• AdBlue to substancja, którą muszą tankować użytkownicy aut osobowych z silnikami Diesla, ciężarówek, a także maszyn rolniczych
  • AdBlue drożeje, bo drastycznie rosną ceny surowca niezbędnego do produkcji tej substancji
  • Wytwarzaniem zajmują się duże zakłady chemiczne, które do produkcji AdBlue zużywają duże ilości gazu ziemnego. Ten zaś jest już tak drogi, że konieczne jest ograniczanie jego zużycia
  • Więcej takich tekstów znajdziesz na stronie głównej Onetu

Właściciele nowszych diesli obok paliwa muszą tankować płyn AdBlue. Jest to preparat, który za pomocą automatycznego dozownika wtryskiwany jest do układu wydechowego Diesli po to, aby reagował ze szkodliwymi tlenkami azotu zawartymi w spalinach. Dzięki AdBlue, który jest wodnym roztworem mocznika, szkodliwe tlenki azotu zamieniane są w katalizatorze w nieszkodliwy azot i wodę. Do niedawna płyn AdBlue był tani jak woda, obecnie gwałtownie drożeje. Pojawiają się też ostrzeżenia w przestrzeni medialnej, że może go zabraknąć, a wówczas stanie transport.

Silnik nie potrzebuje AdBlue, ale bez niego auto nie pojedzie

Z punktu widzenia silnika samochodu Adblue jest niepotrzebny – cała reakcja chemiczna mająca na celu oczyszczanie spalin odbywa się już za silnikiem – w układzie wydechowym. Gdyby jednak nie trzeba było tankować AdBlue, to zapewne większość kierowców by tego nie robiła. Dlatego samochody są zaprogramowane tak, że gdy poziom AdBlue w zbiorniku zbliża się do krytycznego poziomu, kierowca jest upominany: zatankuj AdBlue! Ostrzeżenie pojawia się z odpowiednim wyprzedzeniem, np. na 2 tys. km przed szacowanym całkowitym opróżnieniem zbiornika. Od tego momentu zaczyna się odliczanie: komputer pokładowy podaje, ile kilometrów pozostało do wyczerpania płynu. Ostrzega jednocześnie, że jeśli kierowca nie zatankuje AdBlue, to nie będzie mógł uruchomić silnika.

Nie jest przy tym tak, że silnik niespodziewanie zgaśnie podczas jazdy. Byłoby to bez sensu, skoro wiemy, że AdBlue nie jest silnikowi do niczego potrzebne. Jednak auto z pustym zbiornikiem AdBlue nie pozwoli się uruchomić właśnie po to, aby wymusić na kierowcy uzupełnienie płynu.

Ostrzeżenie o kończącym się płynie AdBlue Foto: archiwum / Auto Świat
Ostrzeżenie o kończącym się płynie AdBlue

Płyn AdBlue: był tylko kłopot, są rosnące wydatki

Kierowcy nie lubią AdBlue, bo to kolejny kłopot. Układy dozujące AdBlue lubią się psuć, substancja ta jest kłopotliwa w przechowywaniu, trudno zrobić sobie zapas na lata, bo specyfik ten nie lubi skrajnych temperatur, przy większym mrozie może zamarznąć. Jednak jeszcze kilkanaście miesięcy temu AdBlue nie było przynajmniej sprawcą wysokich kosztów. Za litr tej substancji – w zależności od opakowania – trzeba było zapłacić od 1,5 do ok. 10 zł. Drożej płacił tylko ten, kto preferował wygodne, 5-litrowe butelki wyposażone w zaworki-niekapki.

Dziś najniższa cena AdBlue oferowana na stacjach benzynowych, gdy tankujemy z dystrybutora wprost do baku, to ok. 5 zł za litr. W sieci najniższe ceny AdBlue w dużych plastikowych opakowaniach oscylują wokół 7 zł za litr. Za wodny roztwór mocznika do diesli sprzedawany w wygodnych butelkach trzeba zapłacić nawet 20 zł za litr.

Nawet przy dystrybutorze robi się drogo

W przypadku kierowców aut osobowych ceny AdBlue do niedawna były na tyle niezauważalne, że większość kierowców nawet nie pytała o cenę AdBlue z dystrybutora. Kto potrzebował, brał z półki baniak, dopłacał przy okazji tankowania paliwa niewielką kwotę za opakowanie AdBlue i po sprawie. Teraz obsługa na stacjach sama grzecznie doradza: z dystrybutora dużo taniej! Taniej nie znaczy "za darmo". Nawet w przypadku auta osobowego napełnienie zbiornika AdBlue może kosztować np. 70 zł.

Zecydowanie gorzej mają użytkownicy ciężarówek i maszyn rolniczych: w nich zużycie AdBlue jest coraz bardziej odczuwalne finansowo. Jedno zatankowanie zbiornika AdBlue z dystrybutora może kosztować np. 500 zł.

Czy AdBlue może zabraknąć?

Płyn AdBlue drożeje w całej Europie m.in z powodu czasowego zamykania zakładów chemicznych. Zakłady chemiczne wstrzymują produkcję z powodu gigantycznych wzrostów cen gazu ziemnego, który jest podstawowym surowcem nie tylko do produkcji nawozów, lecz także m.in. AdBlue. W Polsce zaniepokojenie – m.in. z powodu ewentualnego braku Adblue – wywołało niedawne wstrzymanie produkcji w polskich zakładach chemicznych. Gdyby tak się stało, stanąłby nie tylko transport, ale i rolnictwo! To jednak sytuacja prawie niemożliwa. Tak samo jak pojawiające się sugestie, że rząd mógłby, tak jak w przypadku czasowego rozluźnienia w kwestii jakości paliw do ogrzewania domów, czasowo pozwolić na "hakowanie" układów dozowania AdBlue w samochodach firmom, które obecnie robią to nielegalnie.

Jeden płaci za tankowanie AdBlue, inny oszukuje

Praktyka jest taka, że od dawna wielu przedsiębiorców obniża koszty obsługi ciężarówek, zlecając warsztatom wyłączanie tych układów w ciężarówkach. Podobnie robią niektórzy użytkownicy samochodów osobowych. Dotychczas jednak głównym powodem takich działań była chęć unikania kosztownych napraw psujących się czasem układów. Obecnie dochodzi kwestia ceny samego płynu AdBlue, który zaczyna mieć znaczenie jako koszt eksploatacyjny. W internecie poszukiwanie warsztatu, który oferuje "bezśladowe wyłączanie" systemów dozujących AdBlue w samochodach zajmuje najwyżej kilka minut. Warsztaty chwalą się, że robią to w taki sposób, że ingerencja jest niewykrywalna i nie szkodzi silnikowi. Jest to działanie analogiczne do usuwania filtrów cząstek stałych.

Efektem ubocznym tej oszczędności są jednak silnie toksyczne spaliny, które w przypadku poprawnie działającego systemu katalitycznej redukcji tlenków azotu są znacznie mniej szkodliwe dla nas wszystkich.

Nieuczciwi zatruwają więc środowisko, a uczciwi (lub użytkujący pojazdy będące na gwarancji) ponoszą coraz wyższe koszty, które muszą przerzucać na swoich klientów.

To głównie dlatego rosnące ceny płynu AdBlue to bardzo zła wiadomość.

Ładowanie formularza...