Policjanci z grupy "Kobra" wraz ze stołeczną grupą "Orzeł" wpadli na trop mężczyzny, który mógł mieć związek z kradzieżami z włamaniem do pojazdów dostawczych. Zanim przeprowadzili akcję na terenie dziupli, zgromadzili informacje i weryfikowali je. Podejmowali również obserwację.
Mundurowi o ujęciu przestępcy pochwalili się 1 lutego, jednak sama akcja miała miejsce kilka dni wcześniej. Wówczas funkcjonariusze pojawili się na posesji w powiecie pułtuskim, gdzie rzeczywiście znajdowała się dziupla ze skradzionymi autami dostawczymi. Znajdowały się tam cztery Fiaty Ducato i jeden Citroen Jumper, który jest bliźniaczą konstrukcją. Cztery z tych aut skradziono na terenie Warszawy, natomiast jedno trafiło do Polski z Niemiec. Łączna wartość pojazdów jest szacowana na ponad 600 tys. zł. Na zdjęciach widać również dostawcze Iveco, a na posesji było wiele części do tego rodzaju samochodów.
Zatrzymano cztery osoby znajdujące się na posesji. Trzech mężczyzn przesłuchano w charakterze świadków, a 48-latek usłyszał pięć zarzutów paserstwa. Zabezpieczono też od niego 24 tys. 700 zł na poczet przyszłych ewentualnych kar.
- Przeczytaj także: Policjanci skontrolowali auto dostawcze. Gdy zajrzeli na "pakę", wszystko było już jasne