a podróżowanie Alpiną przyjemne.Nieprzyjemnie może się natomiast zrobić przy okazji ceny: Alpina D10 kosztuje (w Niemczech) 111 tys. marek.

Autor Robert Rybicki
Robert Rybicki
Powiązane tematy: