• Przedstawiciele policji mieli twierdzić, że takie stawki to nic nadzwyczajnego
  • Umowa ma być podpisana na trzy lata
  • Policja szacuje, że w ramach umowy wykonanych zostanie ok. 1800 napraw blacharsko-lakierniczych

W serwisach autoryzowanych standardowa stawka za godzinę pracy mechanika to dla klienta z ulicy ok. 200-300 zł brutto – sporo tu zależy od obsługiwanej marki i od lokalizacji serwisu. Oczywiście, w dzisiejszych, trudnych czasach przy większych zleceniach można liczyć na rabaty. Jak duże? Wygląda na to, że olbrzymie!

Jak donosi Gazeta Wyborcza, małopolska policja rozstrzygnęła niedawno przetarg na „Usługi kompleksowych napraw blacharskich i lakierniczych pojazdów służbowych Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie” – wyniki okazały się co najmniej zadziwiające. Otóż wybrano firmę, która zaproponowała stawkę wynoszącą 1 grosz za roboczogodzinę.

W takiej sytuacji pierwsze pytanie osób znających realia rynku brzmi: ile firma będzie liczyła sobie za części zamienne, skoro nie chce zarabiać na robociźnie? I tu kolejna ciekawostka – jak donosi GW, w ofercie zwycięska firma zaproponowała rabat na części mający wynosić aż 71 proc.! Chcą dokładać do interesu?

Najniższa cena? Oferta ASO Mitsubishi!

Kolejne nasuwające się pytanie: czy to może jakaś firma krzak, która za wszelką cenę chce zaistnieć na rynku? Też pudło! To autoryzowany diler Mitsubishi – a warsztaty tej marki nie słyną przecież z niskich cen.

Jak to się może opłacać? Czy prywatna firma postanowiła zrobić prezent policji? Niekoniecznie! Wyjaśnienie zagadki może kryć się w dokumentacji przetargowej przygotowanej przez policję. czytamy w niej m.in.: Szacunkowa ilość naprawianych pojazdów, określona na podstawie doświadczeń z lat ubiegłych, jaką Zamawiający spodziewa się zlecić do wykonania w okresie obowiązywania umowy to około 450 napraw, których płatnikiem będzie Zamawiający oraz około 1 350 napraw w rozliczeniu bezgotówkowym

Kto za to zapłaci?

Radiowozy co do zasady nie mają ubezpieczenia AC – za auta rozbite z winy policjantów płaci budżet (czasem dołożyć się muszą też funkcjonariusze lub szkody są regulowane z kupowanych przez nich polis). Jak widać z powyższych danych z lat ubiegłych, w większości zdarzeń z udziałem radiowozów, to druga strona jest uznawana za winną, a w takich przypadkach szkody są likwidowane z polisy OC sprawcy.

To z kolei oznacza, że kalkulacja oferenta opiera się na prostym złożeniu – policja będzie traktowana w rozliczeniach bardzo ulgowo, komenda za naprawy zapłaci symbolicznie. Za to ubezpieczyciele muszą się nastawić na to, że to na naprawach z OC sprawcy firma spróbuje sobie odbić to, co dołoży do interesu w rozliczeniach bezpośrednio z policją.